niedziela, 5 stycznia 2014

Chapter 4. Emocje a rozsądek.

    Było po szóstej rano kiedy zamknęłam za sobą drzwi do pokoju hotelowego. Czułam jakby cały pokój wirował dookoła mnie, a ja nie potrafiłam ustać na nogach. Osunęłam się po drzwiach w dół, ściągnęłam szpilki ze stóp - co za ulga - pomyślałam i oparłam się głową o orzechowe drzwi, przymknęłam oczy przypominając sobie pocałunek z Harry'm. Na samo wspomnienie zaczęłam się śmiać i kręcić głową, to niemożliwe, to nie stało się naprawdę; byłoby za pięknie - mówiłam w myślach czując wyraźnie dający o sobie znać alkohol. Po parunastu minutach z trudem podniosłam się z podłogi i udałam się w stronę łóżka. Ściągnęłam płaszcz i położyłam się w sukience. Zasnęłam.
   
    W ciągu paru godzin opróżniłam dwie butelki półtoralitrowej wody niegazowanej. Miałam kaca i strasznie bolała mnie głowa. Zażyłam proszek przeciwbólowy godzinę temu, a ból wciąż był tak samo mocny jak przedtem. Wzięłam długą, odprężającą kąpiel myśląc, że chociaż odrobinę mój stan się poprawi, jednak wciąż czułam się źle. Ubrałam szare spodnie dresowe i bordową bluzę z długim rękawem. Włosy związałam w luźny kucyk i podeszłam do okna. Padał śnieg. W nocy nie było ani jednego płatka śniegu, nic nie zapowiadało na to, że przyjdzie zima, a tu proszę. Nie tylko moje życie mnie zaskakuje, pogoda również. Spojrzałam na ekran telefonu mając nadzieję na chociaż jednego sms'a od niego. Poczułam się dziwnie widząc tylko wiadomość od brata. Zrobiło mi się trochę smutno, zawiodłam się. Myślałam, że Harry'emu podobał się nasz pocałunek. Dotknęłam palcami swoich ust przymykając powieki, by przywołać sobie wspomnienie z dzisiejszej nocy. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie, lecz szybko uśmiech zniknął z mojej twarzy. Przecież nie odezwał się. Wtedy byłam pijana, a teraz jestem naiwna, myśląc, że Harry w jakikolwiek sposób przejął się tym, co między nami zaszło. Weszłam pod kołdrę, przykryłam się pod sam czubek nosa i chciałam zasnąć. Może poczułabym się lepiej, gdybym przespała ten dzień, ale nie było mi to dane - ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam głośno zwlekając się z łóżka i otworzyłam.
     - Moja imprezowiczka! - Alex zmierzył mnie z góry do dołu i wszedł do środka.
     - Ciszej, błagam. - zamknęłam za nim drzwi i znowu się położyłam.
     - Uuuu, ktoś tu chyba nieźle zabalował i jest teraz nie w humorze. Opowiadaj jak było.
     - Nie ma o czym gadać. - wzruszyłam ramionami. Alex nic nie powiedział tylko uważnie przyglądał mi się. Nienawidziłam kiedy w taki sposób na mnie patrzył, jego wzrok był przeszywający, doskonale wiedział, że coś jest nie tak i że zaraz wyśpiewam wszystko. - och, dobra! Całowałam się z Harry'm i czuję się beznadziejnie, wstyd mi za siebie.
     - Szczerze? Spodziewałem się tego. Od samego początku Ci się podobał i jak miałaś okazję to ją wykorzystałaś. Znam Cię nie od dzisiaj i dobrze wiem jak się zachowujesz kiedy facet wpadnie Ci w oko.
     - Przepraszam?! - słysząc słowa Alex'a oburzona usiadłam. Jak on mógł coś takiego powiedzieć... - wiesz jak to zabrzmiało?! Nie jestem szmatą, nie całuję się z pierwszym lepszym!
     - Nicole...
     - No wiesz co! Teraz to przegiąłeś. - wkurzyłam się nie na żarty. - nie chcę z Tobą rozmawiać. Wyjdź stąd. - stanowczo powiedziałam wskazując na drzwi. Mój menadżer chyba nie spodziewał się, że jego słowa w jakikolwiek sposób mnie zabolą i jak bardzo wyprowadził mnie nimi z równowagi. Wstał z fotela i nie mówiąc nic po prostu wyszedł. Przeczesałam włosy palcami i wypuściłam z siebie głośno powietrze. Byłam taka zła, że momentalnie wytrzeźwiałam.
     Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Kręciłam się po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Słuchałam głośno muzyki by zagłuszyć swoje myśli, jednak to nic nie pomagało. Nie potrafiłam zrozumieć jak Alex mógł o mnie tak pomyśleć, nie miał racji. Okej, nie jestem święta, mam dziewiętnaście lat, nie chodzę na imprezy w długiej spódnicy i golfie. Uwielbiam się dobrze bawić, tańczyć, lubię się napić, poznawać nowych ludzi, czasami pocałować się z kimś, przecież to nic złego, prawda? Jestem młoda, a młodość rządzi się swoimi prawami. Czasem przesadzę i później żałuję, ale nic na to nie poradzę. Nie panuję nad swoim zachowaniem, gdy jestem pijana. Nie zmienię się, ani nie będę udawać kogoś innego, bo nie potrafię. Zdenerwowana ubrałam buty, kurtkę, na nos założyłam duże okulary przeciwsłoneczne, stanęłam przed lustrem i widząc swoje odbicie na mojej twarzy pojawił się grymas. Tak jak się czułam, tak też wyglądałam, czyli beznadziejnie. Zawiesiłam na przedramieniu czarną torbę i opuściłam pokój. Jadąc windą w dół zastanawiałam się dokąd pójść.


*


    Z słuchawkami na uszach bez celu chodziłam ulicami Londynu. Ogromne płatki śniegu powoli spadały na ziemię, pojedyncze zatrzymywały się na moich ciemnych włosach, a po chwili całkowicie roztapiały się. Szłam wolno przed siebie nie zwracając uwagi na ludzi w okół. Złość przerodziła się w zobojętnienie. Na dworze robiło się coraz chłodnej i ciemniej. Powietrze było ostre, a z moich ust z każdym wypuszczonym oddechem wydobywała się para. Ulice zostały oświetlone kolorowymi ozdobami, lampki zawieszone na choinkach zapaliły się i śniegu napadało coraz więcej. Londyn o tej porze roku, szczególnie wieczorem, wyglądał pięknie. Z dnia na dzień pogoda się zmieniła, jeszcze wczoraj świeciło słońce i było ciepło, a dzisiaj padał śnieg. Nie spodziewałam się, że nagle zrobi się tak zimno. Nie miałam ochoty wracać do hotelu i siedzieć sama w pokoju, już wolałam opcję siedzenia samej w knajpie. Przynajmniej mogłam popatrzeć na ludzi - zawsze to jakaś rozrywka. Weszłam do najbliższej restauracji i usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku. Chwilę później pojawił się bardzo przystojny kelner. Uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko i zapytał co podać. Zamówiłam gorącą czekoladę z bitą śmietaną i ciasto czekoladowe - musiałam poprawić sobie humor. Wyciągnęłam iPhone'a i położyłam go na stoliku. Wpatrywałam się w owy przedmiot, jakby to miało spowodować, że nagle dostanę wiadomość, albo mój telefon rozdzwoni się. Idiotka. Dostałam swoje zamówienie, podziękowałam kelnerowi i długą, srebrną łyżeczką zaczęłam zjadać bitą śmietanę z wierzchu. Zdziwiłam się, kiedy usłyszałam dźwięk telefonu:
    "Co robisz?" - przeczytałam wiadomość od nieznanego numeru. Nie zastanawiając się długo, odpisałam.
    "Właściwie to nic." - wysłano.
    "Mhm, ok. Gdzie jesteś?" - po chwili pojawiła się odpowiedź.
    "W Rules."
    "Ok." - minęła sekunda, a odpowiedź wyskoczyła na ekranie. Już nic nie odpisałam, bo co mogłabym odpisać na taką wiadomość. Przeczytałam jeszcze raz całą, jakże wyczerpującą konwersację, przyjrzałam się numerowi, który i tak nic mi nie mówił, po czym zablokowałam telefon. Pomyślałam sobie, że może komuś przeskoczył numer i się pomylił, albo Alex napisał z innego numeru, bo wiedział, że będąc na niego wściekła nie odpisałabym. Nic więcej nie przychodziło mi do głowy. Zablokowałam telefon i zabrałam się za jedzenie ciasta zupełnie nie przejmując się niczym.



~ ze strony Harry'ego ~ 

    Zazwyczaj po imprezach potrafię przespać cały dzień i nikt nie jest w stanie mnie obudzić, a dzisiaj spałem tylko dwie godziny. Wyciągnąłem lewą rękę przed siebie i spojrzałem na zegarek, który miałem na nadgarstku - było po dziesiątej, za wcześnie by wstać, więc na siłę próbowałem zasnąć, ale nic z tego. Nie mogłem. Leżałem na plecach i patrzyłem się w śnieżnobiały sufit myśląc o Nicole. Już chyba wiem dlaczego nie potrafiłem usnąć. Byłem zbyt podekscytowany tym co się stało, cieszyłem się jak gówniarz! Sam nie odważyłbym się na taki krok, nie jeżeli chodziło o nią. Ona miała w sobie coś takiego, że onieśmielała mnie i będąc przy niej czułem się jak dzieciak. Nie mam pojęcia dlaczego tak się działo. Może dlatego, że jestem od niej młodszy? Nie, to na pewno nie wchodzi w grę, przecież wiek to tylko liczba. Odwróciłem się na brzuch, uprzednio podnosząc z podłogi iPhone'a. Odblokowałem go i zalogowałem się na Instagram. Wpisałem w wyszukiwarce jej imię i nazwisko, lecz nic nie znalazłem. Zacząłem szukać wśród swoich znajomych. Przeglądałem każdego kto mógłby ją znać. Minęło dwadzieścia minut, a ja wciąż byłem w tej samej pozycji i zawzięcie próbowałem ją odszukać. Na dzień dobry, chciałem zobaczyć jej twarz. Znalazłem! - powiedziałem na głos z ogromnym uśmiechem na twarzy. Dumny z siebie zacząłem przeglądać zdjęcia. Wyglądała jak anioł. Z uwagą przyglądałem się każdemu zdjęciu. Chciałem ją mieć teraz przy sobie i popatrzeć z bliska na jej idealną buzię. Nie miałem pojęcia czy czuję się tak przez za dużą ilość wypitego w nocy alkoholu czy to przez to, co wydarzyło się między mną a Nicole, lecz nie chciałem żeby to uczucie przechodziło - było mi z nim dobrze. Byłem szczęśliwy, uśmiech nie schodził z moich ust, a serce biło szybciej, kiedy oglądałem jej zdjęcia. Prawie idealny poranek. Gdyby nie okropny ból głowy i potężny kac byłoby świetnie, ale na wszystko znajdzie się jakiś sposób. Podniosłem się z łóżka i wolnym krokiem udałem do łazienki. Spojrzałem w lustro - tragedia. Przetarłem buzię dłońmi, moje włosy układały się tak jak chciały, każdy w inną stronę, oczy miałem podkrążone i bardzo czerwone usta - to pewnie od tego pocałunku - powiedział głos w mojej głowie i na samo wspomnienie o tym, na moją twarz wskoczył cwaniacki uśmieszek. Ściągnąłem bokserki i włączyłem letnią wodę. Stanąłem pod prysznicem, przymknąłem oczy czując jak chłodna woda obmywa moje ciało. Umyłem się żelem, spłukałem nadmiar piany z całego ciała i wyszedłem z kabiny. Obwiązałem się w pasie białym, miękkim ręcznikiem, a drugim ręcznikiem osuszyłem włosy.


*


     Nie mogłem wytrzymać bez niej. Snułem się po domu jak cień, nie potrafiłem nic zjeść chociaż mój żołądek domagał się jakiegoś posiłku. Zrobiłem sobie dwie dosyć spore kromki z nutellą, ale nie umiałem ich przełknąć, więc wypiłem tylko mocną kawę i dużo wody; kac morderca. Siedziałem na białej, skórzanej kanapie w dużym pokoju i tępo wpatrując się w ekran telewizora przełączałem kanały. Chciałem obejrzeć jakiś film, program, cokolwiek, aż w końcu natrafiłem na E! News. Zatrzymałem się na tym programie, bo zobaczyłem jej zdjęcie, a chwilę później pokazało się moje. Kobieta w tle mówiła o tym, że nad ranem opuściłem londyński klub razem z Niki i zostało pokazane zdjęcie, na którym ona przytula się do mnie. Byłem w szoku. Jak mogłem nie zauważyć kogoś kto robił nam zdjęcia? Przecież nie widziałem żadnych paparazzi, więc zdjęcia musiał zrobić ktoś z przechodniów. Byłem trochę zły, gdy słuchałem jakie bzdury wygaduje ta reporterka. Jaki romans? Jaka para? Po prostu stałem z koleżanką, której było zimno, nic wielkiego. Pewnie zrobią z tego dramę. Starałem się nie oglądać, ani nie czytać takich plotkarskich programów czy portali i pewnie przełączałbym dalej, gdyby nie Nicole na ekranie. Westchnąłem głośno i przerzuciłem na MTV, gdzie akurat leciało "Ridiculousness". 
      - O, Ridiculouness! Lubię to. - do pokoju wszedł zadowolony Louis i rozsiadł się na kanapie obok mnie. 
     - Nie za wygodnie Ci? Chciałbym zauważyć, że ja też tutaj siedzę, a Ty na chama pchasz się na mnie. No stary... - powiedziałem z wyrzutem, a dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego jaki nieprzyjemny był mój ton głosu. Nie powinienem wyżywać się na Lou, przecież to nie jego wina, że znowu wymyślają plotki na mój temat i wciągają w to Nicole. - ech, przepraszam. - spojrzałem na swojego przyjaciela, a on tylko uśmiechnął się co miało oznaczać, że wszystko jest w porządku. Louis jest dla mnie jak starszy brat, kocham go jak brata, kłócimy się jak bracia, wygłupiamy się i jestem szczęśliwy, że taka osoba jest w moim życiu. Cieszę się też, że mieszkamy razem, dzięki niemu aż tak bardzo nie tęsknię za domem. On stara się wypełnić mi tą pustkę. Jestem mu wdzięczny za wszystko, dlatego też rozumiejąc błąd jaki przed chwilą popełniłem, przeprosiłem go jak najszybciej, żeby nie wprowadzać niemiłej atmosfery między nami. 
     - Ok, zamieniam się w słuch. - Louis powiedział spokojnym głosem i usiadł na przeciwko mnie po turecku.
     - Oj no... nie wiem co mam powiedzieć. - odparłem wyłączając telewizor i odłożyłem pilot na szklany stolik stojący obok sofy. 
     - Wszystko co leży Ci na sercu. Mnie nie oszukasz, wiem, że coś jest nie tak i jest to grubsza sprawa. Mów. 
     - Mówiłem Ci o Nicole? - zapytałem, a Louis w odpowiedzi pokiwał przecząco głową. - no jak to nie? Na bank Ci opowiadałem o tej akcji pod hotelem, noo. 
     - Ach, pamiętam, coś tam mówiłeś! - droczył się ze mną.
     - Jest modelką, wczoraj była na pokazie w butiku na którym byłem. To o niej pisałem Ci w sms'ach. 
     - Haha, chcę poznać dziewczynę, która kopnęła Cię w tyłek. 
     - Mhm... całowałem się z nią. - powiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach, a Louis otworzył szerzej oczy.
     - Co? Jak to? O kurde, opowiadaj! Ale tylko się całowaliście? - Lou podekscytowany szturchnął mnie w ramię.
     - Rany, przestań! Jesteś głupi?! Tylko się całowaliśmy, ale jak... o stary... - powiedziałem rozmarzonym głosem i oparłem się wygodnie. Spojrzałem na swojego brata i nie musiałem już nic więcej mówić. On wszystko wiedział.
     - Nie wierzę, no nie wierzę! Fuck! Zakochałeś się! Haha, ale jaja! 
     - Posrało Cię?! Nie zakochałem się. - usilnie starałem się zaprzeczyć słowom Louisa.
     - Ech, Harry, Harry. Mój mały braciszku, wiem jak wygląda zakochana osoba. Siedzi przede mną z maślanymi oczami i ogromnym uśmiechem na twarzy. - Lou nie dawał za wygraną, starał mi się wmówić, że poczułem coś do Nicole, a to nierealne, nie da się zakochać w kimś kogo widziało się dopiero drugi raz na oczy. Już bardziej wziąłbym pod uwagę chwilowe zauroczenie jej osobą, o tak, zdecydowanie taka opcja pasuje. - rozmawiałeś z nią dzisiaj? Pisaliście? Kiedy się spotkacie?
     - Wow, zachowujesz się jak trzynastolatka. Jarasz się bardziej ode mnie, wyluzuj! - byłem w szoku, pierwszy raz widziałem Louis'a w takim stanie. Przejął się. - nie pisałem, bo nie mam jej numeru. 
     - To na co czekasz?! Załatw go sobie, albo po prostu jedź do niej!  
     - W sumie... - podniosłem się z kanapy i spojrzałem na Louis'a. Był genialny! Sam nie wpadłbym na ten pomysł, albo wpadłbym tyle, że z małym opóźnieniem. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem do swojego pokoju po telefon. 


*


     Wyszedłem z domu po siedemnastej. Nie zauważyłem, że za oknem pada śnieg i nie miałem bladego pojęcia, że jest tak zimno. Ubrałem czarne spodnie z dziurami na kolanach - ulubione, bordową koszulę w kratę, która była rozpięta do połowy i czarny płaszcz. Wyglądałem jak kretyn w taką pogodę mając taki outfit. Wróciłbym do domu i przebrałbym się, gdyby nie fakt, że chciałem być jak najszybciej na miejscu. Dzisiejszy dzień był jakiś dziwny, taki inny, a może to ja straciłem głowę? Może Louis miał rację? Nie, nie, wykluczone. Przekręciłem kluczyki w stacyjce i wyjechałem spod domu. Jechałem ostrożnie, bo na drodze było ślisko, a ja byłem jeszcze na lekkim kacu. Włączyłem radio, akurat leciał Areosmith - Crazy. Stanąłem na czerwonym świetle i śpiewałem razem ze Steven'em Tayler'em:

Tracę rozum, dziewczyno, wariuję
Potrzebuję Twojej miłości, kochanie
Potrzebuję Twojej miłości
Wariuję, wariuję, wariuję, wariuję
Ty to podkręcasz,
A potem znikasz... 

Kocham tą piosenkę! Śpiewałem na cały głos, a jej słowa wyraźnie zapadały mi w pamięć i zacząłem dopasowywać je do mojej obecnej sytuacji. Faktycznie straciłem rozum, dzisiaj wszystko robiłem nie tak. Nie spałem, nie jadłem, myślałem o niej, a teraz jadę do niej! No, ale nie zakochałem się. Będę to powtarzał w kółko, do znudzenia, żebym wbił sobie do głowy, że nie darzę Nicole żadnym wyższym uczuciem, jak tylko zwykłą sympatią. Kiedy zapaliło się zielone światło szybko ruszyłem przed siebie, a w głowie przez cały czas huczały mi słowa piosenki.

     Zaparkowałem pod kawiarnią i wysiadłem z mojego Land Rover'a. Przejrzałem się w szybie samochodu, poprawiłem włosy i poszedłem w kierunku drzwi. Od razu poczułem przyjemne ciepło, gdy znalazłem się w środku. Nawet nie zdążyłem się dobrze rozejrzeć, a już stał obok mnie kelner, który chciał zaprowadzić mnie do wolnego stolika. Opisałem mu mniej więcej jak wygląda Nicole i zapytałem się czy jeszcze tutaj jest. Miałem nadzieję, że będzie. Nie po to jechałem przez pół miasta, by teraz jej nie zastać. Ulżyło mi kiedy odpowiedź kelnera była pozytywna i zaprowadził mnie do jej stolika. Kiedy szedłem przez salę pełną ludzi, zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam nic dla niej, a głupio przyjść do dziewczyny z pustymi rękami. Rozejrzałem się i wziąłem ze stolika przy którym nikt nie siedział, jedną, białą różę. Kelner karcąco spojrzał na mnie i zanim zdążył coś powiedzieć, odparłem - oj no, później zapłacę - a on już nic nie odpowiedział, tylko zostawił mnie przy stoliku, gdzie siedziała Nicole. Na jej widok poczułem ucisk w żołądku i nagle nie wiedziałem jak się zachować. Znowu! Spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi, błękitnymi oczami, a na jej twarzy było widać zaskoczenie.
     - Cześć. Można? - zapytałem nieśmiało wskazując na krzesło naprzeciwko niej. Nicole zmierzyła najpierw mnie od góry do dołu, a później krzesło; wyglądało to dosyć śmiesznie.
     - Jasne, siadaj. - odparła spokojnie, a ja wolno odsunąłem krzesełko i zająłem miejsce. I to by było na tyle. Nie miałem pojęcia od czego zacząć, nie chciałem też na dzień dobry palnąć jakiejś głupoty. Po raz kolejny mnie zamurowało i dlaczego? Nie kumam.
     - To dla Ciebie. - podałem dziewczynie różę, a ona delikatnie ją wzięła, powąchała i odłożyła z boku stolika.
     - Dziękuję. Nie trzeba było.
     - Och, drobiazg. - machnąłem ręką mając nadzieję, że nie zauważy podobieństwa między różą, którą jej podarowałem, a różą stojącą w złotym wazonie przed nią. Idiota ze mnie. Chcąc szybko zmienić temat, wypaliłem na poczekaniu. - Chyba też sobie zamówię ciasto. Dobre? - wskazałem na leżący przed nią talerzyk z rozgrzebanym kawałkiem ciasta czekoladowego.
     - Całkiem niezłe. Chcesz spróbować?
     - A daj. - no nie mogę. Jaka rozmowa. Harry, ogarnij się. Mówiłem sobie w myślach żeby w jakikolwiek sposób się uspokoić i opanować emocje, które mną szargały. Nicole podała mi na srebrnym widelczyku kawałek ciasta. - mmm, dobre. Zamówię sobie.
     - Możesz dojeść moje, bo ja już nie mogę.
     - Nie, coś Ty. Ja sobie zamówię, spokojnie. - odparłem będąc lekko poddenerwowany.
     - Ale ja już naprawdę nie mogę.
     - No dobra. To chociaż kawę zamówię.
     Widać było napięcie między nami, nie wiedzieliśmy o czym rozmawiać, jak się zachować, a to wszystko chyba przez ten pocałunek, przynajmniej ja odnosiłem takie wrażenie. Sytuacja nie wróżyła niczego dobrego, nie chciałem żeby nasze spotkanie wyglądało w taki sposób. A może ona nie chciała żebym tutaj był? Może ani trochę nie było jej to na rękę i zgodziła się z grzeczności na to żebym się przysiadł? Sam już nie wiem. Było drętwo. Jadłem ciasto żeby tylko mieć coś w ustach i nie musieć nic mówić, ona też cały czas popijała swoją kawę i unikała kontaktu wzrokowego ze mną. Jedna wielka beznadzieja. A byłem taki szczęśliwy na spotkanie z nią.
     - Nicole, a może przejdziemy się, czy coś. - w końcu się odważyłem przerwać tą niezręczną ciszę.
     - Na dworze jest zimno. - chciała mnie spławić? Trudno. Nie poddam się.
     - Jestem samochodem. Możemy gdzieś pojechać, posiedzieć w moim samochodzie, no cokolwiek.
     - Dobra. - odpowiedziała bez zastanowienia i uśmiechnęła się do mnie. I chyba w tym momencie nastąpił jakiś przełom. Razem z jej uśmiechem przestałem się stresować, wiedziałem, że teraz musi być dobrze. Udawałem, że nie słyszę protestów Nicole, kiedy chciałem zapłacić za jej zamówienie i zapłaciłem za obie kawy, ciastko i tą nieszczęsną różę, zostawiając napiwek kelnerowi.
     Otworzyłem Nicole drzwi od strony pasażera czekając aż wsiądzie do auta i zamknąłem je za nią. Chwilę potem zająłem miejsce od strony kierowcy i odwróciłem się w jej stronę. Spojrzałem na nią uśmiechając się cały czas. Cieszyłem się, że zgodziła się spędzić ze mną trochę czasu.
     - No co jest?! - powiedziała głośniej, gdy próbowała wyciągnąć pas bezpieczeństwa. Zamiast jej pomóc przyglądałem się temu. - wyglądała słodko jak się denerwowała.
     - Czasem się zacina. Daj, pomogę Ci. - odparłem spokojnym głosem, starając się pohamować śmiech. Nachyliłem się nad nią i poczułem delikatny zapach jej perfum. Ukradkiem zerknąłem na jej twarz, która w tym momencie znajdowała się blisko mojej twarzy i zauważyłem, że jest chyba lekko zawstydzona. Oczy miała spuszczone w dół i delikatnie przygryzała dolną wargę. - proszę, gotowe. Możesz się zapiąć.
     - Yyy... dziękuję.

     W samochodzie słychać było tylko cicho grające radio, Nicole patrzyła się za szybę, a ja starałem się skupić na drodze.
    - Skąd wiedziałeś, że akurat tam będę? - ciszę przerwało pytanie Nicole, która ani na chwilę nie odwróciła głowy; cały czas obserwowała to co dzieje się po drugiej stronie.
    - Obiecałem, że nie powiem. - odpowiedziałem stanowczo. Popatrzyłem na dziewczynę siedzącą obok mnie i zobaczyłem jej twarz odbijającą się w szybie. Patrzyła na mnie, a kiedy nasz wzrok się spotkał, ona nagle odwróciła głowę w moją stronę.
    - Ten bałwan Alex? - nie odpowiedziałem i uśmiechnąłem się jednoznacznie. - wiedziałam!
    - Dlaczego tak brzydko go nazwałaś? - zaśmiałem się na jej słowa.
    - Bo sobie na to zasłużył.
    - Dlatego, że dał mi Twój numer? Nie no, spoko, jak nie chcesz być teraz ze mną to odwiozę Cię do hotelu i już nigdy więcej nie będę zawracał Ci głowy. - powiedziałem szybko zdenerwowany. Zrobiło mi się przykro, myślałem, że ona też w jakiś sposób cieszy się z naszego spotkania, najwidoczniej tylko udawała. Naiwny Harry Styles.
    - Nie, nie, Harry. Przepraszam, nie chciałam żeby to tak zabrzmiało. Tutaj w ogóle nie chodzi o Ciebie. - Nicole patrzyła na mnie, a ja udawałem niewzruszonego. - przepraszam. - powiedziała ciszej i położyła swoją małą, zgrabną dłoń na mojej. Czując jej dotyk mój żołądek przewrócił się o 180 stopni, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Co ona ze mną wyprawia?
    - No okej. - odparłem zmieszany i wyswobodziłem dłoń z jej uścisku, bo światło zmieniło się na zielone, a ja musiałem ruszać.
    - Dokąd jedziemy?
    - Nie wiem. Przed siebie. - wzruszyłem ramionami skręcając w prawo. Nagle zacząłem zachowywać się jakbym miał ją gdzieś, to zachowanie było silniejsze ode mnie. Chyba za bardzo uraziła moją męską dumę, a jej przeprosiny wydawały się być nieszczere. Przestało mi też zależeć na tym spotkaniu. Z jednej strony chciałem ją odstawić do hotelu, a coś z drugiej strony kazało jechać dalej i być z nią. Jeszcze nigdy tak się nie czułem. Było to cholernie męczące, bo nawet nie miałem ochoty z nią rozmawiać, a jednak potrzebowałem jej obecności.
   
    Zatrzymałem się na wzgórzu Primrose Hill. Zgasiłem silnik i patrzyłem prosto na rozciągającą się przede mną panoramę Londynu. Widok był niesamowity. Za każdym razem jak tutaj przyjeżdżam czuję się jakbym był tu dopiero pierwszy raz i zachwycam się pięknem tego miejsca na nowo.
Uwielbiam to miejsce, uspokaja mnie, więc może dlatego automatycznie mój mózg podsunął mi pomysł, by ponownie odwiedzić wzgórze. Jest spokojnie, o tej porze prawie wcale nie ma ludzi. Zazwyczaj mało kto tu przychodzi. Ludzie nie mają czasu na takie pierdoły. Ja też coraz rzadziej tutaj bywam, a szkoda, bo na początku kariery i przeprowadzki do Londynu właśnie w tym miejscu znajdowałem spokój i ukojenie. Siadałem na masce samochodu z słuchawkami na uszach i mogłem napajać się błogą ciszą. A teraz? Teraz paparazzi nie dają mi spokoju, są wszędzie i nie chciałbym żeby któryś z nich przyłapał mnie w tym miejscu. Wtedy już chyba nie miałbym miejsca, gdzie mógłbym ukryć się przed światem. Tak bardzo pogrążyłem się w swoich myślach i zapatrzyłem się na widok przede mną, że całkowicie zapomniałem o siedzącej obok mnie Nicole. Odwróciłem głowę i zobaczyłem jak Niki przygląda mi się.
     - Coś nie tak? - zapytałem unosząc lewą brew do góry.
     - No w sumie. Nie było Cię dobre dziesięć minut. - powiedziała, a mówiąc "nie było", zrobiła ze swoich palców cudzysłów.
     - Dawno tutaj nie byłem, więc to pewnie przez to. Zapatrzyłem się.
     - Mhm, zauważyłam. Ładnie tutaj.
     - No nie? - wymusiłem sztuczny uśmiech i oparłem ręce i głowę na kierownicy. Przez chwilę znów zapanowała cisza. Jakby nie patrzeć odpowiadało mi to. Czułem się jakbym był tutaj sam, nikt nic nie mówił, więc mogłem się wyciszyć i uspokoić swoje nerwy.
     - Harry! Co jest?! - Nicole odezwała się piskliwym głosem, odpięła pasy i rozsiadła się na siedzeniu.
     - Nic. - odburknąłem nie zmieniając pozycji.
     - Jasne. Powiedz co się stało. Jesteś zły? - nie dawała za wygraną, tak samo jak rano robił to Louis. Będę musiał ich poznać, bo chyba mają ze sobą dużo wspólnego i na pewno się dogadają. - ej, Loczku, mówi się. - słysząc jak mnie nazwała roześmiałem się. Spojrzałem na nią pytającą. - z czego się śmiejesz?
     - Z Ciebie. Z tego jak mnie nazwałaś.
     - Jak? Fajnie. Mi się podoba i będę tak na Ciebie mówić. - odpowiedziała będąc pewną siebie, po czym dotknęła moich włosów i okręciła sobie jeden kosmyk wokół swojego palca. Byłem nieco zdziwiony jej zachowaniem.
     - Wariatka. - skwitowałem pod nosem, kręcąc głową.
     - Co? Co powiedziałeś?
     - Nic. - oboje zaczęliśmy się śmiać z siebie nawzajem.
     Siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nicole opowiadała skąd pochodzi, gdzie teraz mieszka i jak mniej więcej wyglądało i wygląda jej życie. Byłem w szoku. To co mówiła brzmiało jak scenariusz z filmu, nie chciało mi się wierzyć w to wszystko. No, ale niby dlaczego miałaby mnie okłamywać i opowiadać jakieś niestworzone historie? Przecież nie musiała mi niczym imponować, dlatego słuchałem uważnie jej opowieści i wierzyłem jej w każde słowo.
     - Nudzę Cię? - zapytała kiedy jeszcze ani razu jej nie przerwałem.
     - Nie. Po prostu Cię słucham.
     - Jasne. Nie kłam.
     - Naprawdę! - zapewniałem.
     - Ok, już nic więcej nie powiem. - odparła z fochem i skrzyżowała ręce na piersi.
     - Niki, słuchałem Cię. Interesuje mnie to co mówisz. Chcę Cię poznać, więc mów. Heeej... - przybliżyłem się do niej i złapałem ją za ręce. - bez fochów, ok? - dziewczyna uśmiechnęła się, a ja wiedziałem, że foch minął. Szybko poszło!
     - Ale teraz chcę posłuchać Ciebie. Opowiedz mi coś.
     - Nie wiem co mógłbym Ci powiedzieć. Wolałbym żebyś sama mnie poznała i wyrobiła sobie zdanie na mój temat.
     - Nie martw, na pewno tak się stanie, ale chodzi mi raczej o to, gdzie mieszkasz, czy masz rodzeństwo, itd. Rozumiesz? Bo to jaki jesteś, jaki jest Twój charakter z pewnością, z czasem ocenię. - ulżyło mi i ucieszyłem się jednocześnie. Chciała mnie poznać, więc jeszcze nie raz będziemy mięli okazję się spotkać!
      Tak jak chciała, opowiedziałem o swojej rodzinie, odpowiedziałem na kilka pytań, które czasem wtrąciła, nasza rozmowa była naturalna, nic nie było udawane. Czułem się jakbym znał ją od zawsze, tematów do rozmowy nie było końca. Mogliśmy porozmawiać o wszystkim. Nicole była bardzo mądrą dziewczyną. Nie była jakąś zapatrzoną w siebie, pustą lalą, która nie ma nic więcej do powiedzenia jak tylko co sobie kupiła wczoraj na zakupach. Czas przy niej mijał nieubłaganie szybko. Nawet nie zauważyliśmy jak minęły cztery godziny odkąd tutaj przyjechaliśmy, a zegar pokazywał 01:35.
     - Harry... - powiedziała nagle poważnym tonem głosu, a ja spojrzałem na nią pytająco. Bałem się tego co chciała powiedzieć. - przepraszam, że pocałowałam Cię w nocy. - i właśnie w tym momencie poczułem się jakbym dostał mocno w twarz. Wpatrywałem się w nią z lekko otworzoną buzią nie mając pojęcia co odpowiedzieć. Jak to mnie przeprosiła? Czyli, że żałowała? Nie rozumiem.
     - Hm, nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie. - postanowiłem być z nią szczery. Nie lubiłem niedomówień, nie wyjaśnionych spraw, dlatego wykorzystałem to, że zaczęła ten temat, chociaż wolałbym żeby tego nie robiła, ale jak już przy tym byliśmy...
     - To chyba tak nie powinno być, co nie? Nie chcę żebyś pomyślał sobie o mnie coś złego.
     - Nie no, nie myślę. Równie dobrze Ty mogłabyś pomyśleć, że całuję się z każdą dziewczyną, która mi się podoba, a tak nie jest. - uśmiechnąłem się delikatnie starając się nie dać po sobie poznać zażenowania.
     - Masz rację. - odwzajemniła uśmiech i miałem wrażenie, że też chce ukryć przede mną, że jest zawstydzona. - wszystko po kolei, prawda? - przytaknąłem, a ona odetchnęła z ulgą. Nie wiedziałem co myśleć o jej zachowaniu. Nicole była dla mnie jedną, wielką zagadką, którą chciałem odkrywać, poznawać z każdym dniem bardziej.
    - Chcesz już jechać? - zapytałem chcąc usłyszeć zaprzeczenie.
    - Nie. - odpowiedziała tak, jakby czytała mi w myślach. - często tu przyjeżdżasz?
    - Ostatnio coraz rzadziej.
    - Szkoda. Pięknie tutaj. - powiedziała i otworzyła drzwi. Wysiadła, a ja za nią. Stanąłem obok niej. Włosy Nicole delikatnie powiewały na wietrze, z ust wydobywała się para, a oczy błyszczały jak gwiazdy. Oboje patrzyliśmy przed siebie. Co chwila zerkałem na jej profil, który był idealny, a ona udawała, że tego nie zauważa. Przekochana istota. - nie chcę wracać. Chcę tu zostać, z Tobą... - odparła nie patrząc ani przez chwilę na mnie. - zostańmy. - złapała mnie za rękę zaplatając swoje palce z moimi. Serce biło jak oszalałe, chociaż temperatura była bliska zera, ja czułem jakbym się spalał. Ścisnąłem mocniej jej dłoń i przyciągnąłem do siebie. Przymknąłem oczy, chwyciłem jej twarz w swoje dłonie chcąc ją pocałować, ale powstrzymałem się. Nie mogłem tego zrobić. Jakieś piętnaście minut temu przytaknąłem, że powinniśmy robić wszystko po kolei, a nie zaczynać od środka. Odwróciłem się od niej i jak najszybciej udałem się do samochodu. Przetarłem twarz dłońmi i oparłem się o siedzenie - musiałem się opanować. Nicole weszła trzaskając za sobą drzwiami.
     - Możesz mi powiedzieć co Ty robisz?! - zaczęła. - Harry, kurde! Nie jesteśmy dziećmi.
     - Chyba nie rozumiem czego w tym momencie ode mnie oczekujesz. - spojrzałem na nią zdezorientowany.
     - Już nic. Odwieź mnie do hotelu. - na jej słowa przewróciłem oczami i po prostu rzuciłem się na nią. Nie wiem jakie dobrać słowo, żeby dokładnie opisać to co zrobiłem. Przy niej przestałem racjonalnie myśleć, nie wiedziałem czego chcę. Najpierw jej pragnąłem, później nie, a teraz? A teraz trzymam jej twarz w swoich dłoniach i składam pocałunki na jej ustach. Nie jestem normalny. - co Ty... - popatrzyła na mnie, po czym złapała mocniej moją twarz i wpiła się w moje usta. Popchnęła mnie na moje wcześniejsze miejsce i usiadła okrakiem na moich udach cały czas całując moje usta. Szybko ściągnęła swoją kurtkę rzucając ją na siedzenie pasażera. Dłonie położyłem na jej talii wciąż składając pocałunki na pełnych wargach Nicole. Poczułem zimne palce pod swoją koszulą. Całowałem jej smukłą szyję, którą odchyliła lekko w lewą stronę dając mi do niej łatwiejszy dostęp. Odgarnąłem jej długie włosy i przyssałem się do szyi, zostawiając na niej parę czerwonych śladów w postaci malinek. Jej szybszy oddech i błądzące palce po mojej skórze, coraz bardziej mnie nakręcały. Wsadziłem ręce pod jej bluzę nieśmiało dotykając opuszkami palców brzucha Nicole, czułem pod palcami gęsią skórkę zaczynając przesuwać dłonie wyżej. Pragnąłem jej. Atmosfera w samochodzie zaczęła robić się coraz bardziej gorąca, szyby zaczynały parować i słychać było nasze szybkie oddechy. Nie wiedziałem czy to co robię jest dobre, nie byłem w stanie myśleć i przewidzieć jak to się skończy, jak daleko się posuniemy. Żyłem chwilą, tym co dzieje się w tym momencie, podobało mi się i nie chciałem przerywać.
    

~*~

Hejo! : ) Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale najpierw były święta, czas, który spędzałam z rodziną, później Sylwester i jeden dzień na dojście do siebie, hyhy. Później napisałam rozdział do połowy, ale mi się usunął i byłam bliska płaczu, naprawdę! Więc dopiero dzisiaj usiadłam do tego i stworzyłam taki o to odcinek, z którego jestem średnio zadowolona, ale najważniejsze żeby Wam się podobał. Mam nadzieję, że mi wybaczycie moją nieobecność. Nadrobię zaległości jak najszybciej, promise! 
Spóźnionego Szczęśliwego Nowego Roku. : )
    
    

19 komentarzy:

  1. ha! jestem pierwsza ołł yee xD
    Boże jak ci to może się średnio podobać?! ten rozdział jest choolernie dobry,jest zajebisty! Masz taki świetny styl pisania,że można byłoby to tylko czytać i czytać. Masz talent,też chce tak pisać ;((
    Btw,nominowałam cie do Liebster Award,więcej na moim blogu:http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/p/blog-page_3707.html
    Jeszcze powrócę do rozdziału, rozmowa z Harrego z Louisem była świetna, kocham Louisa :3 A końcówka rozdziału jest po prostu boska kiedy przeczytałam ten fragment : - Już nic. Odwieź mnie do hotelu. - na jej słowa przewróciłem oczami i po prostu rzuciłem się na nią. moje oczy wyglądały tak O.O a potem jarałam się przez jakieś 10 minut i chyba całą końcówkę czytałam z 3 razy xD
    chce więcej,wiecej i jeszcze raz WIĘCEJ! Czekam na nn,dodawaj szybko xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to nie mogę z Tobą :* Jak można powiedzieć że te dzieło Ci się ŚREDNIO podoba. Przecież to jest ekstra! A końcówka z Nicole i Louisem! Po prostu mistrzostwo. Boże, nawet nie wiesz jak ja bym chciała mieć taki talent, aby opisywać takie momenty. Ty opisałaś to tak, tak... brutalnie? To chyba najlepsze słowo. U niektórych jest to opisane w dwóch zdaniach i w dodatku tak że to czytelnika (przynajmniej mnie) obrzydza. ;/ Ty za to napisałaś tak że aż miło się czytało. Może dlatego że skupiłaś się na uczuciach Lou. No to czekam na następny rozdział ;**
    Kocham Cię i Twojego bloga <3 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry a nie Lou! ;-D haha, ale spoko, wybaczam! <3

      Usuń
  3. To prawda końcówka najlepsza *___*
    Ja się już dalszych rozdziałów doczekać nie mogę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział! i cieszę się, że taki długi :D i zgadzam się z Poprzedniczką - końcowka najlepsza <3 czekam z niecierpliwością na kolejny! i zapraszam do siebie na nowy i zapraszam do zakładki "Forever Yours" ;)
    nanosekundybezciebie.blog.pl
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste ! <3 Dodawaj szybko nowy !


    http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com

    Ps od nowego rozdziału będę cię informować, jak prosiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. jpdl jestem wściekła ! ... że tak późno zaczęłam czytać tego bloga ! dziewczyno on jest świetny !
    + piszesz zajebiście długie rozdziały
    + piszesz je zajebiście !
    + Czuć narastające napięcie !
    + i ogólnie jest zajebiście !
    czemu skończyłaś w tym momencie ?! ale dobra już zapraszam na mojego nowego bloga http://i-need-you-1.blogspot.com/ i mam nadzieję że cię zaciekawi i muszę Ci powiedzieć że będę czytać każdy rozdział ! będę tu stałą czytelniczkę <33 szczęśliwego nowego roku ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ty tak możesz?!
    ŚREDNIO?!
    On jest genialny!
    Zajebisty,cudowny,romantyczny,taki,że aż brak słów.
    Tak najlepiej to bym poprzeklinała,ale staram się nie,więc wiesz..;D
    Nie mogę się już doczekać następnego,a to...to jest po ptostu genialne!
    KOCHAM,KOCHAM,KOCHAM!
    P.s.Przepraszam,że dopiero dzisiaj,ale ostatnio jakoś czasu nie miałam.
    + dzisiaj uro mialam,więc wcześniej też nie było okazji,żeby przeczytać ;/
    Wybaczysz?Mam nadzieję ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)) Czekam na nexta.

    Wpadnij też do mnie.
    Zapraszam: http://compleks-niallhoran-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. wiem, że przyszalałam, ale , że jutro mam cały dzien zajęcia postanowiłam wstawic teraz :D zapraszam na nowy nanosekundybezciebie.blog.pl
    ps.: dziękuję za piękne słowa ;) ;*
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  10. nominowałam Cię do Liebster! zapraszam po pytania ;)
    nanosekundybezciebie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji na moim blogu: lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  12. Łoo... Wypas!! Nie żeby coś, ale jak dla mnie te rozdziały mogłyby być troszkę krótsze... Z początku przeraziła mnie jego długość. Ale mniejsza z tym. Rozdział jak zwykle genialny i ja nie rozumiem, dlaczego ci się średnio podoba. Przecież to jest świetne!! Co raz bardziej mnie wciąga ta historia... ;D
    A tak btw przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego posta, ale... em, uznajmy że nie miałam jak. No ale napisałbym to samo: "genialny, wspaniały, świetny i z niecierpliwością czekam na następny"
    Teraz też, niecierpliwie wyczekuję ciągu dalszego ;D
    Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. o matko :O ja byłam przekonana że to Lou, ale nie wiem dlaczego. o.O
    PRZEPRASZAM ♥ na prawdę przepraszam <333
    czekam dalej na nowy rozdział :*

    u mnie nowe:
    ♦ http://you-are-all-i-have.blogspot.com/
    ♦ http://psychiatric-destroy-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczne! Jestem tutaj pierwszy raz, ale będę zaglądać. Bardzo podoba mi się twój styl pisania ;)
    Serdecznie zapraszam na bloga poświęconemu problemom. Jak sobie z nimi radzić, co zrobić by znów być szczęśliwym.
    Przeszłam w życiu trudny okres. Wiem co to znaczy "mieć coś na sercu".
    Jeśli nie masz problemów bezgranicznie się cieszę, ale i tak zapraszam. Na moim blogu będą umieszczane posty tematyczne o życiowych, po prostu ludzkich sprawach.

    http://mamy-problemy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Info u mnie: http://normalnienienormalna69.blogspot.com/2014/01/liebester-award.html

    OdpowiedzUsuń
  16. zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards, więcej informacji na moim blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział <333 czekam na następny z niecierpliwością masz talent <33
    http://ostatniechwile.blogspot.com/
    Zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominowałam cię do LA więcej u mnie http://lely-leely.blogspot.com ;*

    OdpowiedzUsuń