wtorek, 14 stycznia 2014

Chapter 5. And follow me... - part one.

    Nie spaliśmy ze sobą. Harry zachował się jak dżentelmen i przerwał wszystko, kiedy to ja pierwsza straciłam panowanie nad sobą i zaczęłam dobierać się do paska od jego spodni. Złapał mnie za ręce i odsunął od siebie. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji, myślałam, że będziemy uprawiać ostry seks w samochodzie, a tu taki zawód. Wcale nie przeszkadzało mi, że znam Harry'ego parę dni, że widziałam się z nim dopiero trzeci raz, bo pragnęłam go w tamtej chwili, chciałam poczuć jego nagie ciało na swoim i kochać się z nim aż wzejdzie słońce. Przeliczyłam się. Nie poznawałam samej siebie, nigdy wcześniej nie czułam takiego pożądania do mężczyzny, żaden mnie tak bardzo nie pociągał. Harry był inny, tajemniczy, nigdy nie wiedziałam co powie, ani co może zrobić. Na tamtą chwilę był nieprzewidywalny. Najpierw się na mnie rzucił, a kiedy mógł mieć mnie w pełni, przestał i odtrącił mnie. W tamtym momencie poczułam się tak, jakby ktoś wylał na moją głowę kubeł z lodowatą wodą. Zrobiło mi się wstyd. Bez słowa zeszłam z jego kolan siadając obok. Poprawiłam swoją bluzę kątem oka widząc jak Harry zapina spodnie i koszulę. Boże, jaki wstyd - pomyślałam i spojrzałam na zegarek, była 04:00. Oblizałam swoje pulsujące usta starając uspokoić szybki oddech; Harry zrobił to samo.
      Droga minęła szybko i w ciszy. Żadne z nas nie miało na tyle odwagi by skomentować to co się wydarzyło. Nie miałam pojęcia o czym on myśli i to doprowadzało mnie do szaleństwa. Nie umiałam odczytać z jego twarzy żadnych emocji - nic, był jak kamień. Chyba wszystko zniszczyłam swoim zachowaniem. Samochód zatrzymał się pod głównym wejściem. Wychyliłam się do tyłu by zabrać z tylnego siedzenia kurtkę i torbę. Jeszcze przez moment popatrzyłam na niego, a on zrobił to samo. Spuściłam wzrok na dół i wolno otworzyłam drzwi mając nadzieję, że może Harry się odezwie i powie cokolwiek - cisza. Wysiadłam trzaskając za sobą drzwiami. Będąc przy szklanych, obrotowych drzwiach, spojrzałam za siebie i zobaczyłam znikającego za rogiem Land Rover'a. Byłam wściekła, bezsilna i chciało mi się ryczeć.


*


    Podróżowanie po świecie było moją pracą. Jeździłam w różne miejsca, żeby pozować do sesji zdjęciowych najlepszym fotografom, chodzić po najsławniejszych wybiegach świata, o których niejedna modelka mogła tylko pomarzyć. Nie przeszkadzało mi życie na walizkach, zmienianie z dnia na dzień stref czasowych, czy zarywanie nocy. Spełniałam się w swoim zawodzie, robiłam to co kochałam najbardziej - pracę i podróże. Odwiedzałam różne ciekawe miejsca. W moim życiu ciągle coś się działo, o nudzie mogłam tylko pomarzyć, nie było na nią czasu. Poznawałam mnóstwo ludzi, z niektórymi z nich zaprzyjaźniałam się i do tej pory utrzymywałam kontakt, ale żeby nie było zbyt kolorowo, narobiłam sobie też trochę wrogów, ludzi, którzy na każdym kroku wytykali moje błędy, czekali aż się potknę, doszukiwali się we mnie samych wad całkowicie pomijając zalety, a to tylko dlatego, by móc o czym plotkować.
Imprezowałam w super klubach ze sławnymi ludźmi z branży modowej, ale nie tylko. Pijałam duże ilości drogiego alkoholu i sypiałam w drogich, ekskluzywnych hotelach. Korzystałam z życia najbardziej jak się dało. Jeżeli chodzi o modeling, chciałam być najlepsza w tym co robiłam i chciałam się rozwijać, a żeby tak się stało musiałam dać z siebie jak najwięcej, włożyć w to mnóstwo energii, pracy i poświęcić siebie jak i swój czas, będąc ciągle poza domem, a który mogłam spędzać z rodziną, przyjaciółmi robiąc wiele innych rzeczy. Ale wtedy nie zwiedziłabym tylu krajów, nie poznałabym tych wszystkich ludzi, kultur, które panują w niektórych miejscach; prościej mówiąc - byłabym zupełnie innym człowiekiem. Wszystko byłoby inne. Przeżycia, wspomnienia, no i ja oczywiście.
     Często odwiedzałam Londyn. Było to jedno z moich ulubionych miejsc. Odrobinę przeszkadzała mi pogoda, za często padał deszcz i było szaro, łatwo można było popaść w depresję; mimo tego zawsze chętnie tutaj przyjeżdżałam, więc za każdym razem, gdy musiałam opuścić miasto robiło mi się odrobinę smutno. Siedziałam na ogromnej, różowej walizce na środku mojego pokoju hotelowego i myślałam czy na pewno wszystko spakowałam. Mama zawsze powtarzała, że jak zapomni się czegoś z danego miejsca to zawsze się do niego wróci, a ja chciałam wrócić tutaj jak najprędzej. W końcu był tutaj ktoś za kim z pewnością będę tęsknić. Sięgnęłam po torbę, która leżała na podłodze i wyjęłam z niej telefon. Odblokowałam go i wybrałam z listy jeden kontakt. Przyłożyłam słuchawkę do ucha czekając aż usłyszę głos po drugiej stronie.
     - Halo? - powiedział zachrypniętym głosem.
     - Obudziłam Cię?
     - Można tak powiedzieć. 
     - Um... przepraszam... dzwonię, bo chciałam się pożegnać. 
     - Jak to pożegnać? - jego głos wciąż był spokojny i zachrypnięty. Chyba w ogóle nie wiedział z kim i o czym rozmawia. 
     - Po prostu. Wracam do domu. - powiedziałam i w tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. - wiesz co, Alex po mnie przyszedł. Muszę kończyć. Trzymaj się. - powiedziałam na jednym wdechu.
     - Ale... - nie usłyszałam już nic więcej. Rozłączyłam się.
Czułam, że zaraz dam upust swoim emocjom i rozpłaczę się. Nie tak to sobie wyobrażałam. Do pokoju wszedł gotowy do wyjścia Alex. Spojrzałam na niego smutnymi oczami i wyciągnęłam w jego kierunku ręce. Mój menadżer przechylił głowę w bok, zrobił smutną minę i kucnął na przeciwko mnie. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka i rozpłakałam się. Łzy spływały po moich policzkach jedna za drugą. Dlaczego musiałam wracać do Polski właśnie teraz, kiedy poznałam cudownego chłopaka, z którym chciałabym spędzić jak najwięcej czasu?

     Po odprawie na lotnisku mieliśmy jeszcze jakąś godzinę do odlotu. Siedziałam na krześle trzymając torbę na kolanach i czekałam na Alex'a, który poszedł po kawę do automatu. Tępo wpatrywałam się w tablicę na której co chwila zmieniały się godziny odlotów i przylotów - samolot do Polski był o 15:45. Spojrzałam na swojego iPhone'a, po czym ponownie schowałam go we wnętrzu swojej czarnej torby nie widząc na ekranie nic ciekawego prócz godziny. Westchnęłam opierając się o oparcie plastikowego krzesła i przymknęłam powieki. Byłam zmęczona. Prawie nie spałam. Kiedy Harry odwiózł mnie do hotelu było przed piątą, zanim ochłonęłam po wszystkim co się zdarzyło między nami i zanim wzięłam prysznic było po siódmej. Położyłam się do łóżka i kręciłam się w nim jeszcze przez kolejną godzinę nie mogąc usnąć, bo w głowie cały czas przewijały się obrazy z nocy. Zasnęłam może po ósmej, a budzik zadzwonił o jedenastej, żebym na spokojnie mogła się spakować i ogarnąć siebie, więc nic dziwnego, że teraz oczy same mi się zamykały. Alex jakby czytając moich w myślach stanął na przeciwko mnie z dużym kubkiem gorącej kawy. Uśmiechnęłam się słabo i wzięłam od niego kubek, po czym upiłam łyk.
     - Dalej Ci smutno? - menadżer usiadł obok mnie na plastikowym krześle, a ja w odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami. - niedługo znowu się na pewno zobaczycie. Nie martw się.
     - Jasne, zobaczymy się, mhm... - powiedziałam zdenerwowana. - jak on nawet nie raczył napisać żadnego sms'a, nic! W ogóle nie przejął się tym, że wracam do domu. Ma mnie w dupie i to co się między nami wydarzyło też ma gdzieś! - mówiłam podniesionym tonem czując jak słone łzy próbują wydostać się z moich błękitnych oczu.
Alex nie powiedział już więcej ani słowa. Siedzieliśmy obok siebie w ciszy i popijaliśmy kawę z dużych, plastikowych kubków. Czas mijał niesamowicie wolno. Obserwowałam mijających nas ludzi, niektórzy nerwowo szukali czegoś w kieszeniach, lub torbach, sprawdzali czy mają bilety, drudzy czekali w kolejce przy bramkach, a jeszcze inni rozmawiali, śmiali się, lub czule żegnali ze sobą. Nagle wśród tłumu zobaczyłam rozglądającego się dookoła, wysokiego chłopaka z ciemnymi lokami na głowie, który próbował przecisnąć się przez ludzi wchodzących mu w drogę. Zmarszczyłam czoło i szturchnęłam Alex'a w bok, a ten poderwał się z miejsca. Gdy zobaczył gdzie utkwił mój wzrok uśmiechnął się szeroko spoglądając na mnie.
     - A nie mówiłem! - powiedział łagodnym głosem i poklepał mnie po kolanie.
Byłam w szoku kiedy stanął przede mną zziajany Harry. Na nosie miał czarne Ray Ban'y, brązowy kożuch zapięty do połowy, spod niego wystawała biała koszulka, na swoich długich nogach miał czarne spodnie z dziurami na kolanach - zdążyłam zauważyć, że są to jego ulubione spodnie, bo ani razu nie widziałam go w innych, a na stopach miał szaro-czarne Air Max'y, w dłoni trzymał kluczyki od samochodu i swojego białego iPhone'a.
     - Już myślałem, że was nie znajdę. - powiedział podchodząc bliżej, a w jego policzkach ukazały się dwa dołeczki. Moje serce na jego widok zaczęło mocniej bić.
     - Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona, patrząc na chłopaka stojącego na przeciwko mnie.
     - Przyjechałem się pożegnać. Tak szybko się rozłączyłaś, że nawet nie miałem okazji zapytać się o której lecisz, a później nie mogłem się do dzwonić ani do Ciebie ani do Alex'a. - odparł na jednym wdechu i zajął miejsce obok mnie. Spojrzałam pytająco na Harry'ego, a później przeniosłam swój wzrok na Alex'a. Menadżer tylko wzruszył ramionami i wyciągnął telefon ze swojej skórzanej torby.
     - No faktycznie jest połączenie, nawet dwa. - odparł robiąc przy tym minę skruszonego dziecka.
     - Spoko, nic się nie stało. Pojechałem do hotelu, wypytałem o was, no i jestem. - powiedział pogodnym głosem wpatrując się cały czas w mój profil. Nie wiedziałam dlaczego był taki zadowolony, przecież w nocy pod hotelem nie wydobył z siebie nawet najcichszego dźwięku. - bałem się, że nie zdążę.
     - Wiecie co, pójdę po jeszcze jedną kawę. Zaraz wracam. - spojrzałam pytająco na przyjaciela, a on tylko puścił mi oczko i podniósł się z krzesła. Zdałam sobie sprawę z tego, że zrobił to specjalnie. Chciał nas zostawić samych.
     Siedziałam obok Harry'ego i nerwowo bawiłam się paskiem od torebki. Widocznie chłopak to zauważył, bo położył swoją jedną, dużą dłoń na moich dłoniach, a usta wykrzywił w lekkim uśmiechu. Nie miałam pojęcia co robić, co myśleć, ani co powiedzieć. Dlaczego teraz zachowywał się w taki sposób, a wtedy pod hotelem był taki zimny i obojętny. Zerknęłam na jego twarz wyswobadzając jedną dłoń z jego uścisku i chciałam ściągnąć ciemne okulary z jego twarzy, ale on cofnął się i pokręcił przecząco głową.
     - Zostaw. - powiedział stanowczo, a ja odsunęłam swoją rękę. - nie gniewaj się, Nicole. Nie chcę by ktokolwiek mnie zauważył.
     - Bo w okularach na pewno nikt Cię nie pozna. - odparłam z ironią. - śmieszne.
     - Dlaczego jesteś taka niemiła? - zapytał zdziwiony.
     - A Ty dlaczego byłeś taki niemiły nad ranem? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Osobiście nienawidziłam jak ktoś odpowiadał w taki sposób, ale byłam taka rozdrażniona, że nie zwracałam uwagi na swój ton ani zachowanie. - no? - patrzyłam wyczekująco na Harry'ego i ponaglałam go by odpowiedział.
     - To nie jest czas ani miejsce na takie rozmowy. Nie chcę mi się o tym gadać. - odparł, a w jego głosie czuć było nutkę irytacji.
     - Jak chcesz. - z powrotem oparłam swoje plecy o plastikowe oparcie zaplatając ręce na piersi.
     - Wiesz co? - zaczął - niepotrzebnie tutaj przyjeżdżałem. Tracę tylko czas na rozkapryszoną księżniczkę. - wstał z krzesła, poprawił swoje czarne spodnie, a Ray Ban'y przeciągnął na swoje włosy, tym samym podciągając je do góry. Byłam w szoku. Jak on mógł się do mnie tak odezwać? Nazwał mnie rozkapryszoną księżniczką?! Co za dupek. Pełnymi złości oczami patrzyłam na oddalającą się ode mnie wysoką sylwetkę. Potrząsnęłam głową zdając sobie sprawę z tego, że takim zachowaniem mogę wszystko zniszczyć i że jeżeli ja nie wyciągnę do niego ręki, stracę z nim kontakt, a tego nie chciałam, bo zaczęło mi zależeć. Mimo mojego dużego wkurzenia i tego, że za nikim innym nigdy nie pobiegłabym, schowałam swoją dumę do kieszeni, podniosłam się z miejsca i zaczęłam szybkim krokiem iść za chłopakiem. Szarpnęłam go za ramię, tym samym dając mu do zrozumienia, że ma się odwrócić w moją stronę. Nie musiałam długo czekać, bo odpowiedź była natychmiastowa. Kiedy tylko się odwrócił złapałam jego twarz w swoje dłonie przyciągając do swojej twarzy. Pocałowałam go, a on odwzajemnił pocałunek. Trwaliśmy tak dobre dwie minuty. Jego pełne usta delikatnie przesuwały się po moich, a język co jakiś czas tarł o mój. Kciuki Harry'ego głaskały moje policzki, a moje palce wplecione były w jego włosy. Oderwałam się od jego ust i patrzyłam prosto w jego zielone oczy, które teraz pociemniały, a on sam wysilał się na uśmiech. Nie wychodziło mu to. Po chwili do moich uszu dobiegł głos kobiety wydobywający się z głośników - zapowiadała, że samolot do Polski stoi już na pasie startowym i odlatuje za dziesięć minut. Musiałam się szybko zbierać, jeżeli chciałam się znaleźć na pokładzie samolotu. Przygryzłam dolną wargę spuszczając wzrok na dół i starałam pohamować łzy cisnące się do oczu. Harry przytulił mnie mocno do siebie, a ja oplotłam go rękami w pasie mocno wtulając głowę w jego tors. Przez chwilę głaskał moje plecy, a ja czułam jak jego klatka piersiowa szybko unosi się i opada. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam mu w oczy.
     - Będę tęsknić. Wiem to. - powiedziałam, a z moich oczu poleciały pierwsze łzy.
     - Nie płacz. Zobaczymy się przecież. - starał się mnie pocieszać, ale ja i tak nie potrafiłam pohamować łez. Leciały strumieniami. - hej, piękna, przestań, bo ja też się rozpłaczę. - zaśmiał się, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - o, tak lepiej.
     - Obiecujesz? - zapytałam przez łzy.
     - Tak, obiecuję. - mówiąc te dwa słowa przybrał poważną minę i otarł kciukiem łzy z moich obu policzków. - a teraz zmykaj, bo nie polecisz do domu.
    - Do zobaczenia, Loczku. - wysiliłam się na większy uśmiech i cmoknęłam Harry'ego w kącik ust.
Idąc w stronę bramek nagle odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę chłopaka, który wciąż stał w tym samym miejscu i patrzył w moją stronę. Widząc jak biegnę zrobił zdziwioną minę i pokręcił głową ukazując na swojej twarzy uśmiech. Zmachana stanęłam tuż przy Harry'm i wpiłam się mocno w jego czerwone usta. Włożyłam w nasz pocałunek całą siebie. Chciałam przez to pokazać Harry'emu jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo będzie mi go brakować. Odsunęłam się od niego oblizując wargi, by poczuć ostatni raz smak jego ust. On zrobił to samo.
     - No już leć, Maluchu. - powiedział przez śmiech i popchnął mnie w kierunku tłumu. Uśmiechnęłam się szeroko i posłałam mu całusa, a on "złapał" go i dłoń przystawił do ust. Zaśmiałam się. Obkręciłam się na jednej nodze i zaczęłam biec w stronę czekającego już na mnie przy bramkach Alex'a.


*

      Od mojego powrotu do domu minęły dwa tygodnie. Przez pierwsze dwa dni prawie nigdzie nie wychodziłam spędzając czas z moją mamą. David pojechał ze swoją dziewczyną w góry, więc byłyśmy same. Cieszyłam się, że mama wzięła sobie wolne w pracy żeby poświęcić mi swój czas i pojechałyśmy do spa. Dwa dni minęły zdecydowanie za szybko. Wróciłyśmy do domu i znowu wszystko wróciło do normy. Mama pracowała, a ja siedziałam w domu, spotykałam się ze znajomymi, chodziłam na zakupy - codzienność. Przez ten czas w ogóle nie miałam kontaktu z Harry'm. Napisał tylko jednego sms'a, jak lot i czy bezpiecznie dotarłam do domu. Odpisałam mu, a on już się nie odezwał. Wydzwaniałam do niego przez trzy dni, kilka razy dziennie, ale nie miałam żadnego odzewu z jego strony, więc dałam spokój. Owszem było mi przykro. Pewnego wieczora, gdy byłam u przyjaciółki, piłyśmy wino i rozmawiałyśmy, opowiedziałam jej moją przygodę z Harry'm i rozpłakałam się. Przecież obiecał, ale złamał obietnicę.
     W weekend porządnie zabalowałam w klubie ze znajomymi. Wyszłam z domu w piątek po południu, a wróciłam w niedzielę rano nie pamiętając połowy weekendu. Nawzajem ze znajomymi próbowaliśmy sobie przypomnieć co się działo przez ten czas. Każdy z nas dzielił się tym co pamiętał i przypominał niektórym osobom co robili. Chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy aż takich luk w pamięci jak po tamtym weekendzie. Kolejny tydzień minął już spokojnie. Większość czasu przesiedziałam w domu, przed laptopem, przeglądając Tumblr'a, Facebook'a, portale plotkarskie, oglądając filmy i obżerając się. Pierwszy raz w życiu nudziłam się. Nie miałam ochoty na wychodzenie, rozmawianie z kimkolwiek. Jedynymi osobami do których się odzywałam była moja przyjaciółka, mama i brat, z resztą nie miałam kontaktu. Nie odbierałam telefonów, nie odpisywałam na sms'y ani na Facebook'u. To wszystko przez niego. Myślałam, że nie przejęłam się tym co zrobił, ale przeliczyłam się. Zasypiając miałam jego twarz przed oczami, mój mózg robił wszystko żebym o nim nie zapomniała. Pokazywał mi obrazy z tamtej nocy, spotkania z Harry'm, jego uśmiech. Śnił mi się kilka nocy pod rząd. Miałam dosyć. W nocy z czwartku na piątek budziłam się co godzinę. To była już przesada. Kręciłam się na łóżku, chodziłam nerwowo po mieszkaniu, całe szczęście, że nie obudziłam nikogo z domowników. Wróciłam do pokoju, położyłam się przykrywając ciepłą kołdrą. Zapaliłam białe lampki, które wisiały na białych, metalowych prętach, powyginanych w różne kształty, a na środku tworzyły duże serce - wezgłowie łóżka. Wzięłam iPhone'a do ręki i napisałam sms'a.


Już po paru sekundach zobaczyłam odpowiedź na ekranie. Zdenerwowałam się. Jednak potrafił się odezwać, więc dlaczego nie odbierał kiedy dzwoniłam do niego jak ostatnia idiotka. Co miałam odpisać na znak zapytania? Po krótkich przemyśleniach doszłam do wniosku, że wolałabym żeby wcale nie odpisywał, skoro stać go było tylko na taką wiadomość. Rzuciłam telefonem i naciągnęłam na siebie kołdrę. Łza poleciała po moim policzku. Bolało, cholernie bolało. Nie rozumiałam dlaczego się tak zachowuje. Zebrałam się w sobie i odszukałam ręką iPhone'a. Skoro odważyłam się zrobić pierwszy krok muszę to wykorzystać. W dzień mogłabym już nie być taka odważna.


Moje serce pękło, a ja rozsypałam się na miliony drobnych kawałeczków. Zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. Zanosiłam się od płaczu, kiedy nagle w drzwiach pojawiła się moja mama. Widząc mnie w takim stanie weszła szybko pod kołdrę i wtuliła się we mnie. Nic nie mówiła przytulając moje chude ciało do swojego. Gdyby nie mama w tamtej chwili nie wiem co stałoby się ze mną. Uspokoiłam się i opowiedziałam mamie wszystko, nie pomijałam niczego, mówiłam jak na spowiedzi. Mama była moją najlepszą przyjaciółką, nie wstydziłam się jej o niczym powiedzieć i nie bałam się, że skarci mnie za coś. Ok, czasem powiedziała zbyt dosadnie co myśli o moim zachowaniu, ale miała do tego pełne prawo. W tamtą noc mama spała ze mną. Było mi lepiej, gdy czułam ją obok siebie.



~ ze strony Harry'ego ~ 


    Data na moim iPhone'ie pokazywała 1.02.2013. Dzisiaj były moje dziewiętnaste urodziny. Super - pomyślałem i przetarłem dłońmi zaspane oczy. Dochodziło południe, promienie słoneczne próbowały się przedostać przez ciemne rolety. Odwróciłem się na brzuch czytając sms'y z życzeniami od znajomych. Wszystkie były podobne. Widziałem, że moja mama dzwoniła dwie godziny temu. Nie słyszałem nic. Miałem twardy sen i śniła mi się Nicole. Tęskniłem za nią, ale co z tego skoro i tak wszystko się skończyło. To nie miałoby sensu. Zbyt szybko wszystko się potoczyło, zaczęło mi na niej zależeć, a ja zdałem sobie sprawę, że nie byłem na to gotowy. Wiem, że chciałem mieć kogoś komu będę mógł dawać szczęście i na odwrót, ale kiedy mogło się to stać rzeczywistością, przestraszyłem się i przestałem odzywać do Nicole. Jej sms'y z przed tygodnia mnie zaskoczyły. Tamtej nocy nie umiałem zasnąć, kręciłem się na łóżku myśląc o niej. Byłem w dużym szoku, kiedy zobaczyłem jej imię na wyświetlaczu telefonu, ale zachowałem się jak skurwiel. To było silniejsze ode mnie. Dałem jej do zrozumienia, że nie ma u mnie czego szukać. Zbyłem ją jak ostatni drań. Wiem, że zraniłem jej uczucia i czułem się z tym okropnie. Westchnąłem głośno i wstałem z łóżka, gdy mój iPhone zaczął dzwonić. Przesunąłem kciukiem po ekranie i przystawiłem słuchawkę do ucha.
      - Tak mamo? 
      - Harry, skarbie! Wszystkiego co najlepsze. Przede wszystkim dużo zdrówka, samych pięknych chwil, sukcesów w życiu i spełnienia marzeń, kotku. Wiem, że swoje największe już spełniłeś, ale z pewnością masz jeszcze parę, które chciałbyś spełnić. - z uśmiechem na twarzy słuchałem głosu mojej mamy. 
      - Mamo, niczego więcej mi nie potrzeba. Mam was, zespół, mam wszystko i jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, wiesz? Dziękuję za życzenia. 
      - Och, zapomniałam o czymś! Życzę Ci, skarbie, żebyś odnalazł miłość, spotkał dziewczynę, której oddasz całego siebie. - usiadłem na łóżku i od razu pomyślałem o Nicole. Znalazłem taką dziewczynę, ale pozwoliłem jej odejść. Idiota. - synku, jesteś tam?
      - Tak, tak. Dziękuję jeszcze raz. Kocham Cię. - starałem się by mój głos brzmiał naturalnie. - kiedy przyjedziecie do mnie? 
      - W niedzielę, bo domyślam się, że dzisiaj nie będziesz miał czasu. - zaśmiałem się. 
      - Noooo... to w niedzielę się widzimy. 
      - Dobrze. Miłego dnia, również Cię kocham, synku. - powiedziała drżącym głosem. Wiedziałem, że wzruszyła się. Ach, ta moja Anne. 

      Louis z El krzątali się na dole po kuchni i szykowali wszystko na imprezę, a ja szykowałem się w swojej łazience. O dziewiętnastej mięli przyjechać chłopaki z dziewczynami, Lou z Tom'em i jeszcze parę innych osób. W domu planowaliśmy zrobić before, a później iść na miasto i zabawić się w klubie. Podobał mi się ten pomysł. Czas się rozerwać i porządnie zabalować. Uśmiechnąłem się cwanie widząc swoje odbicie w lustrze. Wciąż młody i nawet przystojny! Zgasiłem światło i miałem już wychodzić z sypialni kiedy wróciłem po telefon. Idąc schodami w dół na ekranie wyskoczyło jedno powiadomienie - sms. 


Przystanąłem na chwilę będąc w szoku. Napisała! Mimo wszystko napisała. Jeszcze raz spojrzałem na nadawcę, by sprawdzić czy nie przewidziało mi się, ale nie, to naprawdę była ona. Nie wierzyłem własnym oczom. Nie spodziewałem się życzeń od niej. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że będzie wiedziała o moich urodzinach. Wow. Nie zastanawiając się długo odpisałem.


Potrząsnąłem głową i wolno zszedłem ze schodów udając się do kuchni, w której były moje gołąbeczki - Louis i El. Wszedłem do pomieszczenia i napiłem się Coli. Oparłem się o blat przyglądając się temu jak Louis zaczepia El, gdy ta stara się ponabijać ser na wykałaczki. Uśmiechnąłem się niemrawo do siebie i spojrzałem na życzenia od Niki. W głębi serca czekałem na nie.
      Zabawa w moim domu trwała w najlepsze. Panował jeden wielki syf, ale nie przejmowaliśmy się tym. W końcu była impreza. Byli wszyscy moi przyjaciele, a to sprawiało, że byłem szczęśliwy. Dobrze, że ich miałem, bo inaczej zwariowałbym. Było po 22, a większość z nas była już pijana, ja również. Udawałem, że wszystko jest okej i dużo piłem żeby chociaż na chwilę zapomnieć o Nicole. Średnio mi to wychodziło.
     - Bracie, to co? Idziemy na dupeczki? - Liam usiadł obok mnie i objął ramieniem, w ręce trzymał butelkę z piwem. Popatrzyłem na niego.
     - No pewnie!

     Tańczyłem z jakąś dziewczyną. Była ładna, a nawet bardzo ładna. W butach na wysokich obcasach była nieco niższa ode mnie, może miała z metr 78. Jej długie kręcone włosy w kolorze ciemnego blondu opadały swobodnie na ramiona. Oczy miała brązowe, a w okół nich długie, czarne rzęsy. Usta pełne, muśnięte lekko różową szminką. Krótka, czarna sukienka idealnie dopasowana była do jej ciała. Piersi były mocno zaznaczone i wypchnięte do góry. Dziewczyna była cudowna. Był jeden problem, zapomniałem jak miała na imię. Nieważne. Nie przejmowałem się tym. Tej nocy starałem się jak tylko mogłem nie myśleć o Nicole. Na próżno. Nawet przy tak seksownej kobiecie moje myśli były daleko. Żadna dziewczyna nie była w stanie równać się z NIĄ. Ona była moim ideałem.
Kolorowe światła migały szybko, a ja nagle poczułem jak usta ciemnookiej zbliżają się do moich - czekała na odpowiedź. Nie zastanawiając się długo pocałowałem ją. Nie poczułem nic. Całowaliśmy się, a we mnie nie było żadnych emocji, nie to co przy Nicole. Przy niej świat się zatrzymywał, a wszystko w okół przestawało istnieć. Oderwałem się od dziewczyny i popatrzyłem na nią. Poczułem obrzydzenie do siebie. Tak jakbym przed chwilą zdradził Nicole. Co robisz, Styles, co robisz - powtarzałem w myślach jak mantrę.
     - Nie mogę. - powiedziałem do dziewczyny i poszedłem do loży, przy której siedzieli wszyscy. Usiadłem obok Zayn'a i schowałem twarz w dłoniach. Poczułem jak lewa ręka mojego przyjaciela oplata mnie, a twarz zbliża się do ucha.
     - Co się stało? - ledwo usłyszałem głos Zayn'a.
     - Nic. Za dużo wypiłem i kręci mi się w głowie. - skłamałem. Poza Louis'em nie mówiłem nikomu o Nicole, więc zwierzanie się Zayn'owi teraz w klubie było bezsensu.
     - Chcesz jechać do domu?
     - Nie. Pójdę do toalety. - wstałem ze skórzanej kanapy, a zaraz za mną ruszył zmartwiony Zayn.
Wszedłem do łazienki, gdzie było paru pijanych facetów. Wszyscy zmierzyli nas z góry na dół, ale my nie przejęliśmy się tym. Załatwiliśmy swoją potrzebę i oboje podeszliśmy do umywalek. Popatrzyłem w lustro i zauważyłem, że Zayn  przygląda mi się. Wiedziałem, że nie odpuści.
     - Wiem, że coś jest nie tak. Harry, co się dzieje? Są Twoje urodziny, a Ty zamiast się dobrze bawić od początku udajesz, że jest ok. - przejrzał mnie. Oparłem dłonie o brzegi grafitowej umywalki i spuściłem głowę w dół. Moje loki opadły na twarz.
     - Spieprzyłem coś, stary... - podniosłem swój wzrok na stojącego obok mnie przyjaciela, a on stał wciąż w tym samym miejscu i pytająco spoglądał na mnie. - tęsknię za nią.
     - Wiedziałem, że chodzi o kobietę.
Pokrótce opowiedziałem Zayn'owi co działo się przez parę dni, gdy Nicole była w Londynie. Zayn słuchał z uwagą i starał się coś poradzić, ale sam do końca nie wiedział co. Zresztą nie musiał.

      Przeciskałem się przez tłum spoconych ludzi patrząc przed siebie. Mój wzrok utkwił na dziewczynie, która zmysłowo poruszała się na parkiecie. Co jakiś czas białe światło padało na jej twarz. Dopiero po chwili ją rozpoznałem. Nicole. Tańczyła w obcisłej, białej sukience, która ledwo zasłaniała jej pośladki. Ciemno - brązowe, proste włosy sięgały prawie do pasa i ruszały się razem z nią, kiedy odchylała głowę do tyłu. Miała przymknięte oczy. Wyglądała jak wtedy, gdy tańczyła sama, a ja przyglądałem się jej. Teraz też tak było. Nie mogłem zrobić kroku w przód, stałem jak wryty i nie spuszczałem wzroku z niej. Przez moment przez moją głowę przeszła myśl, że to nie dzieje się naprawdę, a ja mam zwidy po alkoholu.
     - Harry, co jest? - usłyszałem głos Zayn'a.
     - To ona. - powiedziałem i zacząłem iść szybko w jej kierunku. Rozpychałem się łokciami torując sobie drogę do niej. W końcu stanąłem przy Nicole. To naprawdę była ona. Mój anioł. Objąłem ją w talii przyciskając do swoich pleców, a ona gwałtownie odwróciła się.
     - Jesteś... - powiedziała dotykając mojej twarzy swoją małą dłonią.



~*~


Hejo! : ) Jak tam, robaczki? Proszę bardzo, kolejny rozdział. Wiem, że są one długie, ale ponosi mnie wyobraźnia i nie potrafię się opanować, kiedy piszę. Ten skończyłam, chociaż miałam ochotę dopisać jeszcze wiele, wiele, ale przesadziłabym publikując taki dłuuuuugi rozdział. Pewnie nie chciałoby się go Wam czytać, także znowu zrobię dwuczęściówkę i kolejną część dodam za parę dni. Zaczyna mi się sesja na uczelni więc będę musiała się przyłożyć do nauki, etc. Ale nie martwcie się, nie zapomnę o Was! W ogóle mam pomysł na kolejne opowiadanie, naprawdę! W mojej głowie wciąż rodzą się nowe pomysły, ale niestety nie będę miała czasu żeby pisać dwa opowiadania na raz. Może kiedyś. ; ) A tym czasem lecę spać. Jutro ciężki dzień i dużo nauki. : (  Buziaki, misie. Dziękuję za komentarze. x 


Edit. zobaczcie bohaterów, dzióbaski!

15 komentarzy:

  1. Kochanie ! Nie wiem od czego zacząć, od tego, że jestem zawiedziona, że nikt prócz mnie tego nie skomentował czy może dlatego, że jestem dumna iż robię to pierwsza ? Sama już nie wiem ... Zaczęłam czytać to opowiadanie zupełnie przypadkowo, pod jednym z rozdziałów na blogu, którego również czytam pojawił się komentarz od Ciebie z linkiem do tego bloga, zaglądnęłam i cholernie tego nie żałuję choć powinnam się uczyć, mniejsza... Jestem Ci cholernie wdzięczna, że zaczyna powoli powstawać coś co z palcem w dupie [ i tu przepraszam za słownictwo ] może przyćmić tak bardzo lansowane tłumaczenia opowiadań z Wysp. Trzymam kciuki za Ciebie i za dobry start, oby kolejne rozdziały przyniosły mi tyle emocji. Jestem po prostu zauroczona Tobą, Twoją twórczością i postaciami. W międzyczasie zapraszam do siebie.
    http://enjoy-the-darkness-jbfanfiction.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejuu, dziękuję za takie miłe słowa! nie spodziewałam się czegoś takiego. ;-*
      rozumiem Cię, bo też powinnam się uczyć do sesji, ale zamiast tego siedzę z laptopem w łóżku i czytam opowiadania. stara baba ze mnie, a taka robnięta i dziecinna jeszcze, haha xd wpadam do Ciebie na bloga i będę zaraz czytać, a nauka poczeka.

      Usuń
  2. O kurcze jak mogłaś przerwać w takim momencie ! xD
    To na lotnisku było fajne.
    Smutno zrobiło mi się jak Nicole płakała ;C
    Czekam na następny ale chyba umrę z ciekawości xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ten Styles niezdecydowany jest! a biedna Nicole cierpi :c
    Ale końcówka rozdziału najlepsza! serio to Nicole czy może rzeczywiście Harry ma już zwidy ? xD
    Ja tam własnie luie czytać takie dłuugie rozdziały,bo uwielbiam to opowiadanie <3
    Szybko dodawaj nowy rozdział <3 xx

    http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach.. hi hi hi Końcówka taka słodka <3 <3 <3
    Hazza zdecyduj się wreszcie :) i przestań się bawić.
    Zayn wsparcie duchowe XD <3
    Hahah wiesz jak to mówią im dłuższy tym więc pisz, pisz pisz <3 :*
    czekamy na kolejny i już na prawdę nie możemy się doczekać :*
    dużo weny i pozdrawiamy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. o boże, cudowny! na początku był taki uroczy, romantyczny. aż się głupia wzruszulam ;p jestem tylko ciekawa, czy ta ostatnia scena to prawda czy może zwidy Harry;ego :D
    dziękuję Ci za cudowne słowa ;*
    zapraszam na nowy rozdział nanosekundybezciebie.blog.pl
    i jak będziesz miała czas to zapraszam na drugiego zyciejakbajka.blogspot.com
    ps.: też mi się sesja zaczyna więc znam ten ból, tak więc zyczę powodzenia! ;)
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jak prosiłaś informuję - u mnie nowy rozdział ! xx Masz może twittera ?
    http://enjoy-the-darkness-jbfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak prosiłaś informuję - u mnie nowy rozdział ! xx Masz może twittera ?
    http://enjoy-the-darkness-jbfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne *o*, czekam na kolejną cześć :) http://fioletowywlos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział jak zwykle zresztą ;) myślałam że będzie +18 ;D he he he może coś między nimi dojdzie <3 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie ładne kolorki się tu zrobiły ;) w oczekiwaniu na kolejny świtny rozdział, zapraszam do siebie ;) nanosekundybezciebie.blog.pl
    ps. przeczytaj notkę pod rozdziałem!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie piszesz.
    Cudnie.
    Nie zaluje, że tu zajrzałam.
    Czekam na nowy.

    nominowałam cię do liebster award. Więcej informacji u mnie w zakładce "liebster award" # 4

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Łooooo... Jak zwykle genialny i dłuuuuugi rozdział ;D Kocham to opowiadanie <3 Jest superaśne... Nie wiem, co jeszcze powiedzieć... NO PO PROSTU TO, CO PISZESZ JEST GENIALNE!!! ;*
    Z ogromniastą niecierpliwością czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialna jesteś!!! To jest cudne! Pisz szybko nn :D
    Zapraszam
    http://mystory-imigation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. No więc, chcę powiedzieć prawdę co tak naprawdę myślę o tym blogu on jest...zajebisty! Kocham go! Zakochałam się! Na pewno będe tu często wpadać. Rozdziały sa długie i interesujące. Zapraszam do mnie http://anettanialldangerous.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń