środa, 5 lutego 2014

Chapter 10. She's so high. - part two.

~ ze strony Harry'ego ~


      Przytulałem do swojego torsu wątłe ciało Alexis - dziewczyna uspokajała się, co dla mnie było dobrą wiadomością. Oplotła mnie szczelniej w pasie kładąc głowę na moim ramieniu. Była bardzo wysoka, więc głupie uczucie towarzyszyło mi przytulając dziewczynę w swoim wzroście. Na pewno musiała być jakąś modelką, a jeżeli nie była - agencje modelek z pewnością biłyby się o taką piękność. Jej szlochanie ucichło i odsunęła się ode mnie, ale wciąż stała na przeciwko. Uśmiechnąłem się delikatnie, by dodać otuchy Alexis, a widząc rozmazany tusz na policzkach, wziąłem twarz dziewczyny w swoje dłonie i kciukami zacząłem wycierać czarne ślady, które mieszały się ze słonymi łzami. Miała przepiękne oczy. Mimo tego, że były zaszklone i przepełnione przeźroczystą cieczą, próbującą wydostać się na zewnątrz, dostrzegłem głębie brązowych tęczówek. Widząc jej smutną twarz, zrobiło mi się jej strasznie żal. Naprawdę musiała żywić silne emocje do kobiety, przez którą wylała morze łez. Nie rozumiałem jak można było ranić osoby, które niczym sobie na to nie zasłużyły. Doskonale wiedziałem co czuła Alexis - Nicole zraniła mnie w taki sam sposób. Odgarnąłem ciemne kosmyki włosów z twarzy dziewczyny i pocałowałem ją w czoło. Widząc ledwo widoczny uśmiech zaśmiałem się cicho.
      - Lepiej? - zapytałem, wciąż trzymając jej buzię w dłoniach. Dziewczyna tylko przytaknęła głową. - może zamówię Ci taksówkę i pojedziesz do domu?
      - Dam sobie radę. - odpowiedziała drżącym głosem. Nie było mowy żebym zostawił ją samą, nie w takim stanie.
      - Nie zgadzam się. Chyba nie zostaniesz tutaj.
      - Muszą ją znaleźć... - słucham?! To ja spędziłem pół godziny na uspokajaniu jej, a ona miała zamiar szukać tej dziewuchy, która złamała jej serce.
      - Żartujesz sobie teraz. - powiedziałem, starając się, aby mój głos nie był nieprzyjemny. Nie chciałem przestraszyć brunetki, ani tym bardziej wywołać kolejnego wybuchu płaczu.
      - Przepraszam za to wszystko. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ja po prostu...
      - Nic się nie stało. Jest ok. - uśmiechnąłem się i otarłem ostatnią łzę spływającą po mokrym policzku Alexis. Odwróciłem się za siebie, gdy zauważyłem jak brunetka usilnie próbuje dostrzec coś, co działo się za moimi plecami. Byłem w szoku, gdy znów zobaczyłem osobę, której chciałem unikać tej nocy, jak i reszty życia. Krew zagotowała się w moich żyłach, gdy wysoki chłopak obejmował ją w pasie.
       - Nicole! - krzyknęła, jednym ruchem ręki przesuwając mnie w bok i pobiegła w stronę dziewczyny. A ja za nią. Ani na chwilę nie zastanawiałem się skąd Alexis zna Nicole. W tamtym momencie najmniej mnie to interesowało, zacząłem martwić się o niebieskooką. - Nicole... - brunetka kucnęła przy dziewczynie, która trzymała się barierki i wymiotowała. Spojrzałem na blondyna, który stał za Niki i patrzył na mnie. Wkurwiłem się widząc jego obojętny wyraz twarzy. Od razu zauważyłem jak nienaturalnie rozszerzone są źrenice chłopaka. Zacisnąłem mocno szczękę i zerknąłem na Nicole - wszystko było jasne.
      - Co jej dałeś?! - złapałem jego koszulę w obie ręce, przysuwając go do siebie. Był tak naćpany, że nie reagował, możliwe, że nie wiedział co się dzieje wokół niego. Puściłem go, a on zachwiał się lekko na nogach. - możesz stąd iść. - syknąłem, a chłopak wybełkotał coś pod nosem. Olałem go. Nie zwracając na niego uwagi podszedłem do dziewczyn. Mimo, że nienawidziłem Nicole, nie mogłem przejść obok niej obojętnie. Była na wykończeniu. Jedną ręką podtrzymywałem ją w pasie, a drugą podałem telefon Alexis.
      - Wejdź w kontakty i poszukaj Liam, dobra? - brunetka też była pijana i chyba nawet zjarana, ale wszystko miała pod kontrolą. Ogarniała. - masz? - przytaknęła. - zadzwoń do niego i powiedz, że jestem na zewnątrz i żeby przyszedł. - szybko wykonała to o co poprosiłem. Trzymałem Nicole za włosy, kiedy próbowała zwracać resztki płynów. Podniosłem ją z ziemi i starałem utrzymać w pionie, nic z tego, leciała mi przez ręce. Spojrzałem na jej twarz - była bledsza niż zwykle, błękitne - teraz prawie czarne - oczy "latały" w każdą stronę, a powieki z całej siły walczyły by się nie zamykać. Oddech Nicole był ciężki i nierównomierny. Bałem się o nią.
      - Harry, może zawieźmy ją do szpitala? - odezwała się brunetka, kiedy Nicole zrobiła szybki unik i znowu zwymiotowała.
      - Czekaj, zaraz przyjdzie mój kumpel. - jak na zawołanie, zobaczyłem biegnącego w naszą stronę Liam'a.
      - Stary, co się dzieje?! - zapytał zmachany. - o kurwa, co jej jest? - kucnął przy dziewczynie. - trzeba ją zawieźć do szpitala, nie ma innego wyjścia.
Alexis bez zastanowienia wybiegła na ulicę i machnęła na jedną z taksówek, która od razu podjechała. Wziąłem prawie nieprzytomną Nicole na ręce i poszliśmy do samochodu.
     W drodze do szpitala cały czas obserwowaliśmy dziewczynę. Jak mogła być taka nierozsądna i doprowadziła się do takiego stanu?  Siedziałem obok brunetki i co chwila zerkałem raz na nią a później na Alexis, która była bardzo przejęta całą sytuacją. Trzymała Nicole za rękę i od czasu do czasu poprawiała opadające włosy na przerażająco bladą twarz dziewczyny. To było dziwne. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liam'a, który otworzył tylne drzwi i kazał nam wychodzić z taksówki. Wyciągnąłem Nicole, łapiąc ją za ramię. Wpatrywała się we mnie, gdy starałem się utrzymać ją w pionie.
       - Harry? - odezwała się, a jej prawie czarne, zaszklone oczy patrzyły prosto w moje. - Harry... mój Harry. - powtarzała, kiedy wziąłem ją na ręce. Nie odezwałem się ani słowem, nie potrafiłem. Wciąż w mojej głowie przewijały się obrazy z tamtej beznadziejnej sytuacji. Gdyby nie ciężki stan brunetki z całą pewnością trzymałbym się od niej z daleka.
      We czwórkę weszliśmy na izbę przyjęć. Liam z Alexis powiedzieli pielęgniarce co się stało, a ta szybko zawiadomiła lekarza, który odbywał dyżur. Po chwili pojawił się przy nas postawny szatyn. Objął nas surowym spojrzeniem, a ja miałem wrażenie, że miał nas za bandę naćpanych gówniarzy. Stanął przed siedzącą na plastikowym krześle Nicole, a ja usiadłem przy niej podtrzymując jej ciało rękami, by nie osunęła się.
      - Dobrze, zabieramy ją do sali. - powiedział szorstkim głosem do pielęgniarki, która po jego słowach, poszła po wózek. - co brała? - zwrócił się do nas, a konkretnie do mnie.
      - Nie mam pojęcia. - spojrzałem wymownie na Alexis, która stała załamana pod ścianą.
      - Mhm... - lekarz zlustrował naszą trójkę wzrokiem i poszedł do sali, w której była Nicole.



*


     Była czwarta nad ranem, a my siedzieliśmy w poczekalni i nie wiedzieliśmy co się dzieje z Niki. Liam przykryty płaszczem Alexis, przysypiał na krześle, a ona chodziła w te i we wte, co zaczęło mnie nieźle irytować. Przyglądając się nowo poznanej dziewczynie, zacząłem zastanawiać się skąd zna Nicole i dlaczego martwiła się o nią. Zmarszczyłem czoło, gdy Alexis stanęła przy automacie z jedzeniem i trzęsącymi dłońmi wrzucała pieniądze do środka. Stała tyłem do mnie, jej czarne, cienkie rajstopy były trochę pozaciągane i było na nich parę dziur, obcisła, dżinsowa mini, opinała jej zgrabny, nieco za chudy tyłek, a czarna, luźna bluzka co chwila zsuwała się z lewego ramienia. Była prześliczna, ale to nie było to samo co Nicole. Zdałem sobie sprawę jak bardzo byłem popierdolony, bo nawet po tym wszystkim, ja nie potrafiłem jej znienawidzić, chociaż szczerze tego pragnąłem. Siedziałem w tej cholernej poczekalni, przerażony i czekałem na jakiekolwiek wieści od lekarza, a powinienem był olać całą sprawę. Przecież nie miałem żadnych zobowiązań wobec Nicole.
Alexis schyliła się, by wyciągnąć batona. Odwróciła się, a nasze oczy spotkały się ze sobą.
      - Co? - wzruszyła ramionami i usiadła obok mnie. Odpakowała czekoladowego batonika, ugryzła raz, stwierdzając, że jednak nie może go zjeść. Nie mogłem wytrzymać, musiałem zadać jej pytanie, które od godziny plątało się po mojej głowie.
      - Powiedz mi... - zacząłem - skąd się znacie? - dziewczyna chyba nie była przygotowana na takie pytanie, bo popatrzyła na mnie z ogromnym zdziwieniem.
      - No yy... my... - utkwiła wzrok w białej ścianie na przeciwko, nerwowo bawiąc się papierkiem. Z pełną determinacją nie spuszczałem z niej wzroku oczekując odpowiedzi. - to ona. - popatrzyła na mnie wstrzymując na chwilę oddech. Podniosłem prawą brew do góry, dając jej tym samym znak, że nie rozumiem co ma przez to na myśli. - no Nicole... to ta dziewczyna o której Ci opowiadałam. - COOO?! Pierdolnąłem. Czułem jak krew odpływa z mojego mózgu, a serce próbuje wydostać się z klatki piersiowej. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Otworzyłem usta ze zdziwienia nie wiedząc jak skomentować to co usłyszałem. Zatkało mnie. Co to kurwa jakieś pieprzone "Mamy Cię?", albo może byłem w ukrytej kamerze i ktoś robił ze mnie debila. - Harry? - usłyszałem głos Alexis. - wszystko ok? - nie, cholera jasna, nie było ok. Potrząsnąłem głową i wstałem z miejsca. Przełknąłem głośno ślinę i stanąłem przy zimnej ścianie opierając się plecami. Przetarłem twarz dłońmi i odetchnąłem głośno. Alexis zerwała się na równe nogi widząc idącego w naszym kierunku, postawnego lekarza. Odepchnąłem się nogą od ściany i podszedłem do brunetki rozmawiającej z mężczyzną.
      - To znaczy, że będzie musiała tu zostać? - zapytała dziewczyna.
      - Ale o co chodzi? - wtrąciłem się.
      - Panie doktorze! - zza drzwi wychyliła się pielęgniarka. - szybko! - lekarz nie mówiąc nic, odwrócił się i pobiegł do sali.
Utkwiłem wzrok na Alexis. Stała z opuszczoną głową, a ja słyszałem ciche łkanie. Niepewnie objąłem jej ciało, przyciskając do swojego.
      - No przestań. Nicole nic nie będzie. Co powiedział lekarz? - tak naprawdę nie wiedziałem nic o stanie Niki. Byłem wkurwiony, pełny żalu, ale mimo wszystko bałem się o nią. Jeszcze teraz, kiedy ta kobieta... Boże.





       Leżałem na krzesłach, stojących ciasno obok siebie, Alexis spała na krzesełkach trochę dalej, a Liam właśnie szedł z dwoma kubkami kawy. Kochany! Ziewnąłem i zerknąłem na zegarek w moim iPhone - 8:49. To znaczy, że spałem niecałe trzy godziny. Twarda powierzchnia i złączenia plastikowych krzeseł, wbijały się w mój kręgosłup, powodując ból w całych plecach. To nie był dobry pomysł żeby spać w ten sposób. Co za koszmarna noc, chyba najgorsza w całym moim życiu. Widziałem coś czego nigdy nie powinienem był być świadkiem i dowiedziałem się, że laska, która przejmowała się losem Nicole była w niej zauroczona, żeby nie powiedzieć - zakochana. Zajebiście. Gdybym był kobietą już dawno zalewałbym się łzami, ale w tej sytuacji musiałem być twardzielem - zaśmiałem się w myślach, kiedy przez głowę przeszło mi to zdanie. To wszystko było takie chujowe, że aż śmieszne.
Podparłem się obiema rękami i podniosłem do pozycji siedzącej. Zmęczony Liam klapnął obok i wręczył kubek z gorącą kawą.
       - Co z nią? - odezwał się.
       - Nie mam pojęcia. - odparłem i upiłem łyk gorącego napoju. - w nocy był lekarz, powiedział, że na początku starali wywołać się wymioty, ale nie pomagało, więc zrobili jej płukanie żołądka, i właściwie to tyle, bo zawołała go pielęgniarka. Od tamtej pory nic, cisza.
      - Może pójdę się zapytać kogoś, hm? Dochodzi dziewiąta, a my nie mamy żadnych wiadomości.
      - Spoko, ja pójdę. - podniosłem się i ruszyłem w stronę kobiety siedzącej za wysoką ladą. Stanąłem przy ladzie kładąc kubek na blacie i oparłem na nim ręce. Ciemnoskóra kobieta, będąca około czterdziestki, zerknęła na mnie znad okularów. - em, przepraszam... kogo mógłbym zapytać o stan zdrowia mojej dziewczyny?
      - O kogo chodzi? - wyglądała jakby siedziała tutaj z przymusu i wcale nie siliła się na jakąkolwiek uprzejmość.
      - Nicole... - zawiesiłem głos, bo zapomniałem jak ma na nazwisko. Przygryzłem dolną wargę próbując sobie przypomnieć, ale nie udało mi się.
      - Ehem... ta ćp... - teraz to ona przerwała, domyślając się, że w żaden sposób nie miała prawa mówić tak o pacjentach i zaczęła przeglądać jakieś papiery leżące na biurku. - już od dwóch godzin jest na sali, w dziewiątce. Resztę powie panu lekarz prowadzący.
      - Aha, no ok. Dzięki. - zabrałem kubek i poszedłem do znajomych.



~ ze strony Nicole ~


      Otworzyłam ciężkie powieki i spojrzałam w jasny sufit nade mną. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które w żaden sposób nie przypominało mojego pokoju hotelowego. Było małe i ciemne, okna zasłonięte szarymi, długimi zasłonami, pod oknem stał nieduży fotel, a na przeciwnej ścianie wisiał telewizor. Spojrzałam na swoją rękę do której wbity był wenflon, a z niego w górę ciągnęła się przeźroczysta rurka. Co się dzieje? - powiedziałam pod nosem. Ostatnią rzecz, którą pamiętałam było spotkanie Harry'ego w łazience. Dlaczego tego też nie mogłam zapomnieć? Było mi wstyd za siebie. Chciało mi się płakać. Wszystko było do dupy. Potrzebowałam się do kogoś przytulić i przede wszystkim dowiedzieć co ja tutaj robię. Spróbowałam się podnieść, ale od razu opadłam na poduszkę, bo sala zawirowała dookoła mnie. Moje ciało było chyba z ołowiu i ważyło tonę. Nawet podniesienie ręki sprawiało wielką trudność. Wzrokiem zlustrowałam metalową szafkę stojącą przy szpitalnym łóżku, mając nadzieję, że znajdę na niej swój telefon - nie było niczego, więc nie pozostało mi nic jak tylko czekać na lekarza, albo pielęgniarkę.
Leżałam na wznak i układałam w głowie swoją wersję wydarzeń. Na pewno znalazłam się tutaj przez tą mieszankę - trawa, alkohol i tablety. Jak mogłam być taka głupia i wymieszać to wszystko ze sobą. Przecież mogłam się przekręcić. Przeraziłam się. Nigdy więcej - powiedziałam w myślach, a do pokoju wpadła smuga światła, która wywołana była otworzeniem drzwi. Zmrużyłam oczy, by móc dostrzec osobę wchodzącą do pomieszczenia. Alexis. Uśmiechnęła się niemrawo i podeszła do mojego łóżka.
      - Hej... - zaczęła niepewnie, a ja z trudem poklepałam miejsce obok siebie, dając jej znak, że może usiąść. - jak się czujesz?
      - Jak widać. - odpowiedziałam. - co się stało? - dziewczyna spuściła wzrok na dół, po czym ponownie spojrzała na mnie.
      - Nic nie pamiętasz? - zapytała drżącym głosem. W odpowiedzi pokiwałam głową. - prawie cały czas byłaś z tym typem... - zatrzymała się, a ja miałam wrażenie, że starała mi się zrobić wyrzuty. - nieważne... byłaś w takim stanie, że nie było innego wyjścia jak przywiezienie Cię do szpitala. Leciałaś przez ręce, wymiotowałaś, nie mogliśmy się z Tobą dogadać... - słuchałam dziewczyny z niedowierzaniem.
       - Dzięki Lex. - powiedziałam nagle, łapiąc ją za rękę. - i przepraszam za swoje zachowanie. Wiem, że nie powinnam Cię tak traktować. - ścisnęłam mocniej jej dłoń posyłając nieśmiały uśmiech. Odwzajemniła go. Nachyliła się nade mną, odgarniając moje włosy z czoła, a wzrok dziewczyny utkwił w moich oczach. Wstrzymałam oddech, kiedy próbowała mnie pocałować. Nie chciałam tego, nie chciałam nic od Alexis, jak tylko znajomość, najzwyklejsza w świecie znajomość, koleżeństwo. W żadnym wypadku jakieś wyższe uczucia, czy pieprzona miłość, w którą nie wierzyłam. Nie było miłości, nie istniała. Gwałtownie odwróciłam głowę w bok, gdy drzwi ponownie się otworzyły i stanął w nich Harry. Byłam w szoku, gdy go ujrzałam. Skąd on się tu wziął? Kiedy nie wchodził do środka, zorientowałam się dlaczego. Byłam w jednoznacznej sytuacji z Lex.
       - Przestań. - wydusiłam z siebie. Dziewczyna momentalnie odsunęła się ode mnie. Ale bruneta nie było już. - Harry! - wysiliłam się na coś co miało przypominać wołanie. - idź po niego. - powiedziałam będąc już wyraźnie zdenerwowana.
       - Po co?
       - No kurwa idź. Chcę żeby tutaj był, rozumiesz? Potrzebuję go jak nikogo innego. - mówiłam, a z moich oczu leciały łzy. - proszę... - dziewczyna pokręciła głową i gwałtownie podniosła się z łóżka. Widziałam w jej oczach zawód. W tamtym momencie nie obchodziły mnie uczucia Alexis. Chciałam mieć przy sobie Harry'ego.


      Czekałam już jakiś czas, a do sali nie przyszedł nikt prócz lekarza, który zbadał mnie, poświecił jakąś latarką po oczach i poinformował o tym co się wydarzyło. Kiedy mówił, nie słuchałam go. Tak naprawdę gdzieś miałam czy robili mi płukanie żołądka, czy to, że na parę sekund się straciłam. Powinnam się wystraszyć, gdy powiedział o zatrzymanej akcji serca, ale po co to wszystko roztrząsać? Najważniejsze było, że udało im się przywrócić mnie do życia. - cichy śmiech wydobył się z moich ust, kiedy pomyślałam w ten sposób.
       - Co Cię tak śmieszy, moje drogie dziecko?
       - Um... przepraszam. - wydawało mi się, że gość miał mnie za jakąś wariatkę, bo z uwagą zaczął mi się przyglądać. Usłyszałam krótkie kazanie na temat narkotyków i innych pierdół, przez które mogłam nabawić się chorób, albo po prostu kolokwialnie mówiąc - kopnąć w kalendarz. Podniosłam rękę w górę, dając tym samym sygnał, że chcę się odezwać. Mężczyzna skinął głową. - jest na korytarzu taki wysoki chłopak? - doktor westchnął.
       - Tak, jest. Zaraz go zawołam. - ucieszyłam się na te słowa. Więc mimo wszystko nie zostawił mnie. - Ale proszę powiedzieć swoim znajomym, żeby więcej razy nie robili awantur na korytarzu. Jak chcą się kłócić między sobą niech idą na zewnątrz. To jest szpital a nie cyrk. - powiedział surowo, a ja nie miałam pojęcia o czym on mówił.
      - Nie rozumiem... - odparłam, a mężczyzna najwidoczniej nie przejął się tym, bo odwrócił się na pięcie i opuścił salę, zostawiając mnie samą.
      Pielęgniarka oddała mi mój telefon, na którym było piętnaście nieodebranych połączeń od Alex'a i dziesięć wiadomości. Wiedziałam, że oberwę. Oddzwoniłam szybko mówiąc mojemu menadżerowi co się wydarzyło i tak jak myślałam, usłyszałam po drugiej stronie mocny głos Alex'a. Musiałam odsunąć słuchawkę od ucha, bo trzymanie go przy nim mogło spowodować trwały uszczerbek na zdrowiu w postaci utraty słuchu. Rozłączyłam się, gdy wysłuchałam od kolejnej osoby wywodu na temat tego jaka niemądra byłam. Okej, wszyscy mieli racje. Ja też wiedziałam, że głupio postąpiłam. Pomyślałam o mamie. Nie chciałam żeby ona się dowiedziała. Było po sprawie, czułam się dobrze, więc nie było potrzeby by ją niepokoić to raz, a dwa - zawiodłaby się na mnie. Kochałam moją mamę najmocniej na świecie i myśl, że sprawiłabym jej przykrość i mogłaby stracić do mnie zaufanie, rozwalała mi serce.



*


       - Nienawidzę Cię, wiesz? - usłyszałam na "dzień dobry" od osoby, na którą najbardziej czekałam. Stał u progu, a jego zielone tęczówki skupione były na mnie. Z trudem podniosłam się do pozycji siedzącej, a on był ciągle w tym samym miejscu. Przechyliłam głowę w bok posyłając mu pytające spojrzenie. W końcu ruszył się, stanął na przeciwko i oparł ręce o łóżko. Schylił głowę w dół i napierając całą siłą na srebrną rurkę podniósł wzrok. Głębia jego emeraldowych oczu przeszyła moje ciało, przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Pojedyncze kosmyki włosów opadały na czoło, spod rozpiętej do połowy koszuli wystawały jego tatuaże i kawałek opalonego torsu, denerwował się, bo zaciskał szczękę. Był piękny. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Nie reagował. Po prostu stał i patrzył na mnie z pełną powagą. Przygryzłam dolną wargę, starając powstrzymać śmiech. Trwaliśmy tak przez chwilę - ja siedziałam na wprost niego, próbując przestać się śmiać, a on był jak skała. W sali zapanowała cisza, przerywana odgłosami z korytarza.
        - Chodź. - wyciągnęłam w jego kierunku ręce. Ani drgnął. Zrobiłam smutną minę mając nadzieję, że to pomoże. - Harry, no proszę... - teraz naprawdę było mi smutno. Zawaliłam na całej linii. Nie dziwiłam się dlaczego nie chciał do mnie podejść, a tym bardziej dotknąć. Też miałabym spory opór. Nie mogłam znieść jego obojętności, braku uczuć. Rozpłakałam się. Wzrok chłopaka zaczął mnie palić. Podciągnęłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma, kładąc głowę na kolanach. Moje długie włosy opadały na twarz i kołdrę, którą przykryłam nogi. Siedziałam skulona na przeciwko niego i zanosiłam się od płaczu. Nagle poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem. Podniosłam głowę i dopiero teraz dostrzegłam w twarzy Harry'ego emocje - smutek, ból, rozczarowanie.
       - P... przepraszam. - wyjąkałam przez płacz. Niepewnie dotknęłam jego dłoni. Nie cofnął jej. - odezwij się. - milczał, a moje łzy spływały po policzkach jak ostrza. Rozpadałam się z każdą sekundą.
       - Nie płacz. - w końcu usłyszałam mój ulubiony, zachrypnięty głos. - nie płacz, proszę. Boli mnie serce kiedy widzę Twoje łzy. - zatrzepotałam rzęsami parę razy, a on przysunął się i wytarł wierzchem dłoni moje mokre policzki. Wykorzystałam ten moment i złapałam jego nadgarstki przytrzymując ciepłe ręce chłopaka na swojej twarzy. Przymknęłam powieki i musnęłam delikatnie spód jego lewej dłoni. Nie protestował, nie próbował wyrywać rąk, siedział spokojnie.
        - Nie chcę żebyś był zły. Możesz się gniewać i nienawidzić mnie, ale nie bądź zły. Twoje oczy są wtedy takie inne... - nie dokończyłam, bo bez słowa wziął mnie w swoje ramiona i przycisnął do siebie. Objęłam go w pasie opierając głowę o umięśniony tors. Zaciągnęłam się jego zapachem przymykając przy tym powieki. Głaskał moje plecy, a ja wsłuchiwałam się w spokojny oddech Harry'ego i równomierne bicie serca. Podniosłam głowę nieco do góry by móc popatrzeć na mojego Anioła - twarz była już spokojna, malinowe, pełne usta lekko rozchylone, oczy miał zamknięte, a długie rzęsy spoczywały na jego policzkach. Przyglądając się Harry'emu poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu i szalejące serce. Właśnie tego potrzebowałam. On był wszystkim czego chciałam.




~ * ~


Siemanko! : ) Tak, rozdział miał być za tydzień, no, ale zamiast się uczyć, napisałam go dzisiaj rano i postanowiłam wstawić. Mam nadzieję, że się podobał. Dzisiaj nadrobię zaległości w czytaniu Waszych blogów i skomentuję. A tymczasem spadam robić obiad. Buzieeeee, Misie. ;-* !!

Idealny.

18 komentarzy:

  1. O jeju! Ta perfekcyjna końcówka...jesteś niesamowita. Nie wiem ja Ty to robisz ale za każdym razem kiedy czytam Twój rozdział to jest mi jakoś tak lekko i przyjemnie, a zarazem towarzyszą temu duuuuże emocje. Tak cudownie potrafisz to wszystko opisać i rozplanować, że moja samoocena gwałtownie spada. Niedługo załamania przez Ciebie dostanę.
    Jest mi trochę szkoda Alexis bo biedna zakochała się w Nicole i myślę, że tak łatwo nie odpuści. Nicole+Harry=BIG LOVE FOREVER! Oni tak bardzo do siebie pasują i widać, że im na sobie zależy.
    O Jezusie kocham to co tworzysz!
    Miałam się całkowicie odciąć od internetu ale nie mogłam się powstrzymać. Jestem uzależniona od Twojego bloga!
    Buziaki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ! mam nadzieję, że Harry wybaczy Nicole <3 pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie nowy rozdział http://historie-fantasy-one-direction.blogspot.com/ <33

      Usuń
  3. Rozdział cudny ! Z resztą jak zawsze ;3 Czekam na nn;* Życzę dużooo, weny do tworzenia nowych perełek ^.^ W wolnej chwili zapraszam do siebie ---> http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/

    Tutaj też :

    ♥ http://me-and-my-world-suzie.blogspot.com/
    ♥ http://bede-walczyc-one-direction-love-story.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty mała złodziejko! chyba sie domyslasz o co chodzi :D bo znam skąs akurat tego gifa xD
    rozdział zajebisty! końcówka śliczna <3 słodko ;3 ale...szkoooooda mi Alexis. ;p
    w kazdym razie najbardziej bym chciała zeby Harry jej wybaczył ;)
    buziaczki w pysiaczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie wiem skąd Ty masz tego gifa, ale ja mam go z weheartit XDD haha. <3

      Usuń
  5. Czytam twojego bloga loffciam go ♥ zapraszam do mnie
    LIEBSTER ARWADS ode mnie też masz
    http://one-life-one-chance-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, nie wiem od czego zacząć. Na początku chciałabym wyrazić swój smutek i rozczarowanie, bo nie zostałam poinformowana o nowych rozdziałach a byłam w plecy o cztery. No co Ty sobie myślisz, co ? Wiesz jaka była moja reakcja, kiedy po tak długiej nieobecności w internetach zobaczyłam AŻ cztery rozdziały ? Prawdopodobnie taka HGEUUSUGSYGSFlcsG357YUFSUFDB ! Przeczytałam wszystko z zapartym tchem będąc cały czas zaczarowana biegiem akcji. Podsumowując te wszystkie rozdziały....
    Umiesz nieźle namieszać, kiedy już myślę, że będzie dobrze, że ta dwójka w końcu się ogarnie to obracasz ich morale i wartości do góry nogami. Woah cóż to były za emocje. Cóż ja osobiście nie widzę przewinienia ze strony Nicole, owszem pieprzyła się z przypadkowym facetem w publicznej ubikacji, paliła i brała ale nie doszłoby do tego, gdyby Panicz Styles ogarnął swoją urażoną dumę, czyż nie ? Dlatego niech on lepiej dziekuje Bogu, że dziewczynie nic nie jest. Uhhh no świetne to było świetne. Ciekawe czy po tej akcji w szpitalu między nimi będzie dobrze. Z utęsknieniem czekam na nowy rozdział i tym razem może zostanę poinformowana, co ? :] Rozpisałam się jak idiotka, ale Ty i tak mnie kochasz B|
    @czekaj_kinga / @little_darkness
    z http://enjoy-the-darkness-jbfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha jaki kochany głupek! ;-* no wybacz mi, wybacz me jakże okrutne przewinienie. :-( na pewno się poprawię, promise! o następnym rozdziale dowiesz się pierwsza, pasi?! ;-D mam nadzieję, że tak, innego wyjścia nie ma. x

      Usuń
    2. oczywiście, że pasuje. ekhem, nie żeby miało być inaczej. Faneczka #1

      Usuń
  7. ten gif na końcu cholernie mnie rozprasza, aww nie mogę się skupić :(

    Nicole i Harry bardziej do siebie pasują, a zresztą sama mam w swoim opowiadaniu Nicole.

    Zostawisz po sobie komentarz? Wiesz, że są ważne dla autorów, byłabym wdzięczna. Postaram się zaglądać tu częściej. xx

    youjustmustbelieve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny świetny rozdział! Nawet już nie wiem co mogę tu napisać. :)
    Jedno z najlepszych opowiadań!

    Zapraszam na nowy rozdział! :)
    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejciu *.* ta końcówka <3 genialna <3
    Nikol i Harry. idealna para <3 Hazz wybacz jej i przestańcie się w końcu kłócić. :D
    życzymy mnóstwa, mnóstwa weny i czekamy na kolejne <3
    :**

    OdpowiedzUsuń
  10. A wszytkim czego ja potrzebuję jest to opowiadanie!! <33 I może trochę żarła, ale to już mniej ważne... Baaardzo mi się podoba ten rozdział. Nie wiem, dlaczego, ale mam wrażenie, że jest jakiś taki inny... Cieszę się, że się pogodzili i ogólnie z całego rozdziału. Nie mam dzisiaj pomysłu, co napisać, więc jest tego trochę mało...
    Czekam na nexta ;-*

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest super! Wiem że wszyscy piszą jakię super mega fajne kom. ale mi to zbytnio nie wychodzi więc napiszę tylko jedno słowo WOW. W wolnej chwili zapraszam do mnie http://dreamfanfictiononedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Prze!!! Tag mi się to super czytało... w wannie. Właśnie teraz... Xd
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale byłam trochę...zmęczona? Tygodniowa szesnastka to coś szalonego.
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://allyouneversaytome.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. jej to jest boskie. coś niesamowitego
    U MNIE NA BLOGU POJAWIŁ SIĘ NOWY ROZDZIAŁ

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział <33 kocham pisz szybko życzę weny <3
    zapraszam do mnie http://ostatniechwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń