wtorek, 18 lutego 2014

Chapter 12. Teenage Dirtbag.

      Wczorajsza impreza u Nataszy była zajebista do momentu, w którym ten debil nie podniósł mi ciśnienia swoimi żałosnymi sms'ami. Nawet podczas bycia ze znajomymi myślałam o nim i starałam się wyrwać chociaż na chwilę, by do niego napisać, a on był taki bezczelny. Za kogo się uważał? Dupek. Wcale nie wypiłam dużo, parę piw, nic więcej. Nie miałam ochoty na wódkę, a o narkotykach w domu Nataszy nie było mowy. Zresztą gdyby nie alkohol w moim organizmie nie odważyłabym się napisać, że tęsknię. Teraz żałowałam tego, że cokolwiek napisałam. Nie spodziewałam się takich wiadomości od Harry'ego. Więc jednak nie zapomniał. Mogłabym się założyć, że przy każdej możliwej okazji będzie wypominał mi tamtą noc. Wściekłam się i od razu chęć do zabawy minęła. Do domu wróciłam po trzeciej. Moja mama była w szoku, widząc mnie o tej porze jak skradam się po cichu do swojego pokoju. Dopytywała się czy coś się stało, ale ja tylko kiwałam głową zamykając drzwi.
      Mama poszła na rano do pracy, a David był na uczelni, więc teraz ja przejęłam obowiązki pani domu i sprzątałam mieszkanie. Oczywiście muzyka lecąca z telewizora była na full'a, bo nie wyobrażałam sobie robienia czegokolwiek bez muzyki. Latając ze ścierką po dużym pokoju śpiewałam jedną z moich ulubionych piosenek, która aktualnie była grana na MTV. W taki sposób mogłabym sprzątać nawet cały dzień, byleby mi nikt nie przeszkadzał. Zdecydowanie wolałam to niż gotowanie. W tym byłam najgorsza. Nawet garnek na płycie indukcyjnej potrafiłam spalić, czego moja rodzicielka do tej pory nie umiała zrozumieć. Przecież się nie dało, a jednak - ze mną wszystko było możliwe. Przestałam na chwilę wycierać szklany stolik nasłuchując, czy ktoś przypadkiem nie pukał do drzwi. Wyciszyłam telewizor i poszłam do przedpokoju. Popatrzyłam przez wizjer - listonosz. Poprawiłam niechlujnego kucyka na głowie i nacisnęłam na klamkę otwierając drzwi.
       - Mam przesyłkę dla Nicole. - powiedział starszy pan trzymając pod pachą duże pudło.
       - To ja. - odparłam bez namysłu, a mężczyzna podał fakturę do podpisania. Podziękowałam i trzymając pudło w obu rękach kopnęłam nogą drewnianą płytę zamykając ją za sobą. Postawiłam przesyłkę na podłodze w kuchni oglądając ją z każdej strony. Nie było nadawcy, tylko mój adres i imię. Sięgnęłam do szuflady w której były noże i zaczęłam ostrożnie rozcinać karton, a moim oczom powoli zaczął się ukazywać różowy papier. Odchyliłam tekturę na boki i wyciągnęłam duży przedmiot - ogromny, pluszowy misiek. Obejrzałam go dokładnie, ale nie znalazłam nic na nim, zajrzałam do kartonu, w którym też nie było żadnej kartki. Kto Cię przysłał? - westchnęłam zanosząc pluszową zabawkę do swojego pokoju. Usadowiłam pluszaka na białym kocu leżącym na moim łóżku i usiadłam obok trzymając telefon w ręce.
Rozmawiałam z Wiktorią godzinę rozkminiając od kogo mógł być ten prezent i pierwsze co przyszło nam do głowy - Harry. Może chciał w taki sposób przeprosić za swoje zachowanie? Byłoby to miłe z jego strony, chociaż nie byłam do końca przekonana, czy on zdobyłby się na tego typu gest. Wiki próbowała przekonać mnie do tego, że najprostszym rozwiązaniem będzie zapytanie chłopaka wprost, ale ja nie uważałam, by było to potrzebne.
       - Bejbi, muszę kończyć. Chyba mama wróciła z pracy. - powiedziałam, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi i zwlekłam się z łóżka.
       - Okej. Widzimy się jutro, nie? 
       - Tak. Do jutra, Misiu. - odparłam i rozłączyłam się.


      Tak jak myślałam - mama. Weszła zmęczona po całym dniu bycia w pracy i pierwsze co zrobiła podała mi zakupy. Rozpakowałam je, pochowałam artykuły spożywcze do szafek, po czym wstawiłam wodę na herbatę. Usiadłam po turecku na blacie kuchennym, czekając aż woda w czajniku się zagotuje.
       - Oj Niki, ile razy Ci mówiłam żebyś nie siedziała w ten sposób? - mama z dezaprobatą pokręciła głową i otworzyła lodówkę w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia.
       - Mamuś, jak to jest być zakochanym? - wypaliłam bez namysłu. Moja rodzicielka momentalnie odwróciła się i spojrzała pytająco. - dobra, nie było pytania.
       - Co się znowu stało?
       - Myślę ciągle o kimś. Tęsknię za nim, chociaż jest strasznym dupkiem.
       - Poważna sprawa. - zaśmiała się kładąc mleko na blacie. - ale nie rozumiem w czym tkwi problem? Idź do niego jak Ci tęskno. - wzruszyła ramionami i położyła błękitną miseczkę obok mnie. Wyciągnęła "Cini Minis" i wsypała trochę do miseczki zalewając mlekiem.
       - No, no, a co to za jedzenie? Zjadłabyś coś konkretnego a nie wiecznie tylko te płatki i płatki. - mówiłam jej słowami z pełną powagą gestykulując przy tym rękami.
       - Ohoho, bardzo śmieszne. Złaź z tego blatu i chodź do pokoju. - powiedziała twardo, a ja zeskoczyłam z wcześniej zajmowanego miejsca i ruszyłam za mamą ciągle ją przedrzeźniając. - Nicole, przestań, bo jak Cię pacnę to zobaczysz.
        - Co zobaczę? - zaśmiałam się siadając na miękkim fotelu.
        - Gwiazdy na niebie. - rzuciła patrząc na mnie surowym wzrokiem, a po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Mogłam z nią pożartować i powygłupiać się jak z koleżanką. Miałam z nią świetny kontakt. Była najlepszą mamą na świecie. Podziwiałam ją i byłam wdzięczna za wszystko co robiła dla nas, dlatego tak bardzo bałam się jej zawieść i wszystkie moje wybryki trzymałam w tajemnicy.
       - Opowiedz o tym chłopaku. - odparła patrząc na mnie i odłożyła pustą miskę na stolik. Przygryzłam dolną wargę poprawiając się na fotelu i podkurczyłam nogi pod brodę.
       - Jest idealny. - odpowiedziałam rozmarzonym głosem opierając głowę o zagłówek, na co mama pokręciła głową i zaśmiała się. Posłałam jej "groźne" spojrzenie, a ona rzuciła we mnie włochatą poduszką. - ej!
       - Jesteś niemożliwa.
       Przez pół wieczora rozmawiałyśmy o Harry'm. Po pokoju co jakiś czas roznosił się nasz śmiech i piski mojej mamy, która naśladowała podekscytowaną nastolatkę, podczas gdy ja opowiadałam jej o naszych spotkaniach, oczywiście pomijając pewne incydenty, o których niekoniecznie chciałaby wiedzieć i jednoznacznie stwierdziła, że "Ten chłopak zawrócił Ci w głowie." - tyle to ja wiedziałam.
Obie odwróciłyśmy głowy w kierunku odgłosów dobiegających z przedpokoju i chwilę potem ujrzałyśmy dwie postacie. Davida z Mariną.
       - Siema! - powiedział mój brat ściągając kurtkę. Marina jak zwykle powiedziała ciche "Dobry wieczór" i stanęła blisko Dejva. Nie ogarniałam tej laski. Była z moim bratem rok czasu, a wciąż przychodząc do naszego domu zachowywała się jakby było to jej pierwsze spotkanie ze mną i moją mamą. Strasznie dziwna dziewczyna. Średnio ją lubiłam i z mamą zastanawiałyśmy się dlaczego David z nią był, skoro na miejsce Mariny znalazłoby się tysiąc innych, lepszych dziewcząt. - słychać was na korytarzu, wariatki.
      - To ona! - powiedziałyśmy jednocześnie.
      - Stare baby, a zachowują się jak nastolatki. Wstydziłybyście się. - skwitował posyłając nam pobłażliwe spojrzenie. Marina stała obok niego i chichotała. Boże, jak mnie ta laska irytowała. Dlaczego mój super brat był z taką idiotką. Nie mogłyśmy tego przeżyć. Kiedy zniknęli w pokoju David'a, my wróciłyśmy do naszego plotkowania. Przysiadłam się obok mamy, by móc obgadać Marinę. Było to bardzo niegrzeczne z naszej strony, przyznaję, ale nie mogłyśmy się powstrzymać od komentarzy. Nawet nie zauważyłyśmy, że było po pierwszej w nocy. Czas na rozmowie za szybko mijał. Zorientowałyśmy się dopiero wtedy, gdy mój iPhone wydał głośny dźwięk. Pochyliłam się w kierunku szklanego stolika sięgając po telefon. Moje zmęczone oczy natychmiastowo szerzej się otworzyły, gdy zobaczyłam nadawcę. Spojrzałam na mamę i nie musiałam nic mówić, bo moja mina mówiła sama za siebie i wiedziała od kogo dostałam sms'a.


      - No odpisz mu. - stwierdziła i posłała mi delikatny uśmiech dodający otuchy.
      - Ale mamuś... mówiłam Ci jak mnie potraktował. - mój głos stał się smutny. Spuściłam głowę w dół. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje moje ramię i przytula mnie do siebie - David.
     - Nie wiem o co chodzi, ale odpisz... - zatrzymał się na moment, a po chwili dodał. - albo nie odpisuj, skoro to frajer. Niech Cię tylko skrzywdzi, a zapamięta mnie do końca życia. - zaśmiałam się na jego słowa i posłałam pytające spojrzenie mamie. Kiwnęła głową, a brat wypuścił mnie ze swojego uścisku. - jadę odwieźć Marinę, a Ty siostra nie przejmuj się. - stwierdził chwytając swoją dziewczynę za rękę i oboje wyszli z mieszkania.

      Leżałam w ciemnym pokoju obracając telefon między palcami i zastanawiałam się nad treścią, którą mogłabym napisać. Było po trzeciej, a ja nie napisałam ani słowa. Co chwila odblokowywałam iPhone'a, by zaraz nacisnąć przycisk, który ponownie go blokował. W końcu nie napisałam nic. Odłożyłam telefon na szafkę i przekręciłam się na brzuch wkładając ręce pod poduszkę. Westchnęłam cicho przymykając powieki i starałam się zasnąć mając pod powiekami obraz chłopaka o zielonych oczach. Jeszcze długo nie mogłam zasnąć. Kręciłam się na łóżku w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do spania, kiedy usłyszałam wibracje. Podparłam się na łokciach i sięgnęłam po telefon. Mocno świecący ekran spowodował, że zamknęłam oczy i automatycznie, na wyczucie przejechałam palcem w celu odebrania.
       - Nooo halo? - zapytałam zachrypniętym głosem. 
       - O rany, przepraszam. Zapomniałem o strefie czasowej. - słysząc znajomy głos, usiadłam na łóżku. 
       - Harry? - zapytałam nie chcąc wierzyć, że to on. 
       - Spodziewałaś się kogoś innego? - i już włączył się ten podejrzliwy ton, w którym czuć było nutkę zazdrości. Nie powiem, że nie było to fajne, bo było. Lubiłam, gdy był o mnie zazdrosny, ale czasami bywało to męczące. Przecież byliśmy tylko kumplami, a ja tłumaczyłam mu się ze wszystkiego, chociaż on tego nie wymagał, ale podświadomość podpowiadała mi, że jednak lepiej będzie powiedzieć gdzie byłam, itd., by oszczędzić zgrzytów między nami. Więc za każdym razem, słysząc niezadowolony głos chłopaka, z poirytowaniem, zdawałam mu relację z mojego dnia. Nigdy nie chciałam tłumaczyć się nikomu z tego co robiłam, ale on potrafił na mnie tak wpłynąć, że nawet nie wiedziałam w którym momencie zaczęłam się "sypać".
       - Nie? Po prostu jestem w lekkim szoku. 
       - Przecież napisałem Ci sms'a. - powiedział z wyrzutem, a we mnie się zagotowało.
       - Lol.
       - Nieważne. Chciałem Cię przeprosić za swoje zachowanie... - słysząc jego skruszony głos złość, która przed momentem się pojawiła, teraz odeszła w niepamięć. Położyłam się na plecach i wsłuchiwałam w słowa Harry'ego. - nie powinienem pisać takich rzeczy. Przepraszam Niki. 
       - Było mi przykro. Nic złego nie zrobiłam, a Ty po mnie pojechałeś. 
       - Wiem. Nieświadomie... - nastąpiła chwilowa cisza przerywana oddechem chłopaka. Cierpliwie czekałam aż się odezwie. Nie trwało to długo. - jestem o Ciebie cholernie zazdrosny. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, ale kurwa tęsknię za Tobą i dlatego odpierdalam takie akcje, chociaż tak naprawdę tego nie chcę. 
       - To, że tęsknisz to jedno, ale nie możesz traktować mnie jak swoją własność, Harry. To boli. Ja też tęsknię, a mimo tego nie ciskam się, ani nie robię wyrzutów z byle czego.
      - No wiem, dlatego postaram się hamować. Kiedy się zobaczymy? - zapytał spokojnym głosem. Takiego Harry'ego uwielbiałam. 
      - Nie mam pojęcia. Wszystko zależy od Ciebie. Wiesz, że mogę wsiąść w samolot w każdej chwili i przylecieć do Londynu, ale najpierw musisz tam być. 
      - Czyli nieprędko. Umrę tutaj. 
      - Oj nie umrzesz. - odparłam ziewając. Byłam zmęczona, oczy same się zamykały. - ech, kochanie, idę spać. 
      - Już? - zapytał smutno, a ja byłam przekonana, że zrobił właśnie jedną z moich ulubionych min. - nie idź. Pogadajmy. 
      - Możesz opowiedzieć mi bajkę.
      - Co?! Nie umiem. 
      - Oki, rozłączam się. - rzuciłam, udając obrażoną.
      - Nie, nie. Dobra, coś wymyślę, ale masz się nie śmiać! 
      - Obiecuję!
      - Więc słuchaj jak dla Ciebie robię z siebie debila. - powiedział zakłopotany i zaczął od najbanalniejszych słów "Dawno, dawno temu...", na jego słowa przewróciłam oczami hamując śmiech. Opatuliłam się szczelniej kołdrą wsłuchując się w zachrypnięty głos chłopaka, któremu coraz lepiej wychodziła bajka. Zamknęłam powieki wyobrażając sobie opowiadane przez niego sceny. Jego spokojny ton głosu działał na mnie kojąco. Z każdym wypowiadanym słowem robiłam się coraz bardziej senna. Walczyłam sama ze sobą, by nie usnąć za szybko. Chciałam jak najdłużej słuchać zielonookiego, ale wypowiadane słowa zaczynały cichnąć, a ja słyszałam go jak przez mgłę.



~ ze strony Harry'ego ~


      Przez trzy tygodnie każdy wieczór wyglądał tak samo. Po koncercie siedziałem w pokoju hotelowym i mimo zmęczenia dzwoniłem do Nicole. Rozmawialiśmy przez jakiś czas, później opowiadałem jej bajkę czekając aż zaśnie, a kiedy słyszałem równomierny oddech dziewczyny, rozłączałem się. Nigdy przed żadną dziewczyną nie robiłem z siebie idioty, kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę opowiadał jakieś durne bajki tylko po to, by wiedzieć, że Nicole była z tego powodu szczęśliwa. Nie potrafiłem jej odmawiać. Mógłbym dla niej zrobić wszystko i więcej. Uwielbiałem nasze parogodzinne, wieczorne rozmowy. Uwielbiałem słuchać jej głosu i śmiechu, który brzmiał jak u małego dziecka. Żałowałem jedynie tego, że nie mogłem przytulić Nicole, dać całusa, ta pieprzona odległość coraz częściej i znacznie bardziej dawała się we znaki. Pocieszający był fakt, że pozostał miesiąc trasy i nareszcie wrócę do Londynu. Do tej pory nie cieszyłem się z końca trasy, wręcz przeciwnie - byłem smutny, gdy graliśmy ostatnie koncerty. Ale dziewczyna o lazurowych oczach przewróciła moje życie do góry nogami.

       Byliśmy w Lyon'ie, we Francji. Koncert miał zacząć się o 20, ale jak zwykle mięliśmy lekki poślizg. Siedziałem na plastikowym krześle na backstage'u trzymając w ręce telefon. Louis z Niall'em wygłupiali się, biegając po pomieszczeniu i rzucając w siebie przedmiotami, a Lou czesała Zayn'a, który jak zwykle musiał mieć perfekcyjnie ułożone włosy. Liam'a gdzieś wcięło. Zazwyczaj dołączyłbym do przyjaciół i razem z nimi robił rozpierdol, ale nie dzisiaj. Nie miałem humoru i powoli zaczynałem się martwić. Nicole miała zadzwonić pół godziny przed koncertem. Zawsze dzwoniła i życzyła mi powodzenia, dzięki czemu wychodziłem na scenę naładowany mega pozytywną energią. Zawsze byłem żywy i było mnie pełno, ale po jej telefonach moje ciało produkowało znacznie więcej endorfin i dostawałem większego power'a.
      - Harry, teraz Ty. - dobiegł do mnie głos Lou, która wymachiwała szczotką do włosów. - siadaj. - bez słowa, ciężko podniosłem się z miejsca i klapnąłem na krześle przed Lou. Robiła moją fryzurę, która i tak zawsze się rozwalała, kiedy biegałem z jednego końca sceny, na drugi.
      - Ej, chłopie, więcej życia. - podszedł do mnie zadowolony Liam szturchając mnie w ramię. Spojrzałem na niego i nie skomentowałem. Ostrożnie przeciągnąłem czarną koszulkę przez głowę, żeby nie popsuć włosów i uważać na kable idące wzdłuż moich pleców. Poprawiłem bluzkę i zerknąłem jeszcze ostatni raz przed wyjściem na salę na ekran w moim telefonie - pusto. Wypuściłem głośno powietrze z ust i schowałem iPhone'a do tylnej kieszeni od spodni. Wziąłem mikrofon ze stolika i ruszyłem za chłopakami wzdłuż korytarza prowadzącego na arenę.


*


      - Her name is Nicole I have a dream about her... - zacząłem szybko orientując się, że pomyliłem imię z oryginałem, jaki był w piosence. Och, Boże, ona całkowicie opanowała mój mózg. Stałem na niewielkim podwyższeniu po lewej stronie sceny i skupiałem się na słowach, żeby tym razem nie pomylić tekstu i nie zaśpiewać jakiejś głupoty. - She rings my bell. I got gym class in half an hour. Oh! How she rocks in Keds and tube socks, but she doesn't know who I am, and she doesn't give a damn about me...
Popijałem wodę i czekałem na refren. Przeskakiwałem z nogi na nogę wpatrując się w tłum krzyczących nastolatek. Śmiałem się widząc ich miny. Gdyby wiedziały jak komicznie wyglądają na pewno nie darłyby się tak.
Zbiegłem ze schodków i szedłem wolno w stronę chłopaków, którzy zbierali się na środku sceny. Kiwałem się na boki stojąc przy Zayn'ie i machałem dziewczynom, które jeszcze głośniej zaczęły piszczeć. Nagle moim oczom ukazała się znajoma postać. Potrząsnąłem głową i jeszcze raz spojrzałem w stronę, gdzie przed chwilą widziałem wysoką brunetkę.
      - I've got two tickets to Iron Maiden, baby. Come with me Friday, don't say maybe... - z niedowierzaniem patrzyłem na dziewczynę śpiewającą równocześnie z Liam'em. - I'm just a teenage dirtbag baby like you. - wbiła we mnie wzrok i pokazała na mnie, kiedy zaśpiewała ostatnie zdanie zaśmiała się. Nogi się pode mną ugięły, nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa, chociaż już dawno powinienem był dołączyć do chłopaków. Nie byłem w stanie.
       - Stary, co się dzieje? - Niall podbiegł do mnie, gdy tylko piosenka się skończyła.
       - Nicole tu jest. - stwierdziłem będąc półprzytomny.
       - Ty jesteś rąbnięty. Masz już zwidy. Ogar Harry. - stwierdził szybko podając mi butelkę wody niegazowanej. Upiłem kilka łyków i spojrzałem w okolice drugiego rzędu. Była tam. Stała z uśmiechem od ucha do ucha wpatrując się we mnie. Pokiwałem głową patrząc na dziewczynę i pukając się palcem w czoło mówiąc bezdźwięcznie "wariatka", na co ona wystawiła mi język i uformowała z palców serce unosząc ręce do góry.


*


      Poprosiłem Paul'a by pod koniec koncertu wydostał w jakiś sposób Nicole spośród tłumu i przyprowadził na backstage. Zgodził się. Przez resztę występu prawie nie spuszczałem wzroku z brunetki, co chwila wymienialiśmy się spojrzeniami, albo różnymi gestami. Stresowałem się za każdym razem, kiedy musiałem zaśpiewać swoją kwestię, chcąc wypaść przed nią jak najlepiej. Wiedziałem, że obserwowała mnie. Niewyobrażalne szczęście wypełniało całe moje wnętrze. Najlepsza niespodzianka, która spotkała mnie ostatnimi czasy. Spodziewałbym się wszystkiego, ale nie jej, tutaj.
Ukłoniliśmy się nisko naszym fanom i zniknęliśmy pod sceną. Podekscytowany biegłem jasnym korytarzem do garderoby zostawiając chłopaków w tyle. Omijałem kilku ludzi z ekipy, którzy patrzyli na mnie ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy i niechcący, gdy trąciłem kogoś krzyczałem krótko "przepraszam". W końcu znalazłem się przy uchylonych drzwiach od garderoby, pchnąłem je barkiem i wpadłem do środka. Stała tyłem rozmawiając z Lou. Moje serce chyba na moment się zatrzymało, a nogi zrobiły się jak z waty, kiedy odwróciła się w moją stronę.
      - Harry! Mój Loczek! - klasnęła w dłonie i podeszła do mnie, a ja jedną ręką złapałem ją w talii i podniosłem przytulając mocno do siebie. Chwyciła się mojego karku i składała buziaki na mokrym policzku.
      - Fuuj, jestem spocony. - zaśmiałem się przekręcając głowę, by móc na nią spojrzeć.
      - I co? Nie przeszkadza mi to, ani trochę. - pokręciłem głową odstawiając ją na ziemię, po czym złożyłem całusa na jej czole. Złapałem koniec koszulki unosząc ją w górę i wytarłem spoconą twarz, a w tym samym momencie reszta chłopaków weszła do garderoby.
      - No nie wierzę! Nicole! - odezwał się Liam i podszedł do dziewczyny dając jej całusa w policzek.
      - Siemanko! - rzuciła wesoło i pomachała chłopakom. - całkiem spoko koncert, nie powiem, że nie.
      - Całkiem spoko?! - zapytał Niall udając oburzonego. - ach, no tak! Bo Ty nie patrzyłaś na tych co powinnaś, tylko na tego o... - wskazał na Harry'ego, który zaplątał się w kablach od odsłuchu i próbował się z nich wyswobodzić.
      - Oj tam, cicho. - usłyszałem jej niski głos.
Kątem oka przyglądałem się konwersacji Nicole z chłopakami. Miałem wrażenie, że chyba ją lubią, albo przynajmniej doskonale udają sympatię. Z niewiadomych powodów zależało mi na tym, żeby Nicole była lubiana przez moich przyjaciół.


       Otworzyłem drzwi od pokoju hotelowego wpuszczając dziewczynę pierwszą do środka, a ja wszedłem zaraz za nią. Zapaliła światło i położyła swoją torbę na krzesełku. Przyglądałem się jej ruchom. Podobał mi się nawet sposób w jaki ściągała kurtkę - chore. Wszystko co robiła wprawiało moje serce w szybsze bicie, a żołądek reagował dziwnymi skurczami. Odwróciła głowę w moją stronę marszcząc zabawnie czoło i rzuciła krótkie "co?". Ściągnąłem z siebie płaszcz i bluzę, zostając w podkoszulku. Musiałem się umyć, bo cały się kleiłem. Podszedłem do otwartej walizki i wyciągnąłem z niej czyste bokserki, oraz koszulkę z nadrukiem The Rolling Stones.
       - Ee... pozwolisz? - zapytałem drapiąc się w tył karku. - niedługo wrócę. Włącz sobie telewizor, em... no, yy... cokolwiek. - widząc wyraźnie rozbawioną Nicole, czułem jak moje policzki zalewa czerwony rumieniec. Całe szczęście, że w pokoju panował półmrok. Nie czekając na odpowiedź okręciłem się na jednej nodze i zniknąłem za drzwiami do łazienki. - kuuurwa. - bąknąłem pod nosem ściągając spodnie. - kretyn.
      Po dwudziestu minutach czysty i pachnący wróciłem do pokoju. Niki leżała na środku łóżka przerzucając pilotem kanały w telewizorze. Jej długie włosy rozłożone były na poduszce, a chude nogi wyciągnięte przed siebie i skrzyżowane w kostkach. Na jej twarzy wymalowane było skupienie, mając przy tym lekko wydęte usta do przodu. Chcąc dyskretnie przedostać się z jednego końca pokoju na drugi, niechcący potknąłem się o jednego z butów brunetki. Wyszczerzyła się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów, kiedy całkiem przypadkiem zwróciłem na siebie jej uwagę.
      - Cho tu. - posunęła się robiąc miejsce obok. Usiadłem na skraju łóżka przodem do niej, a ona podniosła się do pozycji siedzącej. Złapała mnie za rękę i przyciągnęła w swoją stronę. - czemu tak mało mówisz?
      - Bo wciąż nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś. Boję się, że kiedy powiem choć jedno słowo to obudzę się. - stwierdziłem odgarniając włosy z czoła dziewczyny.
      - Jesteś głupi. Przecież jestem prawdziwa. Nie zniknę... - przerwała wtapiając się swoimi błękitnymi oczami w moje. - no chyba, że chcesz. - posmutniała spuszczając głowę w dół. -  myślałam, że niespodzianka się udała.
      - No pewnie, że się udała. - złapałem jej twarz w swoje dłonie i musnąłem ustami czubek nosa Nicole. Dziewczyna przymknęła powieki i cicho zaśmiała się. - tęskniłem.
      - Ja za Tobą też, Harry.



~*~

           
Siemanko, Misie. ;-* Co innego miałam w głowie, a co innego wyszło mi tutaj, haha. Więc taki o to rozdział przedstawiłam Wam. Końcówka to słabizna, pisana na szybko, bo czas mnie goni. Ale chyba ujdzie w tłumie. ;-D Mam nadzieję, że dobrze się macie. Nadrobię zaległości u Was na blogach jeszcze dzisiaj wieczorem jak wrócę do domu. Żeby nie było, że zaniedbuje Wasze blogi. Co to, to NIE! ;-)

A tak w ogóle to uwaga! Popierdoliło mnie. Mając masę obowiązków, postanowiłam założyć drugiego bloga, bo pomysł, który od x czasu rodził się w mojej głowie nie dawał mi spokoju i chciałabym się nim z Wami podzielić. Nie mam pojęcia jak ogarnę dwa blogi i swoje życie osobiste, ale spróbuję! Tutaj macie adres do niego, co prawda jest tam dopiero prolog, ale myślę, że jutro wieczorem coś napiszę i najpóźniej popołudniu w czwartek pojawi się pierwszy rozdział. 
Buziaki ziomeczki. x



11 komentarzy:

  1. Nie wiem od czego mam zacząć. Ogromnie się cieszę z tych przeprosin Harrego. Myślałam, że po tej ostatniej sms'owej kłótni znowu nie będą się do siebie odzywać przez długi czas. A tu proszę! Tez chciałabym, żeby Harry opowiadał mi takie bajki na dobranoc. Jedno mnie zastanawia...od kogo jest ten miś? Wydaje mi się, że to jednak nie Hazz go przysłał. Może Alexis?
    Widzę, że niespodzianka się udała. To serduszko było słodkie. Coś czuję, że im obojgu na sobie bardzo zależy. Kurde, no czekam tylko na moment kiedy sobie to wszystko powiedzą.
    Zaraz zaglądam na Twojego drugiego bloga bo uwielbiam to jak piszesz.
    KOCHAM XX

    OdpowiedzUsuń
  2. co tak krótko? nieładnie! xd a rozdzial jak zwykle..sama wiesz co mysle :D ale coś tak słodko się zrobiło! aż nie mogę uwierzyć ;) w każdym razie - kocham <3.
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ! nie spodziewałam się, że Nicole zrobi Harry'emu taką niespodziankę *o* oni są świetną parą ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tajemnicza sprawa z tym misiem. Kocham zagadki! <3 Tak jak Cattie, podejrzewam, że może to prezent od Alexis. A niespodziewany przyjazd Nicole do Harrego był uroczy ;) Cieszę się, że między nimi się układa. Oby tak już było zawsze <3 Genialny rozdział kochana ! <3

    http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie :* pisz dalej, ale właśnie sprawa z tym misiem OMG
    zapraszam do mnie http://one-life-one-chance-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O jej...!! Jak zwykle idealny rozdział <33
    Mnie właśnie końcówka podoba się najbardziej.
    Przepraszam, że nie było mnie tu wcześniej, ale w tym tygodniu nie miałam czasu nawet na włączenia komputera.
    Chyba nie muszę powtarzać, że masz ogromny talent i Twoje opowiadanie jest świetne, nie?? Ty to z pewnością już wiesz...
    Więc teraz czekam na kolejne rozdziały i życzę weny oraz duuużo wolnego czasu ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam blogi, na których pojawiają się długie rozdziały dlatego chcę Ci oznajmić, że KOCHAM TEGO BLOGA. Nie mogę się już doczekać nowego rozdziału więc dodaj go szybko!

    Zapraszam na nowy rozdział, który właśnie się pojawił.
    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam że nie było mnie wcześniej ale byłam chora :(
    Rozdział genialny! Nigdy nie będę pisac tak jak ty.


    Zapraszam na nowy rozdział http://dreamfanfictiononedirection.blogspot.com/

    P.S. Wyłącz sobie w ustawieniach weryfikacje obrazkową bo wielu ludzią nie chce się przepisywac tych liczb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o lol, nawet nie wiedziałam, że mam włączoną! : o dzięki, że mi powiedziałaś to wyłączyłam, bo sama nienawidzę przepisywać tych cyfr jak piszę komuś komentarz na blogu. xd dziena! ;-*

      Usuń
  9. Zaje*iście ;D ♥ Przez ten rozdział po prostu muszę przeczytać poprzednie xd

    Zapraszam do przeczytania mojego opowiadania swiat-artystki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest cudne.
    Omomom podjarałam sie.
    Kiedy nowy

    Na moim blogu pojawił się Rozdział 9.
    Zapraszam.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    . ~ Misiaczek

    OdpowiedzUsuń