- Misiu, obudź się. - mówiłam już trochę poirytowana do wciąż śpiącego Harry'ego, którego próbowałam obudzić od dobrych siedmiu minut. Spał jak kamień. Widząc, że jednak nic nie wskóram zrezygnowana z powrotem opadłam na łóżko, kładąc ręce pod głowę. Kątem oka patrzyłam na chłopaka śpiącego obok mnie. Był słodki. Poranne słońce oświetlało jego chłopięcą twarz, której mogłam się do woli, bezkarnie przyglądać. Długie, ciemne rzęsy spoczywały na policzkach, jego pełne usta były lekko rozchylone, a pojedyncze, brązowe kosmyki włosów, opadały mu na czoło. Uśmiechnęłam się sama do siebie zdając sobie sprawę z tego jak bardzo uwielbiałam tego małego śpiocha - mimo, że czasami był nie do zniesienia. Przekręciłam się na bok i jednym palcem najdelikatniej jak tylko potrafiłam, odgarnęłam ciemnego loczka układającego się na czole Harry'ego, a chwilę później poczułam jak silna ręka bruneta oplata moją talię i przyciąga do siebie.
- Śpij jeszcze, proszę. - odezwał się zachrypniętym głosem przytulając moje ciało do swojego i położył głowę w zagłębieniu między moją szyją a ramieniem. Westchnęłam i wtuliłam się w Harry'ego.
Nie chciałam żeby spał. Chciałam z nim spędzić jak najwięcej czasu skoro jutro wracałam do domu, a ten ciołek spał w najlepsze. W sumie to nie dziwiłam mu się. Przegadaliśmy prawie całą noc i poszliśmy spać o czwartej rano. To znaczy - on usnął, a ja jeszcze przez kolejne półgodziny nie mogłam zasnąć rozmyślając nad jedną sprawą, która nie dawała mi spokoju. Przeprowadzka. Dwa dni temu zadzwonił do mnie Alex oznajmiając, że załatwił kontrakt nie do odrzucenia i choćbym nie wiem jak się opierała, musiałam go podpisać, ale był jeden haczyk - miałam przenieść się do Londynu na pół roku i to był największy problem. Nie sam kontrakt, bo akurat z niego się ucieszyłam, ale zmiana miejsca zamieszkania, kolejna? Nie miałam pojęcia co zrobić. Wypytywałam Alex'a, czy nie mogłabym latać do Londynu kiedy potrzebowaliby mnie w agencji, przecież to nie było daleko. Dwie godziny i byłabym na miejscu. Ale to w ogóle nie wchodziło w grę. Alex sam nie do końca rozumiał na czym wszystko miało polegać i dlaczego ludzie z agencji chcieli mieć mnie na wyłączność, stawiając warunek - "albo się przeprowadza, albo nici z kontraktu.", usłyszał mój menadżer od głównej szefowej agencji. Zgodził się nie konsultując tego ze mną. Na początku byłam zła na Alex'a, że patrzył tylko przez pryzmat dużych pieniędzy i nie liczył się z moim zdaniem. W końcu to ja musiałam się przenieść do innego kraju, znowu zostawić rodzinę i przyjaciół, nie on. Jednak po godzinnych rozmowach z menadżerem i po przedstawieniu mi całego planu, postanowiłam się zgodzić, ale do tej pory nie wiedziałam czy dobrze postępuję.
- Harry... - zaczęłam cicho głaskając jego ciemne włosy. Musiałam zadać mu ważne pytanie, które nie mogło czekać aż mój śpiący książę się obudzi. Chciałam znać odpowiedź w tej chwili, żeby temat przeprowadzki nie dręczył mnie dłużej. - chciałabym z Tobą porozmawiać. - powiedziałam i pocałowałam go w czoło, na co on uśmiechnął się delikatnie, ale oczy nadal miał zamknięte. Wtulił się mocniej we mnie i cicho pomrukiwał. Nie spał. - myślisz, że powinnam zamieszkać w Londynie? Bo w sumie nie wiem czy to jest dobry pomysł, będę tam sama, a ja nie lubię być sama. Co będę robić, z kim chodzić na zakupy? Harry proszę Cię, nie śpij, rozmawiaj ze mną. To ważne. - prowadziłam monolog sama ze sobą, bo brunet nie reagował. Co za młot. - gdybyś Ty tam był to co innego. Razem chodzilibyśmy na zakupy i spędzali wspólnie każdą wolną chwilę, aż w końcu miałbyś mnie dosyć, ale akurat to najmniej by mnie obchodziło, bo po prostu musiałbyś to robić, bo ja i tak ciągle pojawiałabym się w Twoim domu. - skończyłam swoją wyczerpującą wypowiedź i czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopaka, bawiłam się jego włosami.
- To nie dam Ci adresu. - usłyszałam spokojny głos Harry'ego, który nawet nie podniósł głowy z mojego ramienia.
- O, Ty podły! - udałam obrażoną i zaprzestałam głaskania jego gęstej czupryny. - teraz mi przykro. - z trudem wyswobodziłam się z przyjemnego uścisku Loczka i odwróciłam plecami do niego. Uśmiechnęłam się cwanie pod nosem czując jak materac się porusza i chwilę później tors Harry'ego stykał się z moimi plecami, a jego silna ręka oplata ponownie moje ciało. Ha, wygrałam! - pomyślałam, jednak dalej udawałam wielkiego focha.
- Naprawdę zamieszkasz w Londynie? - zapytał opierając brodę o moje ramię.
- Nie wiem. - odparłam obojętnym tonem. Ciągle byłam "obrażona".
- Misiek, nie udawaj. - zaśmiał się i złożył soczystego całusa na mojej ręce. Uśmiechnęłam się z nadzieją, że nie zauważył tego, bo wtedy byłby koniec mojego obrażania. - ha! Widziałem. - jednym ruchem odwrócił mnie w swoją stronę i podpierając głowę jedną ręką patrzył na mnie swoimi zielonymi tęczówkami, w których widniały radosne iskierki, a na twarzy gościł ogromny uśmiech ukazujący dwa dołeczki w policzkach. Najsłodszy chłopak na świecie. - teraz na poważnie. Wszystko co mówiłaś wcześniej było na serio? - kiwnęłam przytakująco głową i przysunęłam się bliżej chłopaka.
- Pocałuj. - popatrzyłam na niego z dołu robiąc dzióbek z ust i zatrzepotałam rzęsami. Od momentu przyjazdu chciałam poczuć jego usta na swoich, jednak nie odważyłam się na ten krok do tej chwili. Już nie mogłam wytrzymać. Byliśmy kumplami, ale nie zachowywaliśmy się jak kumple.
Harry uśmiechnął się i pochylił nade mną, przymknęłam powieki z niecierpliwością czekając na pocałunek. Zdziwiłam się, gdy zamiast czułego pocałunku, poczułam jego usta na swoim czole. Otworzyłam buzię chcąc coś powiedzieć, ale byłam w zbyt dużym szoku.
- Jesteś urocza. - stwierdził patrząc na mnie z bezczelnym uśmieszkiem. Miałam ochotę mu przyłożyć. - idziemy na śniadanie?
- Nie mam ochoty na jedzenie. Wracam do swojego hotelu. - mój ton głosu był oschły i wcale nie zamierzałam go zmieniać ani być miła. Zostałam urażona i byłam zbyt dumna, żeby ot tak zignorować jego zachowanie. Usiadłam na łóżku i nie zwracając uwagi na leżącego obok chłopaka, który wpatrywał się we mnie jak w obrazek, chwyciłam za dół koszulki i specjalnie powoli ściągnęłam ją z siebie, chcąc zrobić mu na złość. - oddaję. - rzuciłam w niego jego własnością, którą pożyczył mi w nocy, bo nie miałam przy sobie żadnych ubrań do spania. Nie miałam problemów z pokazywaniem przed kimś swojego ciała. Byłam modelką i w mojej pracy zdarzały się pokazy, na których musiałam pokazywać się w bikini, bądź w bieliźnie, czy nagie sesje zdjęciowe, więc rozebranie się przy Harry'm było niczym. Będąc w samej bieliźnie podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę fotela, gdzie zostawiłam swoje ciuchy.
- Obraziłaś się? - zapytał zdziwiony, a ja zwróciłam swój wzrok na niego. Siedział zdezorientowany na środku łóżka. Nie odpowiedziałam będąc wyraźnie rozbawiona jego głupim pytaniem. Czy on naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego co zrobił? Logiczne, że się na niego wkurzyłam. Z politowaniem spojrzałam na chłopaka, po czym przeciągnęłam krótką bluzkę przez głowę. - no ej, Nicole, przestań.
- Dobra, daruj sobie. - skarciłam wzrokiem Harry'ego i skończyłam wiązać drugiego converse'a. Wstałam na równe nogi, ubrałam skórzaną ramoneskę i zarzuciłam włosy do tyłu, by mogły swobodnie opadać wzdłuż pleców. Nie zwracając uwagi na bruneta nacisnęłam na klamkę otwierając drzwi. Usłyszałam głośne "kurwa!" dobiegające z pokoju chłopaka i po chwili słyszałam jego ciężkie kroki za sobą. Przyspieszyłam nie odwracając się za siebie. Skręciłam w prawo i poczułam jak duża dłoń oplata mój nadgarstek i przyciąga mnie. Zlustrowałam bruneta wzrokiem od góry na dół, po czym moje oczy ponownie wróciły do jego zmieszanej twarzy. Stał na boso w samych bokserkach i wyglądał cholernie seksownie, jeszcze chwila i oparłabym mu się. Złapał mój podbródek w dwa palce i przyciągnął do swojej twarzy moją twarz. Gwałtownie odwróciłam głowę w drugą stronę, by uniknąć pocałunku. Miałam ochotę na smak jego ust, ale musiałam się odegrać. Popatrzyłam ponownie na Harry'ego z cwanym uśmiechem i z pełną ironią w głosie rzuciłam. - jesteś uroczy. - przejechałam palcem wskazującym po nagim torsie Loczka, odwróciłam się zarzucając włosy na lewą stronę i kołysząc zalotnie biodrami, ruszyłam do wyjścia zostawiając oniemiałego chłopca samego.
~ ze strony Harry'ego ~
Wszystko było idealnie, aż do momentu, w którym Nicole nie strzeliła - według mnie - bezpodstawnym fochem. Nie spodziewałem się, że zareaguje w taki sposób. Gdybym
wiedział, że tak się stanie, pocałowałbym ją i dalej byłoby dobrze. Nigdy nie przeszłoby mi nawet przez myśl, że czymś takim mogłem kogokolwiek urazić. To była czysta głupota. Nicole była gorąca i nieziemsko pociągająca, i mimo mojej wielkiej ochoty na pocałowanie jej, a może czegoś więcej, postanowiłem się z nią podroczyć - nie wyszło. Po wydarzeniach z rana byłem z lekka poirytowany i musiałem wziąć prysznic, by ochłonąć. Wyszedłem z łazienki przewiązany w pasie białym ręcznikiem przeczesując swoje more włosy rękami, kiedy usłyszałem pukanie. Powiedziałem wyraźne "proszę", po czym drzwi się otworzyły i stanął w nich zadowolony Liam. Bez zbędnej krępacji wszedł do środka i rozsiadł się w fotelu.
- Nicole już poszła? - zapytał zdziwiony rozglądając się po pokoju.
- Jak widać. - odparłem obojętnie, pocierając włosy ręcznikiem.
- Ach, ok. Słuchaj Harry, zaprosimy Nicole i zrobimy małą posiadówę u kogoś w pokoju, może być u mnie, a potem jak będzie nam się chciało można ruszyć w miasto na balety, albo coś. - zaproponował zacierając ręce, a ja podszedłem do stolika, biorąc z niego butelkę z wodą niegazowaną. Odkręciłem błękitną zakrętkę i upiłem kilka łyków wody.
- Spoko. - odparłem wycierając wierzchem dłoni mokre usta.
- To poinformuj swoją piękność o planach na wieczór i niech wbija.
- Jaką moją? Nicole jest koleżanką, nikim więcej. - Liam wstał z fotela i poprawił swoją czarną czapkę. Popatrzył pobłażliwie na mnie kręcąc głową.
- Stary, kogo chcesz oszukać? Lecisz na nią, a ona na Ciebie. To tylko kwestia czasu, kiedy będziecie ze sobą.
- Na pewno nie.
- Zobaczysz, wspomnisz moje słowa. - uśmiechnął się i podszedł do drzwi. Zanim je otworzył odwrócił się w moją stronę. - wiosna idzie, czas na miłość! Do zoba. - dodał rozbawiony i wyszedł.
Leżałem na wznak i myślałem o tym co powiedział Liam. A co jeśli miał rację? Może chciałbym mieć taką dziewczynę jak Nicole? Przetarłem twarz dłońmi i wziąłem telefon. Odblokowałem go i napisałem krótkiego sms'a do dziewczyny. Po paru minutach rozwinęła się krótka konwersacja między nami.
Rozdrażniony całą beznadziejną sytuacją, która nie powinna mieć w ogóle miejsca, wstałem z łóżka i poszedłem się ogarnąć. Zbliżała się pora obiadowa i wypadałoby zjeść pierwszy posiłek będący śniadanio-obiadem; miałem wrażenie, że mój żołądek zwinięty w kulkę, zaraz znajdzie się za kręgosłupem, byłem tak bardzo głodny. Ubrałem swoje ulubione czarne spodnie z dziurami na kolanach - swoją drogą mógłbym je trochę załatać, na górę zwykły czarny T-shirt i granatową koszulę w kratę. Postanowiłem, że ubiorę granatowego snapback'a, bo nie chciało układać mi się włosów, które rozchodziły się we wszystkie strony. Na stopy włożyłem szare Air Max'y, schowałem iPhone'a do tylnej kieszeni i wyszedłem z pokoju udając się do bufetu.
*
Towarzyszyłem Zayn'owi na balkonie podczas, gdy on palił papierosa. Gadaliśmy o Perrie i jego kryzysie w związku. Od kilku tygodni nie układało się między nimi i para miała małe spiny. Poniekąd rozumiałem kumpla i starałem się go jakoś pocieszyć. Odległość robiła swoje i naprawdę potrafiła zniszczyć nawet najsilniejszy związek, który na pozór wydawałby się nie do obalenia. Moje sceny zazdrości i kłótnie z Nicole dałoby się porównać do tych między Zayn'em a Perrie. Z tym, że różnica pomiędzy mną a przyjacielem była taka, że ja nie byłem w związku, a on owszem. Opierałem się plecami o balustradę i popijałem Heineken'a z butelki. Zerknąłem na zegarek założony na lewym nadgarstku - 21:15. W pokoju Liam'a zebrali się tylko chłopaki, reszta team'u odmówiła "imprezy" i postanowiła się porządnie wyspać przed jutrzejszą podróżą do kolejnego miasta. Już nawet nie pamiętałem dokąd jutro zmierzamy i który koncert z kolei będziemy grali. Miejsca zmieniały się jak przeczytane strony książki i wszystko powoli stawało się rutyną, co zaczęło mnie przerażać - to najgorsze co mogłoby się stać! Musiałem popracować nad tym, żeby nie dopuścić do czegoś takiego i podkręcić swoje życie. Nawet chyba wiedziałem jak. Upiłem szybko trzy łyki musującego płynu i wyglądając do pokoju zobaczyłem roześmianą Nicole, która właśnie weszła i witała się z Louis'em. Widząc jak daje całusa mojemu przyjacielowi poczułem dziwny ucisk w żołądku. To niemożliwe żebym był zazdrosny o swojego kumpla. Potrząsnąłem głową, by wyrzucić z niej głupie myśli i opróżniłem szybko butelkę z piwem.
- To co, idziemy do środka. - odezwał się Zayn i wrzucił peta do srebrnej popielniczki stojącej na parapecie. - hej, gwiazda! - powiedział radośnie do brunetki podchodząc do niej i uścisnął ją. Patrzyłem na nich spod byka i czekałem, aż Nicole zwróci na mnie uwagę. Zabrałem z okrągłego stolika metalową puszkę z orzeszkami ziemnymi i zacząłem się nimi zajadać, skupiając wzrok na prześlicznej dziewczynie. Wyglądała jak zawsze cudownie. Jej idealną figurę podkreślała jasna, dżinsowa, obcisła spódniczka, która ledwo zakrywała pośladki, a szara, krótka bluzka na grubych ramiączkach odsłaniała jej idealnie wyrzeźbiony brzuch. Zlustrowałem ją z góry do dołu, bo wydawała się być wyższa niż zwykle - na stopach dziewczyny widniały czarne, masywne buty, na grubym klocku, które zajebiście wyglądały w połączeniu ze skąpym strojem brunetki. Sto procent stylu. Jak dla mnie idealna Nicole. W końcu spojrzała na mnie unosząc lewą brew ku górze i wydęła w przód swoje pełne usta, pomalowane krwistoczerwoną szminką. Zarzuciła włosy do tyłu i ruszyła w moją stronę. Ze stresu wrzuciłem kilka orzeszków do buzi i błądziłem wzrokiem po niebieskookiej.
- No cześć. - powiedziała stając na wprost mnie. W tych butach była w moim wzroście, więc nasze oczy były na tym samym poziomie.
- Ł... ładnie wyglądasz. - wyjąkałem jak zawstydzony nastolatek, na co Nicole zaśmiała się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Wiem. - skromna jak zawsze. Uwielbiałem w niej to, że była pewna siebie, chociaż czasami irytowała mnie jej zarozumiałość i zachowanie naburmuszonej księżniczki, ale dla dziewczyny mogłem znosić wszystko, każde jej humorki.
- Gołąbeczki, chodźcie. - Liam krzyknął i gestem ręki wskazał na stolik zastawiony po brzegi alkoholem.
- Aaa ja mam coś jeszcze! - Nicole klasnęła radośnie w dłonie i podeszła do kanapy, na której zostawiła swoją torebkę. - tadam! - podszedłem bliżej stolika i przyjrzałem się rzeczom położonym przed sekundą na szklanym blacie. - mam nadzieję, że palicie? - zmieszana zlustrowała wzrokiem naszą piątkę, kiedy nikt nie zareagował.
- Skąd to masz? - warknąłem.
- Kupiłam? Nie chcesz, nie musisz palić. - odgryzła się i wymownie zerknęła na chłopaków, którym aż oczy świeciły się na widok zielska. - ekstra! To skręcam.
Wkurwiony przyglądałem się poczynaniom dziewczyny. Miała dużą wprawę w skręcaniu jointów i sprawnie jej to szło. Siedziała na podłodze obok Zayn'a, który z głupim uśmieszkiem wpatrywał się w dekolt Nicole, a ja miałem wrażenie, że nie przeszkadzało jej to, bo nawet nie zareagowała. Nic. Kiedy skończyła pierwszego blanta kazała Liam'owi wyciągnąć z torebki zapalniczkę.
- Odpal. - nakazała trzymając jointa między ustami.
- Dziewczynom się nie odpala! - krzyknął Niall. - tylko szmatom.
- Och, pierdolenie. Odpalaj, ruchy. - ponaglała chłopaka w czapce. Przysunęła się do niego i zaciągnęła mocno, gdy ten podpalił białą bibułkę. Wzięła parę buchów i podała Zayn'owi. Wymieniali się tym szajsem, aż w końcu doszło do mnie. Lou wyciągnął w moją stronę rękę trzymając w niej skręcone zielsko.
- Nie chcę. - odparłem i sięgnąłem po orzeszki, które zdawały się nie kończyć.
- No Harry, dawaj! - usłyszałem piskliwy głos Nicole. Siedziała daleko ode mnie, bo po przeciwnej stronie stolika, a ja rozsiadłem się na pufie przyglądając się uważnie kumplom i dziewczynie, po której nigdy nie spodziewałbym się takiej akcji. - Miś, zapal sobie. Wyluzujesz się.
- Jestem wyluzowany. Nie widać?! - mój ton głosu diametralnie się zmienił i stał się nieprzyjemny.
- Nie to nie. - Louis wzruszył ramionami i zaciągnął się jointem.
Wszyscy bawili się w najlepsze tylko ja siedziałem wkurwiony do granic możliwości wpierdalając pieprzone orzeszki i popijając je piwem. Myślałem, że sól wypali mi pół gęby, ale musiałem się czymś zająć, żebym w jakiś sposób mógł znosić to zadowolone towarzystwo. Opary marihuany unosiły się w powietrzu drażniąc moje nozdrza. I co z tego, że godzinę temu otworzyłem na oścież balkon skoro i tak cały pokój wypełniał specyficzny dla tej używki, smród. Miałem dosyć ich wszystkich. Liam z Niall'em zupełnie odlecieli i byli w swoim świecie. - siedząc na kanapie gadali jakieś głupoty zrozumiałe tylko dla nich. Zayn, Louis i Nicole siedzieli na podłodze popalając kolejnego blanta. Wszyscy byli zajebani. Wyszedłem na sztywniaka odmawiając tego gówna. Nigdy nie paliłem trawy i nie uważałem, by było mi potrzebne do dobrej zabawy. Do tej pory potrafiłem bawić się świetnie bez i myślałem, że moi kumple też, bo zawsze wystarczał nam alkohol. Ale pod wpływem Nicole stracili resztki rozumu. Nic dziwnego, każdy dla niej odchodził od zdrowego rozsądku.
Nudziłem się. Nic tu po mnie - stwierdziłem i wstałem z pufy. Otrzepałem koszulę z okruszków i wytarłem tłuste ręce o spodnie. Przeskanowałem cały pokój kręcąc głową. Tragedia. Brud, smród, alkohol i zioło. A na środku roześmiana Nicole - sprawczyni całej "świetnej" imprezy. Potykając się o puszki po piwie i o leżącego na podłodze Louis'a, który nawet nie zareagował, kiedy nadepnąłem go niechcący na rękę, doszedłem do drzwi i opuściłem śmierdzący zielskiem pokój.
Nudziłem się. Nic tu po mnie - stwierdziłem i wstałem z pufy. Otrzepałem koszulę z okruszków i wytarłem tłuste ręce o spodnie. Przeskanowałem cały pokój kręcąc głową. Tragedia. Brud, smród, alkohol i zioło. A na środku roześmiana Nicole - sprawczyni całej "świetnej" imprezy. Potykając się o puszki po piwie i o leżącego na podłodze Louis'a, który nawet nie zareagował, kiedy nadepnąłem go niechcący na rękę, doszedłem do drzwi i opuściłem śmierdzący zielskiem pokój.
*
+ 18
Nie umiałem zasnąć zastanawiając się co działo się dwa pokoje dalej. Mogłem pogratulować Nicole za zniszczenie mi wieczora. Nie tak to sobie wyobrażałem. Miałem nadzieję, że wymkniemy się z pokoju Liam'a i spędzimy czas we dwójkę, a wyszło zupełnie na odwrót. Ona siedziała z chłopakami i byłem zazdrosny o to, że wolała ich ode mnie. Widocznie dla niej byłem za mało rozrywkowy. Zdążyłem zauważyć, że dziewczyna uwielbiała zabawę z nielegalnymi używkami i nie potrafiła się bez nich obejść. Podczas imprez była całkowicie inną osobą. Wulgarna pozerka uwielbiająca być w centrum uwagi. Wyciągnąłem spod poduszki iPhone'a i mrużąc oczy, by uchronić je przed nagłym oślepiającym blaskiem wyświetlacza, odblokowałem telefon w celu sprawdzenia godziny. Było po drugiej. Od pięciu godzin siedzieli u Liam'a. Kurwa zajebiście. - burknąłem pod nosem blokując ponownie telefon i odłożyłem go na szafce nocnej. Naciągnąłem na siebie kołdrę. Zamknąłem oczy próbując zasnąć. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a do pokoju wleciała smuga światła z korytarza. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Nicole zamykającą ostrożnie drzwi. Nie dając żadnego znaku, że jeszcze nie śpię, przyglądałem się jej. W pokoju było ciemno, ale kontury przedmiotów i Niki były widoczne. Schyliła się odkładając buty obok fotela i położyła na nim kurtkę i torbę. Zachowywała się cicho, jakby bała się mnie obudzić. Chyba próbowała odpiąć biustonosz, bo dosyć długo jej palce siłowały z zapięciem. Kiedy wreszcie się udało rzuciła go na swoje ciuchy i zostając w samych majtkach i krótkiej bluzce zmierzała w kierunku mojego łóżka. Przełknąłem ślinę i zamknąłem oczy żeby się nie zdradzić. Poczułem jak materiał kołdry się odchyla, a po chwili chudziutkie ciało Nicole kładzie się obok mojego. Oplotła mnie ręką w pasie i wtuliła się. Byłem w szoku. Tak po prostu przyszła, jak gdyby nic się nie stało. Ta dziewczyna mnie rozbrajała. Była jedną wielką zagadką. Nie nadążałem za nią.
Czułem jak rzęsy Nicole łaskoczą mój prawy bok, a jej ciepły oddech owiewa moją klatkę piersiową. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem oczy.
- Nicole... - zacząłem cicho, kiedy poczułem jak palce dziewczyny suną wzdłuż mojego podbrzusza. Nie odezwała się. Uniosła się i podparła na łokciach. Patrzyła na mnie, a ja bez problemu w ciemności mogłem dostrzec jej zaszklone oczy, które teraz lustrowały mój nagi tors.
- Chcę Cię. - ciszę przerwał szept brunetki. Nie bardzo rozumiałem o co chodzi. - bądź mój, Harry. - niepewnie zbliżyła się do mnie i nachyliła podpierając się tylko na jednej ręce, a drugą odgarniała opadające na twarz, włosy. Trwaliśmy przez minutę w takiej pozycji wpatrując się w siebie. Nie mogłem już dłużej. Złapałem twarz dziewczyny w dłonie i przysuwając ją do siebie musnąłem pełne usta. Odwzajemniła pocałunek, oddając go ze zdwojoną siłą. Była zdecydowana i zachłanna. Mocno całowała moje wargi, przygryzając co jakiś czas dolną. Górowała. Leżałem pod nią, gdy składała mokre pocałunki na mojej szyi schodząc niżej wzdłuż obojczyka. Przyssała się do skóry tuż przy końcu szyi i oznaczyła mnie purpurowym śladem. Podobała mi się jej dominacja. Błądziłem dłońmi po plecach Niki i przesuwałem cienki materiał bluzki ku górze. Oderwała się ode mnie i jednym ruchem ręki odkryła dzielącą nas kołdrę. Wychyliła się by dosięgnąć włącznika od lampki stojącej na szafce. Zatrzymałem ją i sam włączyłem małą lampkę, która nie dawała zbyt dużego światła. Nicole usiadła na moich biodrach i spoglądając prowokująco na mnie, ściągnęła z siebie koszulkę, a moje oczy otworzyły się szerzej na widok pięknych, jędrnych piersi dziewczyny. Nie były one duże, ale te podobały mi się najbardziej ze wszystkich, które widziałem u lasek będących w moim łóżku. Uśmiechnęła się cwanie widząc moją reakcję. Ruszyła swoimi biodrami pobudzając mojego pulsującego członka. Zacisnąłem powieki, kiedy jej pośladki mocniej otarły się o moją męskość. Robiła mi na złość, gdy drażniła mojego twardniejącego penisa. Oparła dłonie na moim torsie i wolnymi ruchami poruszała się na moich biodrach, doprowadzając mnie do szału. Otworzyłem oczy widząc cwany uśmieszek na jej ustach. Pochyliła się nade mną, a ja wykorzystałem to i odwróciłem nasze rolę. Podpierając się rękoma po obu stronach ciała Nicole składałem pocałunki na jej dekolcie, językiem torując sobie mokrą ścieżkę pomiędzy jej piersiami. Liznąłem lewą pierś zahaczając językiem o twardy sutek i przygryzłem go delikatnie, na co Nicole cicho jęknęła. Dłonie brunetki wsunęły się pod materiał moich bokserek, a jej smukłe palce ścisnęły pośladek. Nie miała żadnych oporów ani zahamowań i to spowodowało, że była najlepszą kochaną jaką do tej pory miałem. Całowaliśmy się namiętnie kiedy Nicole zsuwała ze mnie bokserki. Oderwałem się na moment od niej żeby do końca pozbyć się materiału, który opinał moją nabrzmiałą męskość i spojrzałem na nią z wdzięcznością wypisaną na twarzy. Musnęła mój nos ustami, przenosząc całusy na policzki. Śmiech Nicole wypełniał pokój, gdy "buziakowała" moją twarz. Wariatka.
- Uroczy. Kochany. Słodki. - mówiła w przerwach na buziaki. Śmiałem się z niej i nie umiałem pojąć tej nagłej zmiany w zachowaniu. Wyswobodziłem się z jej uścisku chcąc posmakować skóry na brzuchu Niki. Koniuszkiem języka błądziłem po idealnych wgłębieniach po bokach wklęsłego, jasnego brzucha, a ona cicho chichotała bawiąc się moimi włosami. Zatrzymałem się na moment będąc przy krawędzi jej koronkowych majtek. Popatrzyła na mnie dając mi przyzwolenie kiwnięciem głowy. Złapałem w dwa palce czarny materiał i zsunąłem go z jej bioder i nóg, składając pocałunki na łydkach i udach. Dziewczyna przyglądała się mi błyszczącymi oczami przygryzając palec wskazujący i uśmiechała się. Wyglądała idealnie. Słabe światło oświetlało ciało Nicole, które teraz podziwiałem w całej okazałości. Zerknąłem na wystające kości biodrowe dziewczyny i zauważyłem przy ich samym końcu niewielki tatuaż - "M.". Przez chwilę siedziałem jak wryty i wpatrywałem się w to miejsce.
- Nie przejmuj się. Pamiątka po Martinie, moim byłym. - powiedziała ot tak. Zagotowało się ze mnie ze złości i nie miałem ochoty kochać się z nią. Odsunąłem się od Nicole i usiadłem tyłem, by nie patrzeć ani na nią, ani na tą kilkucentymetrową literkę. - no ej... Misiek. Przecież to nic nie znaczy. - poczułem jak jej piersi dotykają moich pleców, a ona sama oplata mnie w pasie rękoma i kładzie głowę na moim ramieniu. - chyba nie będziesz się złościł o taką pierdołę? - o i kto to mówi?! Osoba, która wczoraj strzeliła fochem i nie odzywała się do mnie cały dzień. - pomyślałem mega rozzłoszczony.
- Skoro nic nie znaczy to dlaczego tego nie usunęłaś? - odwróciłem się, by móc patrzeć na jej twarz.
- Już mówiłam. Pamiątka.
- Zajebiście. - warknąłem, a mój oddech stał się cięższy.
- W czym Ci przeszkadza ten tatuaż? Nikomu innemu nie przeszkadzał tylko Tobie. Wszystko Ci przeszkadza, Harry.
- Co kurwa?! No ja pierdole! Sorry, ale ja NIE JESTEM kolejnym z Twoich fagasów i nie traktuj mnie w taki sposób, Nicole. Nie zależy mi na tym żeby Cię zerżnąć, tak jak oni. Dla mnie nie jesteś dziwką a kobietą. - powiedziałem czując formującą się gulę w gardle. - i nie chcę słyszeć nigdy więcej o Twoich przygodach łóżkowych i nie porównuj mnie z Twoimi kochasiami, dobra?! To kurwa boli. - darłem się po niej jak pojebany, a dziewczyna patrzyła na mnie wyraźnie zdziwiona i milczała dłuższą chwilę. - nic z tego nie będzie. - powiedziałem nieco spokojniej i przetarłem twarz dłońmi. Schyliłem się by dosięgnąć bokserki i włożyłem je na siebie.
- Ale Harry... ja, em... ja nie bardzo rozumiem o co ta cała afera...
- Nie? - pokręciła głową, a ja ponownie usiadłem na łóżku. - jakbyś się czuła wiedząc, że osoba, którą kochasz widzi w Tobie tylko obiekt do zaspokojenia swoich potrzeb, hm?
- Cooo?! Przestań! Nie patrzę tak na Ciebie. Nawet to nie przeszło mi przez myśl, nigdy! Przyszłam do Ciebie, bo chciałam. Nie planowałam nic więcej, jak tylko przytulić się i zasnąć. Przepraszam. - wyszeptała ostatnie słowo wyciągając dłoń w moją stronę. Odsunąłem się, kiedy chciała dotknąć mojej twarzy.
- Masz. Ubierz się. - podałem jej majtki i bluzkę. Chwyciła wszystko w swoje drobne dłonie, po czym ubrała się. Była smutna? Wyglądała na taką, ale nie miałem pojęcia czy ten smutek był szczery.
- Dlaczego jesteś taki oschły? - zapytała nie patrząc na mnie. Siedziała na środku łóżka po turecku i okręcała róg kołdry wokół palca.
Biłem się z myślami, bo nie wiedziałem, czy to na pewno było TO. Zresztą bałem się tego co usłyszę od Nicole i nie chciałem wyjść na durnia. Nie miałem pojęcia, czy uczucie, które się we mnie narodziło w ciągu tych niecałych trzech miesięcy, było miłością. Nigdy nie byłem prawdziwie zakochany, a to co czułem teraz do dziewczyny było zupełnie inne, niż uczucie fascynacji, lub zauroczenia. Popatrzyłem na zdezorientowaną brunetkę, a moje serce zaczęło bić szybciej niż zwykle, gdy patrzyłem na nią, jakby chciało mi przekazać - "Tak, to jest właśnie dziewczyna, którą kochasz. Powiedz jej". Poczułem jak przez moje ciało przechodzą dreszcze, a krew w żyłach zaczynała płynąć szybciej. Mój mózg również dawał mnóstwo sygnałów, wyświetlając przed oczami wspomnienia - jej uśmiechnięta twarz, w głowie słyszałem jej śmiech, widziałem jej błękitne oczy, kiedy patrzyła na mnie po raz pierwszy wtedy pod hotelem. Przypomniałem sobie nasz pierwszy pocałunek. Długą rozmowę na wzgórzu w środku nocy, kiedy opowiadała mi o swoim życiu. Wszystko, dosłownie wszystko. Czyli to jest właśnie miłość. - pomyślałem, lustrując postać Nicole. Ona była moją małą miłością. Obdarowywała mnie rzeczami, na które nie zwracałem nigdy wcześniej uwagi, nie miałem pojęcia, że drobne pocałunki, długie rozmowy, powodują niewyobrażalne szczęście. Sprawiła, że zmienił się mój cały świat, zaburzyła cały dotychczasowy, w miarę stabilny rytm życia, rozwalając go całkowicie. Czekałem z utęsknieniem na to aż w końcu ją zobaczę.
- Kocham Cię. - dwa słowa wymsknęły się z moich ust zwracając uwagę Nicole. Kiedy zorientowałem się co przed chwilą powiedziałem, chciałem nagle zniknąć, wtopić się w łóżko, cokolwiek, byleby nie widzieć reakcji dziewczyny. Cholernie się bałem i mój strach był uzasadniony. Ona mnie nie kochała.
- Ale ee... to, yy... wow. - była w szoku. Jej powiększone na skutek marihuany, źrenice, teraz poszerzyły się jeszcze bardziej. - Nie możesz mnie kochać. Proszę, nie kochaj mnie, Harry. - mówiła prawie błagalnym tonem i nerwowo ściskała moją dłoń.
- Za późno, Nicole. - odparłem stanowczo, chociaż było mi w chuj ciężko pohamować drżący głos. Pierwszy raz miałem ochotę płakać jak mały chłopiec. Czego ja się spodziewałem? Happy end'u? Tego, że ona rzuci mi się na szyję i będziemy żyli długo i szczęśliwie? Żałosny frajer ze mnie. Wstałem z łóżka i zacząłem się ubierać. Nie mogłem tutaj dłużej zostać. Serce rozsypało się na milion drobnych kawałeczków, a emocje szargające moim wnętrzem próbowały wycisnąć łzy z oczu. Musiałem zostać sam.
- Przepraszam. Przepraszam. - mówiła łamiącym się głosem i stanęła przede mną łapiąc mnie za nadgarstki. - przepraszam.
- Nie płacz. Nic się nie stało. To nie Twoja wina. - uśmiechnąłem się łagodnie ocierając kciukami srebrzyste łzy dziewczyny. Musnąłem jej czoło i chwyciłem za klamkę. - jest okej. - szepnąłem zostawiając ją samą, zapłakaną w półmroku. Ledwo zatrzasnąłem za sobą drzwi, a z moich oczu poleciały pierwsze krople łez. Walnąłem pięścią w ścianę i poszedłem wzdłuż oświetlonego korytarza, czując jak moje ciało rozpada się, a serce całkowicie zanika.
~*~
Nanana, miał być seks, a tu taki psikus, wyszło mi zupełnie co innego. Ale spoko było, nie?! Haha. Mam nadzieję, że się podobało. To był chyba najdłuższy rozdział, ever! I tak go skróciłam, hyhy.
Zajebiście, dzisiaj tłusty czwartek, więc zabieram dupę i lecę do Lidla po pączki. Nie jedzcie za dużo co by was brzuchy nie rozbolały! XD
btw. wbijata na mojego drugiego bloga i czytajta!
Buziaki ziomeczki moje kochane.