poniedziałek, 27 stycznia 2014

Chapter 7. All I want is the taste that your lips allow.

~ ze strony Harry'ego ~


      Ziewnąłem przeciągle i otworzyłem leniwie swoje powieki. Miałem wrażenie, że za chwilę rozsadzi mi głowę. Zdecydowanie za dużo wypiłem. Nigdy więcej ! - powiedziałem w myślach. Wyciągnąłem lewą rękę spod ciepłej kołdry i wychyliłem się lekko, chcąc znaleźć na podłodze swojego iPhone'a. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem buty, które z pewnością nie należały do mnie. Para obcasów leżała obok moich porozrzucanych ciuchów. Zdezorientowany rozejrzałem się po sypialni - na fotelu leżał płaszcz, który też nie był mój. Złapałem szlufkę od spodni i przyciągnąłem je do siebie, starając się wyciągnąć z kieszeni telefon. Zerknąłem na zegarek w moim iPhone, było dwadzieścia po czternastej. Ku mojemu zdziwieniu razem ze spodniami przyciągnąłem białą, koronkową bardotkę. Podniosłem biustonosz i przyjrzałem mu się - nie pamiętam żebym go komukolwiek ściągał. O co tu do cholery chodzi? - zadawałem sam sobie to pytanie. Spojrzałem za siebie widząc jak szara kołdra co jakiś czas unosi się i opada. Przełknąłem głośno ślinę, bojąc się sprawdzić kto znajdował się pod pościelą. Na szybko, usilnie próbowałem przypomnieć sobie z kim wróciłem dzisiaj w nocy, jednak moja pamięć sięgała tylko do momentu, w którym trzymałem Nicole na kolanach. Właśnie Nicole! - krzyknąłem w myślach - Boże, oby pod tą kołdrą była ona. Ostrożnie przysunąłem się bliżej, a będąc już wystarczająco blisko osoby, która spała w moim łóżku, podparłem się na łokciu i wychyliłem głowę. Kiedy nic nie widziałem, prawą ręką delikatnie odsunąłem ciemny materiał, w duchu modląc się, żeby dziewczyna nie okazała się jakąś maszkarą. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłem spokojnie śpiącą Niki. Odchyliłem najdelikatniej jak tylko potrafiłem kołdrę, by sprawdzić czy jesteśmy nadzy. Westchnąłem zawiedziony widząc na sobie bokserki, a na Nicole moją koszulkę. Z powrotem położyłem głowę na poduszce, wciąż będąc bardzo blisko dziewczyny. Gdy już wiedziałem, że to ona chciałem być jak najbliżej niej. Uśmiechnąłem się pod nosem i delikatnie dotknąłem jej odkrytego ramienia. Nie mogłem spuścić z niej wzroku. Długie, ciemne włosy, rozrzucone były na całej powierzchni poduszki, jej pełne, malinowe usta byłe lekko rozchylone, a długie, gęste rzęsy spoczywały na jej jasnych policzkach - wyglądała jak anioł. Była nim. Leżąc obok i obserwując słodko śpiącą Nicole, próbowałem odtworzyć wydarzenia z dzisiejszej nocy. Jak to się stało, że znalazłem się z nią w moim łóżku? Przypomniało mi się jak wypatrzyłem ją, tańczącą w tłumie, jak razem z jej koleżanką piliśmy przy barze i jak się zdziwiłem, kiedy dowiedziałem się, że Zayn i Liam je znali. Pamiętam też, że strasznie się zdenerwowałem, gdy powiedzieli, że akcja, którą mieli na początku imprezy dotyczyła Nicole i jej przyjaciółki. Na samo wspomnienie, że jakiś napakowany koleś, mógł ją dotknąć, przygryzłem dolną wargę i mimowolnie zacisnąłem pięści. Jakbym go dorwał, nic by z gościa nie zostało! Szczególną uwagę zwróciłem na ręce dziewczyny, które leżały na poduszce, obok jej głowy. Na obydwu nadgarstkach Nicole, zauważyłem czerwone, odciśnięte plamy. Wkurwiłem się. Nie mogłem sobie wyobrazić jak można było chcieć skrzywdzić taką niewinną istotę.
Nagle poczułem jak zaczyna się wiercić i przysuwać kołdrę do swojego ciała, tym samym ściągając ją ze mnie. Zawinęła się w kołdrę, gdzie widać było tylko jej zamknięte powieki i czoło, na które opadały kosmyki jasnobrązowych włosów. Chwilę później popatrzyła na mnie swoimi wielkimi, błękitnymi oczami, otoczonymi wachlarzem czarnych, długich rzęs. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
     - Dzień dobry, Naleśniku. - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - tak się zawinęłaś w tą kołdrę, że wyglądasz jak naleśnik. Ach, whatever. - machnąłem ręką. Byłem idiotą. Nie miałem pojęcia jak zadać pytanie czy ze sobą spaliśmy.
     - Która godzina? - zapytała ochrypłym głosem.
     - Dochodzi piętnasta. - odparłem, na co ona westchnęła i ponownie przymknęła powieki.
     Chociaż czułem ogromną potrzebę pójścia do toalety, powstrzymywałem się. Bałem się, że kiedy zniknę za drzwiami do łazienki, Nicole pójdzie, a tego nie chciałem. To mogła być moja jedyna szansa, by pobyć z nią, sam na sam i to jeszcze w moim łóżku - postanowiłem, że wykorzystam tą okazję. Obróciłem się na lewy bok, żeby być na przeciwko Niki, podłożyłem sobie jedną rękę pod głowę, a drugą próbowałem zabrać jej chociażby kawałek kołdry. Nie mówiła nic, tylko sama złapała za jeden róg i okryła moje ciało ciemnym materiałem. Widziałem, że wcześniej przyglądała się moim tatuażom i podobało mi się, w jaki sposób na nie patrzyła. Leżeliśmy w ciszy, pod jedną kołdrą, odwróceni twarzami do siebie - nasze oddechy mieszały się ze sobą. Co jakiś czas posyłałem Nicole delikatny uśmiech, a ona za każdym razem spuszczała wzrok na dół, sprawiając, że była jeszcze słodsza.
     - Nicole... - zacząłem niepewnie - czy my... no wiesz... - nie mówiła nic, patrzyła na mnie, a z jej twarzy nie potrafiłem odczytać żadnych emocji - no wiesz... czy my zrobiliśmy TO? - wydusiłem. Zaśmiała się, a ja poczułem się jakby ktoś dał mi w twarz. Zrobiłem z siebie idiotę.
     - Nie, nie uprawialiśmy seksu, jeżeli o to Ci chodzi. Masz problem z nazywaniem rzeczy po imieniu? - mówiła przez śmiech, a ja czułem jak moje policzki płonęły ze wstydu. Pierwszy raz zawstydziłem się przy dziewczynie i nie potrafiłem ukryć tego. Nie umiejąc zapanować nad swoim wstydem, szybko przekręciłem się na brzuch, chowając twarz w poduszce. Zerknąłem jednym okiem na dziewczynę, która wciąż leżała w tej samej pozycji i przyglądała mi się, mając na ustach cwany uśmieszek.
     - Oj no, przestań. - poczułem jak smukłe palce Nicole zaczynały wodzić wzdłuż moich pleców. Żołądek wywrócił się do góry nogami, gdy miejsce tuż przy moim boku, lekko się zapadło pod jej ciężarem. - Harry... - przymknąłem powieki, słysząc nad uchem ściszony głos Nicole. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. - nie obrażaj się. - wstrzymałem na moment oddech, czując usta Nicole na swoim ramieniu. Rany, co się ze mną dzieje?! - panikowałem; moje ciało nigdy nie reagowało w taki sposób na żadną dziewczynę. Wystarczyła jej obecność, a ja już zachowywałem się jak szczeniak, zupełnie nie panując nad sobą. Nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego słowa. Role się odwróciły i teraz to ja milczałem. - ok, skoro nie chcesz nic mówić to idę. - powiedziała szybko i zaczęła podnosić się z łóżka. Nie mogłem pozwolić jej odejść. Podniosłem się i złapałem ją za biodra, przyciągając do siebie. Opadłem na materac, a Nicole wylądowała całą sobą na mnie.
      - Zwariowałeś?! - krzyknęła, siadając obok. Zaśmiałem się i rozłożyłem wygodnie na łóżku. - nie śmiej się tak. - zrobiła poważną minę, szturchając mnie w ramię. - idiota.
      - Przegięłaś! - udałem wkurzonego, chwytając dół koszulki, pociągnąłem ją do siebie. Chyba nie spodziewała się takiej reakcji, bo przylgnęła całym ciałem do mojego nagiego torsu. Uniosłem w górę brwi, a na twarzy pojawił się zawadiacki uśmieszek. - nie puszczę Cię teraz. - oplotłem ramionami jej drobne ciało, żeby nie miała możliwości ucieczki.
       - Nie chcę nigdzie iść. - powiedziała półgłosem, po czym musnęła moje wargi, zaskakując mnie tym.
       - Nazywasz mnie idiotą, a później całujesz? - wypaliłem bez namysłu.
       - Nie zabronisz mi. - stwierdziła. Miała mnie. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żebym powstrzymał ją przed pocałowaniem mnie. Owinąłem sobie wokół palca kosmyk włosów Nicole, który niesfornie opadał na czoło i zasłaniał przy tym oczy. Założyłem jej go za ucho, uśmiechając się. W końcu mogłem zobaczyć jej oczy, których kolor mógłbym porównać do koloru oceanu. Wymarzony poranek, a raczej wymarzone południe, bo przecież jeszcze tak niedawno chciałem ją mieć przy sobie, i teraz miałem.



~ ze strony Nicole ~

      Przyjeżdżając do Londynu, nigdy nie pomyślałabym, że znajdę się z Harry'm w takiej sytuacji. Przecież miałam zamiar z nim tylko porozmawiać i dowiedzieć się, dlaczego zachowywał się w taki sposób przez ostatnie tygodnie, a nie lądować z nim w łóżku. Silne ramiona chłopaka trzymały mnie mocno. Nie protestowałam. Właśnie tego chciałam. Podpierając się o jego nagi tors, wpatrywałam się w zielone tęczówki. Chciałam wykorzystać okazje i zapytać o parę rzeczy Harry'ego, ale zamiast tego przysunęłam swoją twarz do jego żuchwy, zaczynając składać na niej pojedyncze całusy. Przechyliłam głowę w bok i przyssałam się do jego szyi. Czułam jak Harry mocniej oddychał, gdy lekko przygryzłam skórę, zostawiając na niej purpurowy ślad. Zerknęłam na chłopaka unosząc jedną brew ku górze. Patrzył na mnie i miałam wrażenie, że jest zdekoncentrowany. Przyjrzałam się jeszcze raz miejscu, w którym odciśnięte były moje zęby. Trochę przegięłam, na pewno musiało boleć. Żeby złagodzić ból, przejechałam palcem po wielkiej plamie na szyi Harry'ego, po czym złożyłam na niej delikatny pocałunek.
     - Uch, ale będzie malina. - zaśmiałam się, widząc swoje dzieło. Harry nie odezwał się ani słowem. Podciągnęłam się wyżej, by mieć łatwiejszy dostęp do jego twarzy. Drażniłam się z nim, specjalnie omijając usta, całowałam każdy milimetr jego ślicznej, chłopięcej twarzy. Nie wyglądał na dziewiętnaście lat. Gdybym nie wiedziała, które urodziny obchodził, pomyślałabym, że siedemnaste. Dłonie Harry'ego błądziły po moich plecach. Delikatnie musnęłam kącik jego ust, a on szybko odwrócił głowę i złączył nasze usta. Cwaniaczek! Zaczęłam zachłannie całować jego spierzchnięte wargi, a on pogłębiał pocałunek i ze zdwojoną siłą wpijał się w moje usta. Nasze języki toczyły ze sobą nieustanną walkę, ocierając się o siebie. Mój oddech znacznie przyspieszył, gdy poczułam chłodne ręce chłopaka na swojej skórze, które podciągały materiał koszulki wyżej, odsłaniając przy tym moje plecy. Harry złapał moje udo i ścisnął je. Odsunęłam się od niego na moment, by przenieść swoje pocałunki na jego klatkę piersiową. Całowałam jego tatuaże, palcami malując wzorki na umięśnionym brzuchu mojego Loczka. Był mój. W tamtej chwili był tylko mój. Jęknął, gdy moje usta zahaczyły o jego lewy sutek. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Harry miał lekko przymknięte oczy. Podobało mu się to co robiłam. Oparłam ręce po obu stronach jego ciała, a moje usta przylgnęły do opalonego brzucha. Wodziłam językiem po wyraźnie zaznaczonych mięśniach, zostawiając w zagłębieniach mokre ślady. Kiedy zorientowałam się, że zaczęłam posuwać się za daleko - przerwałam. Mimo tego, że pragnęłam Harry'ego, z wielkim trudem postanowiłam przyhamować. Nie chciałam wyjść na pierwszą lepszą. Nawet gdyby sytuacja miała się już nigdy nie powtórzyć, nie chciałam żeby Harry źle o mnie myślał. Znowu przylgnęłam do jego szyi i zostawiłam kolejny ślad, tym razem trochę niżej od poprzedniego. Ozdobiłam szyję Harry'ego paroma czerwonymi malinkami.
      - Wieczorem będziesz miał prześliczne, fioletowe siniaki. - powiedziałam będąc zadowolona z siebie, a Harry zaśmiał się ukazując urocze dołeczki w swoich policzkach.
     - Jesteś niemożliwa. I jak ja się teraz pokażę z taką szyją? - zapytał, udając zmartwionego wyglądem swojej szyi. Nie odpowiedziałam. Pozwoliłam się pocałować, po czym położyłam głowę na jego torsie i poczułam mocne bicie serca. Miałam wrażenie, że Harry był nieco zawiedziony obrotem akcji, wydawało mi się, że chciał czegoś więcej. Na wszystko przyjdzie czas - pomyślałam. Palce Harry'ego przesuwały się wzdłuż mojego kręgosłupa, przymknęłam powieki, wsłuchując się w szybkie uderzenia po lewej stronie jego klatki piersiowej.


*


      Nie miałam przy sobie żadnych ciuchów, prócz sukienki, którą miałam w nocy. Stałam w dużej kabinie prysznicowej próbując wyregulować temperaturę wody - albo leciała lodowata, albo gorąca. Byłam już nieźle wkurzona, gdy moja ostatnia próba skończyła się niepowodzeniem. Kurwa ! - przeklęłam pod nosem, wieszając na haczyku wmontowanym w ścianie, słuchawkę prysznicową. Musiałam się odświeżyć po wczorajszej imprezie, a jak miałam to zrobić, skoro nie potrafiłam ustawić tej cholernej temperatury.
      - Harry! - krzyknęłam głośno, owijając się szarym ręcznikiem. - Harry! - powtórzyłam, kiedy nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Wyszłam z kabiny i udałam się w stronę drzwi. Złapałam za klamkę, po czym pchnęłam je do przodu. Łazienka Harry'ego znajdowała się w jego pokoju, więc od razu znalazłam się w środku. - nie słyszysz jak Cię wołam?! - zdenerwowana, wpatrywałam się w rozłożonego na łóżku bruneta, który bawił się telefonem. Leniwie podniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się bezczelnie. - ta pieprzona woda...- jęknęłam. Harry nic nie powiedział, podniósł się z miejsca i poszedł za mną.
      - Gotowe. Po co te nerwy?
      - Dobra, dzięki. Idź już. - przewróciłam oczami i popchnęłam go w stronę wyjścia. Chłopak złapał się dwoma rękami za framugę i stanął w progu. Stanęłam przed nim, a on lustrował mnie wzrokiem. - co się tak gapisz? No idź.
      - Może będę Ci jeszcze do czegoś potrzebny? - pomachał zabawnie brwiami.
      - Wynocha! - zaśmiałam się, zamykając za sobą drzwi.

     Harry dał mi swoje ciuchy - szare spodnie dresowe, które musiałam związać mocno w pasie, bo były za luźne i granatową bluzę z kapturem. Nie wyglądałam korzystnie w za dużych ciuchach chłopaka, jednak jemu się podobało. Przerzuciłam włosy na lewą stronę i zaczęłam zbierać swoje rzeczy z podłogi. Złożyłam sukienkę, odkładając ją na fotel, gdzie leżał mój płaszcz, buty położyłam obok.
Było po siedemnastej kiedy zeszliśmy na dół. W salonie siedział Liam i Wiktoria, oglądając jakiś program w tv. Od razu zwrócili na nas uwagę, gdy przekroczyliśmy próg dużego pokoju. Posłali sobie porozumiewawcze spojrzenie i ponownie przenieśli wzrok na nas.
     - No, no, no. Nie za długo się siedziało na górze? - odezwała się moja przyjaciółka, robiąc przy tym poważną minę. Wzruszyłam ramionami i poszłam za Harrym, który na ich widok kiwnął tylko głową i poszedł do kuchni. W tym domu każde pomieszczenie było duże. Stałam na środku białej kuchni, rozglądając się. Kwadratowe kafle na podłodze ułożone były w szachownice, białe szafki na wysoki połysk wisiały na ścianie, blaty w kolorze czarnym, mieniły się na srebrno, pod wpływem zapalonych lamp halogenowych. Urządzenie tej kuchni musiało być bardzo dobrze przemyślane, bo efekt końcowy był naprawdę fajny. Usiadłam na czarnym krześle barowym, stojącym obok wysokiej lady, która robiła za stół i przyglądałam się Harry'emu. Krzątał się po kuchni przygotowując jedzenie.
      - Eee... zrobisz mi kawę? - zapytałam nieśmiało, nie będąc do końca pewna, czy wziął też mnie pod uwagę.
      - Jasne. Tam jest ekspres. - wskazał na czarne urządzenie stojące na blacie.
      - Aha. - odparłam krótko, rozumiejąc o co mu chodziło. Zeskoczyłam z krzesła i minęłam chłopaka, zajętego robieniem kanapek. - a kubek? - powiedziałam oschle. Musiał zauważyć moje niezadowolenie, bo nagle odstąpił od wcześniejszego zajęcia i podszedł do mnie.
     - Usiądź, kobieto. Sam wszystko ogarnę. - oplótł rękami moją talię i zaprowadził z powrotem do krzesełka. Uniósł mnie lekko do góry i posadził na nim. - chwila, moment.
Przyglądałam się chłopakowi, który skupiony był na wykonywanych przez siebie czynnościach. Wyglądał słodko. Spodnie dresowe nisko opuszczone, wisiały w kroku, odsłaniając kawałek czarnych bokserek od Celvin'a Klein'a, a jego brązowe włosy były w nieładzie. Stał bokiem, kiedy zalewał kawę wrzątkiem. Bacznie obserwowałam każdy ruch. Podobały mi się tatuaże na jego umięśnionym ciele. Na lewym, pokaźnym bicepsie widniał duży statek i parę innych, mniejszych tatuaży. Na końcu języka miałam pytanie co one wszystkie oznaczają, ale powstrzymałam się. Mógłby pomyśleć, że jestem wścibska.
     - Proszę. - postawił przede mną kubek z pięknie pachnącą kawą i talerz pełen kolorowych kanapek, zajmując miejsce obok mnie na wysokim krześle. - smacznego.
     - Smacznego. - odpowiedziałam uśmiechając się i ugryzłam jedną kanapkę. - mmm, dobre!
     - Wiem. Jestem mistrzem w robieniu kanapek. - zaśmiał się słodko ukazując przy tym urocze dołeczki, które już uwielbiałam.
     - Skromny. - skomentowałam krótko i wzięłam kolejnego gryza.

    


     Całą drogę do hotelu, Wiktoria marudziła, żebym opowiedziała jej co robiłam z Harry'm w jego pokoju. Ale byłam nieugięta i nie powiedziałam ani słowa. Jej ciekawość i ciągłe dopytywanie doprowadzały mnie do szału, więc będąc już w naszym pokoju hotelowym, opowiedziałam wszystko, a ona z każdym moim słowem robiła większe oczy, jakby słyszała takie rzeczy ode mnie pierwszy raz. Przebrałam się w piżamę i położyłam w miękkim, dużym łóżku przykrywając się kołdrą pod sam nos; na łóżku obok, leżała Wiki. Obie leżałyśmy na wznak i wpatrywałyśmy się w sufit. Przyjaciółka odwróciła gwałtownie głowę w bok, spoglądając na mnie karmelowymi oczami.
     - Uwielbiam go. - zaczęła, a w jej głosie usłyszałam ekscytację. Wiedziałam, że chodzi o Liam'a. Zaśmiałam się widząc rozmarzoną twarz Wiki. - jest taki... taki idealny. Boże, Nicole!
     - Całowaliście się?
     - Nooo... - przekręciła się na bok i schowała głowę pod kołdrę. - było cudownie.
     - Domyślam się. Opowiadaj! - teraz to ja byłam ciekawa wszystkiego. Również położyłam się bokiem, by mieć Wiktorię na przeciwko siebie. Wychyliła głowę spod grubej kołdry, szczerząc się do mnie.
     - Ale żeby nie było! Tylko się całowaliśmy, nie spałam z nim, tzn. spałam u niego w łóżku.
     - Haha, Ty zgapiaro!
     - Skąd mogłam wiedzieć, że piętro wyżej śpisz ze Styles'em! - obie zaśmiałyśmy się głośno i jeszcze przez dobrą godzinę podekscytowane całą sytuacją, rozmawiałyśmy. Nie znałam zbyt dobrze Liam'a, prawdę mówiąc wcale go nie znałam. Zamieniłam z nim parę zdań i to wszystko, ale wydawał się być w porządku gościem, więc nie miałam powodów do obaw. Mówiłam do Wiki, a kiedy przed dłuższą chwilę milczała, podniosłam się na łokciach, by sprawdzić czy śpi, jej oddech był równomierny - usnęła. Wstałam i podeszłam do drzwi, przy których był wyłącznik światła - zgasiłam je i po omacku wróciłam do łóżka. Sięgnęłam dłonią na szafkę nocną i wzięłam z niej iPhone'a. Sprawdziłam godzinę - była 2:37. Uch, długo zeszło nam na rozmowie z Wiktorią. Mimo takiej godziny nie byłam zmęczona; pewnie dlatego, że spałam do późnego popołudnia. Sprawdzając Facebook'a, na ekranie wyskoczyło jedno powiadomienie - sms.




Uśmiechnęłam się pod nosem i patrzyłam na krótką treść. Jedno pojedyncze zdanie, a tak bardzo mnie ucieszyło. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i pospiesznie odpisałam.




No  co za kretyn! - fuknęłam w myślach i odłożyłam telefon na bok. Już nie odpowiedziałam na ostatnią wiadomość od niego. Niech sobie zbyt wiele nie wyobraża. - gadałam ze swoim głosem w głowie. Odwróciłam się na bok przykrywając się ciepłą kołdrą po same uszy i wpatrywałam się w okno na przeciwko mnie. Patrzyłam się na czarne niebo, na którym migały srebrzyste punkciki. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam, że miał rację - myślałam o nim przed snem. Przymknęłam powieki, a mój mózg momentalnie pokazał przed oczami zadowoloną twarz Harry'ego. Piękny. Idealny w każdym calu. Pokręciłam głową, na ustach wciąż mając szeroki uśmiech. Ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.


*


     Od godziny Wiktoria kręciła się po pokoju, budząc mnie przy tym. Przyglądałam się blondynce, jak owinięta ręcznikiem stoi przed lustrem i rozczesuje swoje długie włosy. Nie miałam pojęcia po co się szykuje. Zerknęłam na telefon, który leżał pod poduszką, chcąc sprawdzić godzinę. Dochodziło południe, a ona już była na nogach i przy okazji nie pozwoliła mi spać. 
      - Możesz mi powiedzieć co Ty robisz? - odezwałam się zachrypniętym głosem i oparłam na łokciach. Wiki spojrzała na mnie w lustrze posyłając mi pytające spojrzenie. - no wyobraź sobie, że już nie śpię, bo KTOŚ od godziny łazi po pokoju i się trzaska. 
      - No przepraszam, starałam się zachowywać jak najciszej. - powiedziała skruszona. Przewróciłam oczami i opadłam na poduszkę. 
      - To odpowiedz mi, gdzie się szykujesz od rana? 
      - Chciałam iść na zakupy i tak ogólnie... - ściemniała.
      - Wiki... nie umiesz kłamać. - podniosłam głowę, patrząc na nią z politowaniem. 
      - Dobra, już dobra! Nie patrz tak na mnie, okej?! - mówiła z uniesionymi rękami do góry. - idę z Liam'em na obiad.
      - Zaprosił Cię?! - podekscytowana aż usiadłam na łóżku. Od razu się obudziłam. 
      - Nie... ja go zaprosiłam. - wybuchnęłam śmiechem. - jaka Ty jesteś głupia! No nie wierzę!
      - Zamknij się! Tzn. zapytałam go co dzisiaj robi no i on powiedział, że w sumie nic, to ja na to, że całkiem fajnie, to idziemy coś zjeść... - przerwała robiąc kwaśną minę, a ja nie potrafiłam pohamować śmiechu. - i tak to jakoś wyszło...
      - Co Ty... - rzuciłam w nią poduszką i przerzuciłam swoje włosy na lewy bok. Bawiąc się końcówkami, zerkałam na zawstydzoną przyjaciółkę. - odważna jesteś. Ale to dobrze, wiesz! Przynajmniej próbujesz! Całe szczęście, że się zgodził... 
      - Och, wiem co chcesz powiedzieć, ale przymknij się. - rzuciła poddenerwowana i wstała z podłogi.
      - Misiu! Nie obrażaj się! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam trzask drzwi do łazienki. - o której idziecie?!
      - O 14. - powiedziała dość wyraźnie i głośno, że usłyszałam ją będą w pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do miejsca, gdzie leżała poduszka, którą chwilę temu rzuciłam w Wiki. Podniosłam ją i wróciłam z powrotem, układając się w miękkiej pościeli.


*

      
      Wiktorii nie było już trzecią godzinę. Napisałam jej sms'a jakieś piętnaście minut temu, ale nie odpisała, więc musiała być bardzo zajęta. Nie dobijałam się do niej więcej. Przy Liam'ie z pewnością nic złego się jej nie działo. Siedziałam sama w pokoju hotelowym i z nudów pakowałam powoli ciuchy do walizki. W tle cicho leciała piosenka Ed'a Sheeran'a - Give me love. Słuchałam tekstu piosenki i automatycznie składałam ubrania, wkładając je do dużej walizy, leżącej przede mną. Jutro wracałyśmy. Nie zbyt chciałam, ale nie miałam innego wyjścia. Za tydzień musiałam lecieć do Stanów - dwie sesje i jeden pokaz. A będąc już w USA postanowiłam, że przy okazji odwiedzę ojca, bo dawno u niego nie byłam. Ostatnio między mną a tatą relacje się pogorszyły. Zobaczył, że jesteśmy z David'em dorośli i świetnie sobie radzimy, więc cały swój czas poświęcił nowej rodzinie i swoim dwóm, młodszym od nas, córkom. Nie wiedziałam czy moja wizyta w jego domu go ucieszy, czy też odwrotnie - będzie raczej nieszczęśliwy z tego powodu, ale nie chciałam się nad tym długo rozwodzić. Co ma być to będzie - powiedziałam pod nosem wkładając sukienkę, którą miałam na sobie ostatnio w klubie. Na samo wspomnienie o tamtym wieczorze, uśmiechnęłam się, a przypominając sobie o nocy spędzonej z Loczkiem, moje serce zabiło mocniej. Tak bardzo kręcił mnie ten chłopak. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego iPhone'a. Przejechałam palcem po ekranie odblokowując go.
       - No halo. - odezwałam się obojętnym tonem, widząc na wyświetlaczu nazwę kontaktu. 
       - Co taka niemiła?! - usłyszałam po drugiej stronie. 
       - Nie jestem niemiła. Co chcesz? 
       - Chyba już nic. - oschła odpowiedź. 
       - Spoczi. - odpowiedziałam znowu z obojętnością.
       - Ok, będę za jakieś czterdzieści minut. - cisza. 


      Ubrana w obcisłe, ciemne dżinsy z dziurami i luźną, czerwoną koszulą w kratę, rozpiętą do połowy tak, że było widać kawałek mojego czarnego stanika, siedziałam na łóżku. W jednej ręce trzymałam lusterko, a w drugiej pędzel od pudru. Włosy miałam związane luźno, w całkowitym nieładzie na czubku głowy. Przejrzałam się w niewielkim lusterku, po czym stwierdzając, że jest całkiem dobrze, odłożyłam je na szafkę. Spojrzałam w stronę drzwi, gdy dotarło do mnie pukanie głośne pukanie. Doskonale wiedziałam kto to. Ostatni raz zerknęłam na siebie w lustrze na przeciwko i podniosłam się z miejsca, podchodząc do drzwi. 
      - Cześć. - starałam się ukryć rozbawienie, gdy usłyszałam jego niezadowolony ton. Spojrzał na mnie spod byka i wszedł dalej. Zamknęłam drzwi i stanęłam na środku pokoju z rękami założonymi na piersi, przyglądając się chłopakowi, który ściągał z siebie swój czarny płaszcz i rzuca na fotel. - co się tak gapisz? - nie wytrzymałam. Podeszłam szybkim krokiem do wysokiego chłopaka. Złapałam jego twarz w swoje dłonie, zaczynając łapczywie całować jego pełne usta. 



~*~


Helloł moje misie pysie! Po mojej długiej nieobecności jest! Końcówka pisana na szybko, więc jest niezbyt zadowalająca, ale JEST, a to najważniejsze! ;-D Kolejny postaram się dodać jak najszybciej, bo nie chcę Was trzymać w niepewności, poza tym muszę Wam jakoś zrekompensować czas kiedy mnie nie było. Ale spoko, powoli ogarniam studia, btw. sesja mnie wykańcza i dlatego mniejszy przypływ weny. :c
Fajnie, cieszę się, że ktoś czyta moje wypociny! Wiecie ile dla mnie znaczą te wszystkie miłe komentarze, które od Was dostaję?! STRAAAAASZNIE DUŻO! Dziękuję i dobranoc. <3 Miliard buziaków ode mnie! 

O, patrzcie jaki słodziak! 

10 komentarzy:

  1. te, Słodziak! miało być 1000 stron, a tutaj tak mało ;p jak zwykle genialny i sama wiesz, że uwielbiam te opowiadanie! ale jak dla mnie, oczywiście, najlepsza scena to ranek <3 uwielbiam takie. oby ich jak najwiecej!
    kocham <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejny świetny rozdział,jak ty to robisz dziewczyno?!
    Ten rozdział czytałam z takim bananem na twarzy,no nie powiem spodziewałam sie,ze coś zajdzie pomiędzy Niki a Hazzą cos "więcej" xD no ale może to i lepiej,że tak nie było bo w sumie Niki miała trochę racji z tym ,że harry wtedy mógłby pomyśleć ze jest jakąś pierwsza lepszą xD Nooo ale jak przeczytałam ostatni wątek to chyba coś sie szykuje ^^
    + Myślę,że Wiki i Liam pasują do siebie <3
    Czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta akcja na łóżku Harr'ego zaraz po przebudzeniu była
    odlotowa ! Kurde no ! Podobała mi się ;D
    Ty to masz dopiero talent dziewczyno !
    GE NIALL NY rozdział ♥
    Pozdrawiam miśku i czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, no jestem ale mi zrobiłaś niespodziankę tym rozdziałem. Nie powiem, że się nie ucieszyłam kiedy Hazz i Niki znaleźli się w jednym łóżku. Ten ich pocałunek...ciarki miałam. Tak strasznie do siebie pasują...ale to nie zmienia faktu, że wybaczyłam Harremu to jego głupie i samolubne zachowanie. Niki powinna z nim poważnie porozmawiać bo facetów to na, krótkiej smyczy trzeba trzymać. Widać, że im obojgu na sobie zależy. Widać jak czasem zwykłe przypadkowe spotkanie może wpłynąć na nasze życie. Ah, no i nie martw się Nicole mnie tez strasznie denerwuje jak sobie nie mogę wody pod prysznicem ustawić, nie jesteś sama. Ten przystojniak z gifu faktycznie słodki. Co ja bym dała żeby go zobaczyć na żywo...marzenia. Rozdział cudowny (jak zwykle zresztą). Jak ja Ci zazdroszczę tego budowania zdań...jesteś do tego stworzona. Czytając to opowiadanie mam wrażenie, że czytam książkę normalnie. Tu wszystko jest na swoim miejscu i ma ład i skład ;D. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się szybko. Kocham xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. omg... !
    rozdział jest niesamowity.
    i już nie mogę doczekać się nowego. pisz szybko :*

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj oj oj... Cudny rozdział!! Dałam radę od razu przeczytać go w całości -robię postępy ;D Co tu dużo mówić... Same oczywiste rzeczy: genialny rozdział, świetne opowiadanie, boska fabuła, wspaniały sposób pisania, który sprawia, że mam wrażenie, że ja przeżywam tą historię naprawdę ;) Nic więcej nie mogę powiedzieć, jedynie same najlepsze rzeczy!! <3 <3 <3
    Kocham to opowiadanie, ale tak na serio. Nie kłamię ;)
    Pozdrawiam, życzę weny i już nie mogę się doczekać nexta!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wpis! Przepraszam, że się nie rozpiszę ale jestem strasznie padnięta. Obiecuję, że jeśli następny dodasz szybko to komentarz będzie mega długi! :)

    Zapraszam na nowy rozdział, który właśnie się pojawił. :)
    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. *o* prawie by się umm no ;D świetny rozdział ! jak zwykle dłuuuugi ale to lepiej <3 jednym słowem cud, miód i malina <333333333
    Ps zapraszam do mnie na nowy rozdział http://historie-fantasy-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Na moim blogu pojawił się Rozdział 5.
    Zapraszam.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    . ~ Misiaczek

    OdpowiedzUsuń