poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Chapter 16. Insomnia.

      Kolejna kreska wylądowała na szklanej powierzchni niskiego stolika stojącego na środku dużego pokoju. Nachyliłam się dotykając prawie czubkiem nosa zimnego szkła, zatkałam dwoma palcami lewą dziurkę i prawą mocno wciągnęłam biały proszek. Podniosłam głowę wierzchem dłoni wycierając nos, mokrymi opuszkami palców pozbierałam pozostałości kokainy i oblizałam je - taki dobry towar nie mógł się zmarnować. Szklany stolik znowu był czysty. Uśmiechnęłam się do Alexis leżącej na podłodze i na kolanach przyczołgałam się do niej. Kolorowe lampki wiszące na ścianie oświetlały pomieszczenie. Położyłam się obok Lex na plecach i przymknęłam powieki. Narkotyk wypełniał każdy zakamarek mojego ciała, sprawiając uczucie błogości. Rozpływał się we mnie, a ja wprawiałam się w coraz lepszy nastrój. Jedyne co mi przeszkadzało to to okropne huczenie w uszach na samym początku, które całe szczęście nie trwało długo. Parę sekund i po wszystkim. Później przychodził mój upragniony stan. Otworzyłam oczy czując na sobie wzrok dziewczyny i odwróciłam głowę w jej stronę. Ogromne źrenice Alexis obserwowały moją twarz. Końcem języka zwilżyła swoje pełne, malinowe usta, po czym odszukała moją dłoń i splotła razem nasze palce. Nie protestowałam. Westchnęłam przyglądając się białemu sufitowi, na którym teraz odbijały się różnokolorowe cienie. Zatraciłam się w swoim świecie myśląc tylko o jednym.
      - Przestań. - usłyszałam zachrypnięty głos brunetki. 
      - Co? - zapytałam nie odrywając oczu od kolorowych cieni. 
      - Nie myśl o nim, kiedy jesteś ze mną. 
      - Nie myślę. - skłamałam. Oczywiście, że myślałam. Trochę za nim tęskniłam, a może więcej niż trochę? Zdecydowanie. Tęskniłam za Harry'm jak nigdy za nikim innym. Tydzień. Właśnie tyle minęło odkąd przestał się odzywać. 


FLSHBACK.

      Weszłam do sypialni w czarnej bieliźnie w ręku trzymając różową suszarkę do włosów. Na mój widok na ustach Harry'ego pojawił się szeroki uśmiech. Pokręcił głową widząc przedmiot w mojej ręce.
      - Czy Ty wszystko masz różowe, kochanie? - zapytał śmiejąc się. Słysząc komentarz posłałam mu tylko surowe spojrzenie, na co on uniósł ręce w obronnym geście i spoważniał, chociaż wiedziałam, że w duszy śmiał się ze mnie. Podła istota. 
Usiadłam na podłodze przed podłużnym, stojącym lustrem. Włożyłam wtyczkę do gniazdka i włączyłam suszarkę. Przeczesałam mokre włosy palcami zaczynając je suszyć. Co jakiś czas zerkałam na odbijającego się w lustrzanej powłoce chłopaka uśmiechając się pod nosem. Obracał iPhone'a między palcami będąc widocznie znudzonym.
     - Ej! - wyciągnęłam rękę, w której trzymałam suszarkę i skierowałam ją na niego owiewając ciepłym powietrzem. Odruchowo odchylił się w tył wymachując przed sobą rękoma. Zaśmiałam się głośno wracając do poprzedniego zajęcia. Podskoczyłam w miejscu czując jak silna ręka Harry'ego obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie. - Harry! - był głuchy na moje wołanie. Wyrwał mi suszarkę z dłoni wyłączając ją. - mam mokre włosy. - udałam oburzoną i odwracałam wzrok, by na niego nie patrzeć.
     - Dobra. - fuknął, po czym uruchomił ponownie urządzenie i odsuwając się nieco ode mnie zaczął suszyć moje włosy. Zmarszczyłam brwi robiąc zdziwioną minę, gdy widziałam co wyprawia chłopak. Wzruszyłam ramionami i usiadłam wygodnie między jego nogami czekając, aż skończy zajmować się moimi włosami. Był uroczy, kiedy skupiał się nad kolejnymi, długimi pasmami mokrych włosów starając się je dokładnie osuszyć, a ja byłam najszczęśliwszą dziewczyną, bo miałam świadomość, że cudowny chłopak był tylko i wyłącznie mój. Kiedy stwierdził, że moje włosy są całkowicie suche, odłączył urządzenie od prądu i cmoknął moje ramię. 
      - Dziękuję. - powiedziałam słodkim głosem odwracając się twarzą do Harry'ego. Zawiesiłam ręce na jego ramionach wpatrując się w jego chłopięca buzię. - ech, co ja bym bez Pana zrobiła, Panie Styles?
      - No nie wiem, nie wiem. Prawdopodobnie nadal siedziałabyś przed lustrem i suszyła swoje piękne, długie włosy, księżniczko. - moje usta automatycznie ułożyły się w kształcie "O" słysząc tą pewność w jego głosie, a on wyszczerzył się ukazując rząd swoich śnieżnobiałych, prostych zębów.
       - Jesteś niemożliwy. - westchnęłam i podpierając się o jego ramię podniosłam z podłogi. 



*

       Popijałam drinka i rozmawiałam z Liam'em, który był lekko wstawiony. Impreza w Funky Buddha była jego ulubioną. Pierwszy raz byłam w tym klubie, a z wcześniejszych opowieści Harry'ego wywnioskowałam, że nie było za ciekawie i myślałam, że będzie znacznie gorzej, ale jak się okazało - było zupełnie odwrotnie. Muzyka do której każdy potrafił się jako tako ruszać i która większości spasowała wydobywała się z wielkich głośników. Harry siedział po przeciwnej stronie stolika i od niechcenia kiwał się na boki będąc widocznie niezadowolony z imprezy, Zayn i Perrie dawno ulotnili się do domu, wiadomo w jakim celu, a Louis mówiąc, że idzie gdzieś "dosłownie na chwilkę" jeszcze nie wrócił, chociaż minęło dobre pół godziny. Zerkałam co jakiś czas na Lokersa, który od paru minut pisał na iPhone i nie zwracał uwagi na otaczający go świat. Wkurzyłam się nieco, bo zamiast zajmować się mną, on wybrał swoje towarzystwo i telefon. Nienawidziłam siedzieć w loży, kiedy wszyscy dookoła tańczą. Popatrzyłam na Liam'a chcąc go wyciągnąć na parkiet, ale szybko zrezygnowałam widząc w jakim był stanie - prawie leżał na jasnej, skórzanej sofie z głową opartą o zagłówek i z lekko rozchylonymi, różowymi wargami, a oczy chłopaka były na wpół zamknięte - kiepski imprezowicz - pokręciłam głową podnosząc się z kanapy. Podeszłam do bruneta stając między jego nogami, na co on zadarł głowę do góry i uśmiechnął się cwanie. Wplotłam palce w gęstą czuprynę i nachylając się, złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. 
      - O, lubię tą piosenkę! Chodźmy zatańczyć! - klasnęłam w dłonie słysząc pierwsze dźwięki piosenki i pociągnęłam Harry'ego za ręce. Marudził coś pod nosem, kiedy siłą prowadziłam go na parkiet. Wepchałam się między ciemnoskórą, ważącą co najmniej o dziesięć kilogramów za dużo, niską dziewczynę i jej domniemanego chłopaka muzułmanina. Ich czarne oczy zlustrowały mnie, gdy popchnęłam niższego ode mnie kolesia, by zrobić sobie miejsce, chciał się odezwać, ale szybko spotkał się z moim chłodnym spojrzeniem i niezbyt przyjemnym wyrazem twarzy. Odwrócił się plecami i odszedł ze swoją partnerką. 
       - Co to było? - zapytał brunet patrząc uważnie na mnie. 
       - Co? - wzruszyłam ramionami i zaczęłam poruszać się w rytm muzyki.
       - Dlaczego ich tak potraktowałaś? - ciągnął. Przewróciłam oczami poprawiając włosy do tyłu.
       - A gdzie miałam tańczyć? 
       - Ale tak się nie robi, Nicole. To nie było miłe. - powiedział poważnym tonem wlepiając swoje zielone ślepia w moją twarz. Zachowywał się jak mój ojciec karcąc mnie za złe zachowanie. Nie lubiłam, gdy ktoś mi się stawiał i strofował. 
      - Chciałam tańczyć w tym miejscu, więc tańczę, czyli uzyskałam zamierzony efekt, z którego jestem zadowolona. - odparłam niewzruszona kładąc ręce na ramionach chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego słodko potrząsając jego ciałem. - przestań. Tańcz. 
       - Nie mam ochoty. - fuknął. Stał jak kołek, kiedy ja kręciłam się wkoło niego jak idiotka.
Muzyka taka fajna, a on stoi, kretyn. - idę usiąść. - odparł odgarniając moje włosy z twarzy.
      - No Harry. - posmutniałam, tak bardzo chciałam z nim być w tę noc, zabawić się, pośmiać, a on pokazywał swoje fochy. Ok, może trochę go zniechęciłam swoim wcześniejszym zachowaniem, ale ja właśnie taka byłam, a skoro mnie kochał, powinien akceptować moje wady i tego typu zachowania, bo ja nie zamierzałam się zmieniać, dla nikogo. Złapałam bruneta za rękę chcąc go zatrzymać przy sobie. Pokiwał przecząco głową i powoli zaczął przeciskać się między tańczącymi ludźmi. Dłoń Harry'ego wyślizgnęła się z mojej, a on zniknął za postawnym mężczyzną. Zostałam sama wśród napalonych par, na których widok brało mnie na wymioty. Całowali się i obściskiwali, jakby mieli za chwilę zacząć uprawiać grupową orgię, do której nie chciałam dołączyć. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym i odwróciłam się gwałtownie czując czyjeś ręce wokół mojej talii. 
       - Boże, Alexis! Wystraszyłaś mnie. - odetchnęłam z ulgą widząc uśmiechniętą czarnowłosą. - gdzie byłaś tak długo? 
       - Nie uwierzysz! - odparła podekscytowana. - poznałam super kolesi! Chodź, zapoznam Cię z nimi. - jej czarne oczy świeciły, gdy o nich mówiła. Zaśmiałam się kręcąc z niedowierzania głową. Czyżby moja mała Lex znalazła sobie faceta? Cieszyłabym się, gdyby tak faktycznie było. 
      Wyszłyśmy na zewnątrz. Ciepłe powietrze owiało moje gołe ramiona rozwiewając włosy do tyłu. Na dworze stało pełno nietrzeźwych ludzi.
       - Są tam! - zadowolona Alexis wskazała na dwóch chłopaków stojących pod drzewem obok ulicy. Palili i zawzięcie o czymś dyskutowali. Wyprostowałam się krocząc wolno przy dziewczynie.
Gdy byłyśmy już coraz bliżej nich od razu wpadł mi w oko wysoki blondyn. Nie przepadałam za blondynami, ale ten miał w sobie to COŚ co przykuło moją uwagę. Ubrany był w ciemne rurki poprzecierane na kolanach, przechodzone bordowe vansy, do tego szaro-biały T-shirt z kolorowym nadrukiem, a na ramionach miał zarzuconą szarą bluzę. Blond włosy zmierzwione na czubku głowy, kolczyk w wardze i ten błysk w oku. Zajebisty.
       - Już myślałem, że nie wrócisz do nas. - odezwał się ten drugi. 
       - Jak bym mogła nie wrócić? - z jej pełnych ust padło raczej pytanie retoryczne. Stałam obok Alexis zerkając na blondyna, który takim samym wzrokiem mierzył moją postać. Uśmiechnęłam się cwanie, a on odwzajemnił cwaniacki uśmieszek. Był mój. 
       - Chcesz? - przemówił niskim głosem właściciel błękitnych tęczówek wyciągając w moim kierunku nabitą lufkę. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo czarnowłosa wtrąciła się. 
       - Nicole, poznaj Luke'a i Calum'a.
       - Yhym, miło Cię poznać, Nicole. - odezwał się ponownie blondyn wymawiając kokieteryjnie moje imię. Zerknęłam na niego, a on posłał mi słodki uśmiech.
       - To co, idziemy? - słysząc pytanie Alexis, które z pewnością nie było skierowane w moją stronę zdziwiona zwróciłam na nią uwagę. Zauważyła. Przeczesała włosy palcami, a na jej twarzy wymalowało się zakłopotanie. - no, bo wiesz, um... my z Calum'em spadamy... - powiedziała, po czym wyszczerzyła się do mnie w nadziei, że jej nie zabiję. Postawiła mnie w bardzo niezręcznej sytuacji. Przecież nie mogłam teraz się odwrócić i odejść, nie wypada. - tak to sobie tłumacz Nicole. Mówiłam w myślach, a naprawdę szukałam usprawiedliwienia dla siebie, by móc zostać sam na sam z Lukiem. 
       - No to cześć. Miło było poznać. - rzucił chłopak podając mi dłoń. - do kiedyś. - zapewnił i złapał Lex za rękę. Dziewczyna odwróciła się przez ramię patrząc jeszcze przez moment na mnie i powiedziała bezdźwięczne 'dzięki'. Westchnęłam kiwając głową. 


      Opierałam się o drzewo mając na sobie za dużą, szarą bluzę Luke'a. Po półgodzinnym staniu na dworze, w krótkiej sukience zrobiło mi się chłodno, więc blondyn będąc dżentelmenem oddał mi swoje okrycie wierzchnie. Dobrze się czułam w jego towarzystwie, od samego początku mieliśmy wspólne tematy, więc nie martwiłam się, że nagle nasza rozmowa stanie w martwym punkcie i koniec. Nie, o to byłam spokojna. Luke po raz kolejny podał mi lufkę, a ja pociągnęłam z niej dwa buchy i zbliżyłam się do niego. Nasze twarze dzieliło dosłownie kilka milimetrów. Chwyciłam twarz chłopaka w swoje dłonie przyciągając go do siebie, a on rozchylił usta pozwalając tym samym bym wpuściła dym do jego ust. Przymknęłam powieki, gdy niechcący - a może chcący - wargi blondyna zetknęły się z moimi. Przełknęłam ślinę i po prostu go pocałowałam. Nie czekałam długo na jego reakcję. Nie minęła sekunda, a ja opierając się o pień drzewa smakowałam ust nowo poznanego chłopaka. Całował nawet dobrze.
       - Chodźmy do mnie. - wyszeptał opierając rękę o pień tuż nad moją głową, a drugą odgarnął moje włosy za ucho, po czym kciukiem potarł mój policzek. Patrzyłam w jego powiększone, szklące się źrenice i jedyne czego chciałam to znaleźć się z nim właśnie w spokojnym, cichym miejscu.
Jednym kiwnięciem głowy przytaknęłam na jego propozycję, która na dobrą sprawę była tylko potwierdzeniem tego co nieuniknione. Zupełnie zapomniałam o Harry'm, narkotyk przejął kontrolę nad moim mózgiem wyłączając racjonalne myślenie. 

       Wsiadłam do taksówki, którą złapał blondyn. 
       - Moja torebka... - powiedziałam przypominając sobie, że wszystkie rzeczy, tj. telefon, klucze od mieszkania, dokumenty, pieniądze, no wszystko zostało w loży, w klubie
        - Spokojnie, na pewno jutro ją odzyskasz. - zapewnił mnie chłopak zamykając moją dłoń w swojej i posłał mi uroczy uśmiech. Odetchnęłam kładąc głowę na jego ramieniu, zaciągnęłam się zapachem męskich perfum zmieszanych z wonią marihuany i wtuliłam się w tors Luke'a, wymazując z głowy obraz Lokersa.
         

+ 18.

       - Mieszkasz z kimś? - zapytałam cicho, kiedy zobaczyłam dwie pary butów stojących przy szafce na przedpokoju.
       - Z dwoma kumplami. - odparł zapalając światło w kuchni. - chcesz coś do picia? 
       - Nie. - stwierdziłam wskakując na kuchenny blat. - tak właściwie ile masz lat? - nie miałam pojęcia, dlaczego akurat w takim momencie zadałam to pytanie. Chyba po prostu czysta ciekawość. Luke spojrzał na mnie dziwnie i zaśmiał się pod nosem. 
       - Nie wiem, czy chcesz wiedzieć. - powiedział zakłopotany stając na przeciwko mnie. Nie odpowiadając dałam mu sygnał, że jednak chciałabym znać jego wiek. - no, em... prawie osiemnaście, tak właściwie, em... jeśli mam być szczery to do osiemnastki zostało mi dziewięć miesięcy. - podrapał się po karku, a ja o mało co nie udławiłam się własną śliną.
       - Aha, spoko. - odparłam bez większych emocji. Zastanawiałam się jak uciec z tej niezręcznej sytuacji. W sumie nie przeszkadzało mi, że był ode mnie o trzy lata młodszy. Harry też był, może nie dzieliła nas aż taka różnica wieku, no ale. Nie roztrząsając więcej, przyciągnęłam blondyna do siebie, a on stanął między moimi nogami. Oplotłam rękami jego kark i wpiłam się w usta chłopaka, zachłannie całując. Odchyliłam głowę w tył, by dać mu lepszy dostęp do mojej szyi. Za każdym bolesnym "pocałunkiem", który zostawiał czerwony ślad na szyi i dekolcie z moich ust wydobywał się jęk. Poczułam jak jego prawa dłoń ściska moje udo, a po chwili znajduje się po wewnętrznej stronie wędrując coraz wyżej. Nie protestowałam, gdy palcem wskazującym potarł o moją kobiecość. Szybko pozbyłam się koszulki chłopaka i to co zobaczyłam bardzo mi się spodobało. Jak na jego młody wiek klatka piersiowa i brzuch były idealnie wyrzeźbione. Tak samo jak Harry miał idealnie zaznaczone "V". Uśmiechnęłam się zawadiacko przygryzając dolną wargę. Luke znów przywarł wargami do moich, a nasze języki w zachłanny sposób ocierały się o siebie. Uniosłam w górę biodra, by mógł ściągnąć mi majtki, które zaraz wylądowały pod stopami blondyna. Uporałam się z paskiem i zamkiem od jego spodni, a on zanim one opadły zatrzymując się na kostkach, wyciągnął z kieszeni portfel, gdzie była prezerwatywa. Odsunęłam toster stojący obok i podwinęłam wyżej sukienkę rozszerzając bardziej nogi. Podpierając się rękami o blat oparłam głowę o wiszącą szafkę i czułam jak pulsujący członek Luke'a powoli zagłębia się we mnie. Blondyn łapiąc mnie za pośladki przyciągnął bliżej siebie, powodując, że jego penis wsunął się do końca. Otworzyłam usta i złapałam kark chłopaka, gdy zaczął poruszać biodrami, a pulsujący i sztywny członek obijał się o moje wnętrze. Było cudownie. Kiedy byłam zjarana przyjemność z seksu czerpałam podwójnie, wtedy wszystko dokładniej mogłam poczuć. 
       - Mocniej. - wydyszałam mu do ucha. - mocniej, proszę mocniej Luke. - niemal błagałam, by to robił. Spełnił moje żądania, a ja zacisnęłam powieki i oplotłam jego kark jedną ręką, a nogi docisnęłam do jego pośladków. Krople potu spływały z mojego czoła. Oddech stał się płytki i szybki. Już nie dawałam rady, ale nie chciałam przerywać, bo było mi zbyt dobrze. - pieprz mnie szybciej, no błagam. Szybciej i mocniej... ach... 
Opierając czoło o ramię Luke'a wolną ręką zaczęłam dotykać swojej piersi, co jakiś czas ugniatając ją. Gdy chłopak zauważył moje poczynania zachichotał i pchnął biodrami do przodu, a mi wydawało się, że jego penis nabrał większych rozmiarów. 
       - Nicole... nie... dam... rady... - wydyszał kładąc dłoń zaciśniętą w pięść na drzwiczkach od szafki wiszącej nade mną. Niemalże słyszałam szybkie bicie jego serca i krążącą krew w żyłach. Oboje ciężko oddychaliśmy wydając z siebie coraz głośniejsze dźwięki rozkoszy. Ten błogi stan w końcu nadszedł. Moje mięśnie zacisnęły się wokół jego członka, a ciało całkowicie naprężyło się, mimo woli uniosłam tyłek wyżej odchylając się do tyłu. Wydałam z siebie jeden, głośny, przeciągły dźwięk, wbijając paznokcie w skórę blondyna, po czym odetchnęłam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak mój kochanek dochodzi.
Po zajebistym, czterdziestominutowym seksie z Lukiem jedyne czego potrzebowałam to chłodny prysznic.




       - Otworzysz? - usłyszałam głos chłopaka dobiegający z łazienki. Rzuciłam "jasne" i wstałam z pojedynczego łóżka. Będąc w samej koszulce Luke'a poszłam otworzyć drzwi. Przechodząc obok kuchni, zerknęłam na zegarek elektroniczny znajdujący się na kuchence - 4:47 - kto normalny dobija się o tej porze? Może to współlokatorzy wracają z imprezy i zapomnieli klucza? Wzruszyłam ramionami i złapałam za klamkę. Niemalże wbiło mnie w ziemię na widok niezapowiedzianego gościa. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się go tutaj. 
        - To chyba Twoje. - powiedział oschle rzucając we mnie moją kopertówką i ramoneską. Torebka spadła na ziemię rozsypując całą zawartość. Nie wiedziałam w jaki sposób powinnam się zachować, jakich słów użyć na swoją obronę. Harry stał na przeciwko mnie, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, emeraldowe tęczówki były puste, a zawsze malinowe wargi, teraz były blade. Otworzyłam usta żeby powiedzieć cokolwiek, wytłumaczyć się, ale jak? Przecież nie trzeba nic mówić, by wiedzieć co zaszło.
        - Kto... ? - Luke nie dokończył pytania widząc bruneta u progu. Stanął obok mnie obwiązany w pasie ręcznikiem i przerażony patrzył na Harry'ego, który nie spuszczał z niego wzroku. - stary, to... kurwa.
        - Yhym... taki z Ciebie kumpel. - zakpił i powrócił wzrokiem do mojej osoby. Zlustrował mnie z góry na dół, po czym tym samym spojrzeniem obdarował chłopaka - dobranoc. - ukłonił się nam i odwrócił plecami, wolno się oddalając.
Moje policzki zalały się żarem, a nogi zrobiły się jak z waty. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Skąd Luke zna Harry'ego? Skąd Harry wiedział, że tutaj jestem? Co się w ogóle stało? - tysiące myśli kłębiło się w mojej głowie zanim spostrzegłam, że jeżeli nic nie zrobię stracę bruneta. Oczami pełnymi łez popatrzyłam na chłopaka w ręczniku, na co on porozumiewawczo kiwnął głową. Włożyłam na stopy moje szpilki i podniosłam z podłogi kopertówkę, oraz skórzaną kurtkę, którą przyniósł mi Harry. Wybiegłam z bloku w samej koszulce Luke'a, butach na obcasach i potarganych włosach. Nie zwracałam uwagi na mój wygląd. Biegnąc w stronę samochodu Lokersa próbowałam włożyć czarną ramoneskę. Moje gołe nogi odmawiały posłuszeństwa będąc coraz bliżej celu, a serce nie nadążało z biciem.


 
       - Zostaw mnie! - wyrywał się za każdym razem, kiedy próbowałam złapać go za ramię i zatrzymać. Szłam za nim szybkim krokiem w stronę jego samochodu. Słone łzy cisnęły mi się do oczu chcąc jak najszybciej wydostać się na zewnątrz. - głucha jesteś?! Zostaw mnie! - krzyczał odpychając moje ręce od siebie. Odwrócił się w moją stronę patrząc na mnie pustym wzrokiem. - daj mi spokój, Nicole. - syknął przez zęby otwierając drzwi od czarnego Porsche. Przełknęłam głośno ślinę i przygryzłam dolną wargę. Bez słowa stałam przy aucie Harry'ego wpatrując się w szybę, po której spływały krople deszczu. Widziałam jak wkłada kluczyki do stacyjki i odpala silnik, by za moment ruszyć przed siebie. Zacisnął dłonie na kierownicy dodając gazu. Odjechał.
Kiedy zorientowałam się, że lada chwila Harry zniknie mi z pola widzenia, machnęłam na pierwszą lepszą taksówkę, która w błyskawicznym tempie zatrzymała się przede mną. Wgramoliłam się do środka i nakazałam kierowcy jechać za czarnym Porsche. Kierowca popatrzył na mnie jak na wariatkę, ale niczego nie skomentował. W sumie będąc na jego miejscu też bym milczała widząc takie "cudo", które przed piątą rano weszłoby mi do taksówki i kazało gonić obcy samochód.

      Wysiadłam z auta zatrzaskując za sobą drzwi. Przebiegłam na drugą stronę ulicy, gdzie wcześniej dostrzegłam Harry'ego parkującego swoje Porsche. Nie miałam pojęcia co to za miejsce, gdzie się znajdowałam. Widziałam mosiężną bramę i dookoła pełno wysokich tui odgradzających świat zewnętrzny od tego znajdującego się za drzewami. Wiosenny deszcz wydawał się być wieczny. Padało jakby ktoś wiadrami wylewał wodę z chmur, albo wyciskał je jak gąbkę. Moje poczochrane włosy były całe mokre, makijaż z pewnością rozmazany, a koszulka Luke'a cała przemoczona.
Gdy tylko mnie zauważył w pośpiechu wystukiwał kod na domofonie. Chciał uciec przede mną? W innej sytuacji śmiałabym się z tego, że dorosły facet ucieka przed dziewczyną, ale nie teraz. Nerwowo ciągnął za gałkę, ale na jego nieszczęście nie zdążył. Objęłam palcami metalowy pręt przytrzymując drzwi bramy i podniosłam wzrok na Harry'ego. 
      - Przepraszam. - powiedziałam nieco głośniej, by przebić się przez przejeżdżające obok samochody. 
      - Nie chcę Twoich przeprosin. - odparł beznamiętnie nawet na mnie nie patrząc. Szarpnął za mosiężne drzwi i znalazł się po drugiej stronie. Nie mogłam pozwolić na to, żeby tak łatwo mnie spławił, więc zwinnie przecisnęłam się, zanim je zamknął. Zignorował moją osobę idąc szybkim krokiem wzdłuż długiej alejki oświetlonej z dołu białymi halogenami i wyłożonej beżowo - szarą kostką brukową. Ściągnęłam przemoczoną kurtkę niosąc ją w prawej dłoni dotrzymując tempa brunetowi. Patrzył przed siebie i mocno stąpał po ziemi. Oddychał tak samo ciężko jak ja. Zachowywał się jakby mnie w ogóle nie widzał, jakbym była przezroczysta. Wszedł po paru schodkach i wyciągnął klucze z kieszeni. Otworzył drzwi, a ja weszłam zaraz za nim zamykając je za sobą. Obserwowałam jak ściąga mokre buty i zdejmuje czarną bluzę. Zsunęłam obcasy ze stóp odkładając je z boku pod ścianą. Dom do którego weszliśmy był ogromny. Jasna kuchnia była wielkości mojego mieszkania, a salon dorównywał mieszkaniu, które zamieszkiwałam przed moją przeprowadzką z mamą i David'em w Polsce. Prawdopodobnie byliśmy u Harry'ego. 
       - Będziesz mnie ignorował? - odważyłam się zapytać, nie mogąc dłużej wytrzymać takiego traktowania. 
       - Nikt Cię tu nie zapraszał. - odpowiedział wychodząc z łazienki w samych bokserkach i wycierał włosy białym ręcznikiem. Nadal nie popatrzył na mnie nawet przez chwilę. Zlustrowałam go od góry do dołu, a moje serce na jego widok przyspieszyło. Był taki seksowny i idealnie zbudowany. 
       - Pogadajmy. - mówiłam idąc za nim po marmurowych schodach. 
       - Nie mamy o czym. - warknął. - poza tym przestań za mną łazić. Przerażasz mnie. - wszedł do pokoju i od razu zapalił światło. Sypialnia. Podniósł z fotela szare dresy, po czym naciągnął je na siebie i odrzucił wilgotny ręcznik na łóżko. Stałam u progu drzwi wpatrując się w niego. Pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach.
       - Wiem, że zawaliłam... - zrobiłam pierwszy krok w przód. Milczał. Bosymi stopami wolno szłam po dębowym parkiecie.
       - Och, dobrze, że się przyznajesz. Brawo. - zakpił przerywając mi w pół zdania. Otarłam kilka łez i stanęłam przed nim na miękkim dywanie. Nienawidziłam tego tonu. - Nicole, ja Ciebie już nie chcę. - mówił patrząc mi prosto w oczy. Wzruszył ramionami i zaczesał włosy do tyłu. Był obojętny, a te słowa zabolały najbardziej. Momentalnie zalałam się łzami. Nie potrafiłam nic powiedzieć, nie byłam w stanie. Opadłam na kolana chowając twarz w dłoniach. Dławiłam się własnymi łzami, a on nie zwracał na mnie uwagi. - przestań ryczeć. - wtrącił, kiedy co chwila pociągałam nosem. 
       - N... nie chcę Cię stracić. - z trudem wydusiłam z siebie te słowa. Nic nie odpowiedział. Zaczął zajmować się swoimi sprawami. Podłączył iPhone'a do ładowarki, zaniósł ciuchy do garderoby, później wrócił i uchylił okno, a przyjemne powietrze wpadło do środka. Miałam wrażenie, że lada chwila i staranuje mnie. Dla Harry'ego byłam niewidzialna. - dlaczego mi to robisz?! 
       - Co?! - nareszcie przystanął i odwrócił się w moją stronę. Szczęka bruneta się zacisnęła, a mięśnie wyraźnie napięły, kiedy z wyższością patrzył jak zalewam się słonymi łzami. - to Ty wjebałaś mi się do domu i jeszcze masz do mnie pretensje? Powinienem Cię wypieprzyć stąd, bo nie mam zamiaru Cię oglądać. - krzyczał siedząc na łóżku. 
      - Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
      - Ach, tak. - klasnął w dłonie. - może mam Ci powiedzieć, że nic się nie stało, jest okej jak sypiasz z innymi? Nie wspominając o tym, że był to mój, hm... "kumpel", żeby nie powiedzieć przyjaciel.  - wycedził przez zęby, a na jego szyi pokazała się wyraźna żyła. Czułam się podle. Nie miałam pojęcia, że chłopaki się znają. Boże, co ja najlepszego narobiłam.
      - To Twoja wina, bo gdybyś się mną zajmował nie poszłabym do Luke'a. - wypaliłam bez zastanowienia.
      - Słucham?! A więc to moja wina! Jesteś żałosna. Równie dobrze mogłabyś iść do każdego innego kolesia, który z miłą chęcią by Cię wyruchał! Lubisz to, co nie? - uśmiechnął się ironicznie. Był okrutny. Pastwił się psychicznie nade mną, a ja wysłuchiwałam jego obelg rzucanych pod moim adresem. Nie znałam Harry'ego od tej strony. Dokładnie wiedział, gdzie znajduje się mój czuły punkt i co powiedzieć, żeby bolało. - spójrz na siebie, jak Ty wyglądasz. - zszedł z wcześniejszego miejsca i kucnął przede mną. - dlaczego jesteś taką dziwką, Niki? - i nagle poczułam się tak, jakby ktoś właśnie przywalił mi z pięści prosto w twarz. Jego słowa powaliły mnie na łopatki. Spojrzałam na bruneta i nie zastanawiając się dłużej wymierzyłam mu policzek. Jego głowa odwróciła się w drugą stronę pod wpływem mojego uderzenia. Jak on mógł w ogóle coś takiego powiedzieć? Nie zdradziłam go, a poza tym jak miałabym zdradzić skoro nawet nie byliśmy parą? To wykluczało się jedno z drugim. Zerwałam się na równe nogi obserwując jak Harry pociera obolałe miejsce. 
       - Nie nazywaj mnie tak nigdy więcej. Nie masz prawa!
       - Wypierdalaj. - powiedział spokojnie, co wytrąciło mnie jeszcze bardziej z równowagi. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie. Nasze czoła prawie stykały się ze sobą, gdy powiedział wprost do moich ust słowo, które przekreśliło wszystko. Położyłam obie dłonie na torsie bruneta i odepchnęłam go od siebie. - brzydzę się Tobą. 
      - Dobrze. - wysiliłam się, by mój ton brzmiał na obojętny. Zadarłam głowę do góry zmieniając postawę. Poprawiłam wilgotną koszulkę i zarzuciłam włosy na lewą stronę. Wyprostowałam się patrząc z pogardą na Lokersa i odwracając się, z ogromnym bólem serca opuściłam sypialnię. 
Byłam upokorzona i załamana.


*


       Przewróciłam się na brzuch i podparłam na łokciach tępo patrząc przed siebie. Westchnęłam dość wyraźnie wyciągając rękę po dużego miśka opartego o ścianę. Wtuliłam głowę między jego pluszowe łapki i przymknęłam powieki. Zaciągnęłam się mocno w nadziei, że poczuję chociażby odrobinę zapachu Harry'ego, który będąc tutaj ostatnio tulił się do wielkiego miśka. To było słodkie. Przed oczami pokazała mi się postać chłopaka z kasztanowymi lokami.  
      - Jesteś taki mięciutki, mmm... mój kochany misio.
      - Harry, przestałbyś się tulić do MOJEGO Okruszka i dałbyś mi buzi. - powiedziałam dobitnie widząc, że chłopak nie zwraca na mnie uwagi. 
      - Nazwałaś miśka Okruszek? Naprawdę masz coś z głową. - zaśmiał się i spojrzał na mnie podejrzliwie, po czym przeniósł wzrok na zabawkę. - ja raczej dałbym mu na imię Okruch, bo jest ogromny. Daleko mu do okruszka. - wybuchnęłam śmiechem, gdy poważnym tonem skończył swoją wypowiedź. Był niemożliwy. 
      - Wariat. - stwierdziłam przez śmiech i z czułością patrzyłam jak chłopak słodko leży na materacu tuląc do swojego torsu pluszowego misia.  
      - Chodź. Dla Ciebie też znajdziemy miejsce. - wyciągnął w moim kierunku wytatuowaną rękę i chwycił za nadgarstek. Gdy opadłam obok niego usta bruneta ułożyły się w szczerym uśmiechu, a w policzkach pokazały się dwa dołeczki.
 Potrząsnęłam głową na to miłe wspomnienie dociskając zabawkę do piersi. Znowu zachciało mi się płakać. Jak mogłam być taka głupia? Dałam ponieść się chwili i teraz co? Mam to czego najbardziej się obawiałam - straciłam Lokersa.
       - Od Harry'ego? - z zamyśleń wyrwał mnie chłodny głos Alexis. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na nią nie podnosząc głowy z miękkiego pluszaka.
       - Co? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, bo nie za bardzo rozumiałam co miała na myśli.
       - Misiek. Trochę oklepane, że kupił Ci miśka. - stwierdziła siadając.
Oderwałam się od zabawki i odwróciłam sę w stronę Lex. Byłam w lekkim szoku. Kiedy zorientowałam się, że prezent nie był od Harry'ego podejrzewałam właśnie ją, ale w tym momencie czarnowłosa całkowicie wybiła mnie z tropu. - co tak patrzysz? - dodała, a ja już wiedziałam, że przedmiot do którego się przytulam naprawdę nie był od dziewczyny. Nie skomentowałam. Wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji zupełnie ignorując Lex.
Próbowałam zasnąć, jednak ilość pochłoniętego przeze mnie dzisiejszej nocy narkotyku skutecznie mi to uniemożliwiała. Moja podświadomość znęcała się nade mną do rana podsuwając przed oczy wszystkie dobre chwile spędzone z Harry'm. Z nogami przyciągniętymi pod brodę leżałam na zimnych panelach, a z moich policzków co jakiś czas spływały łzy i rozbijając się o drewnianą posadzkę zostawiały tam mokre plamy.
       - Do dupy! - stwierdziłam dosadnie i zwinęłam się w kulkę na środku pokoju.
       Moje ciało było ciężkie, rozbolała mnie głowa, a skronie aż pulsowały od natłoku myśli. Nawet promienie słońca wdzierające się przez okna do mieszkania, mściły się rażąc moje oczy, a ja nie miałam na tyle siły, by zmienić swoją pozycję i w spokoju usnąć. Pierwszy raz brzydziłam się sobą i tym co zrobiłam. Harry miał rację - byłam dziwką, szmatą, wszystkim co najgorsze. Drugi raz mu to udowodniłam, złapał mnie po raz drugi w jednoznacznej sytuacji z obcym mi facetem, więc jak mogłabym starać się o ponowne wybaczenie? Nawet gdybym chciała, już nie miałam na to szans.

Budzę się każdego ranka marząc, by jeszcze raz być z Nim twarzą w twarz.



~*~

Helloł, helloł! Jak tam, co tam? Jak minęły święta, jak szkoła? 
Tyle rzeczy do zrobienia, a tak mało czasu. :c
Fuck, miesiąc mnie tutaj nie było! Tęskniłam za Wami, naprawdę. ♥
Cieszę się, że w końcu dzielę się z Wami nowym rozdziałem! 
Podobał się? Pisać szczerze! Ha. 


Oks, razem z Harry'm idziemy spać. Dobranooooc, buziaki!