Moje usta błądziły po dekolcie Nicole, a palce siłowały się z guzikami od jej koszuli. Co jakiś czas zerkałem na nią, by dostać od niej pozwolenie na dalsze ruchy. Spojrzała na mnie porozumiewawczo, kiedy odpiąłem ostatni guzik i odchyliłem materiał, ukazując jej brzuch, oraz stanik, za którym z pewnością ukrywały się piękne piersi. Przeniosłem pocałunki na jej płaski, a raczej wklęsły brzuch, całując każdy milimetr skóry, która pokrywała się gęsią skórką. Palcem przejechałem po wystających żebrach. Była taka krucha, tak przerażająco chuda, że w pewnym momencie bałem się, że mógłbym zrobić jej krzywdę. Przeraziła mnie ta myśl. Nicole zauważyła moje zamyślenie, bo zaczepnie pstryknęła mnie w nos i zaśmiała się. Uśmiechnąłem się cwanie i od razu wpiłem się w różowe usta cudownej dziewczyny. Jej smukłe palce wplecione był w moje włosy i bawiły się nimi. Lubiłem kiedy bawiła się moimi włosami. A jej pojedyncze, mocniejsze westchnięcia jeszcze bardziej nakręcały mnie do działania. Łapałem oddech pomiędzy kolejnymi pocałunkami, które stawały się coraz bardziej namiętne. Pożądanie rosło. Nicole przesunęła dłoń na mój kark, masując go, po czym wsunęła tą samą rękę pod materiał mojej koszulki, zaczynając unosić ją do góry. Odsunąłem się na moment, a ona pomogła pozbyć się bluzki. Przygryzła dolną wargę patrząc na mnie z dołu. Usadowiłem się między jej nogami i podpierając się na rękach, składałem drobne pocałunki na jej twarzy, słysząc śmiech Nicole - uwielbiałem go. Musiała się niecierpliwić, gdy już jakiś czas nie całowałem jej w usta, bo sprawnym ruchem przyciągnęła moją twarz do swojej, łapiąc moją dolną wargę między zęby. Pociągnęła ją lekko, a po chwili mocno mnie pocałowała. Jej ręce błądziły po moim torsie, od czasu do czasu zahaczając o podbrzusze. Za każdym razem, kiedy dotykała mnie niżej, wstrzymywałem oddech. Nie mogłem dłużej wytrzymać. Przeniosłem swoje pocałunki na jej kości biodrowe, zostawiłem na jednym biodrze dwie malinki - musiałem odwdzięczyć się za te, którymi ozdobiła moją szyję, na naszym ostatnim spotkaniu. Nie miałem przez nie spokoju. Chłopaki cały czas wypytywali mnie o szczegóły i podziwiali dzieło Nicole. Żaden z nich, nigdy nie miał aż takich dużych śladów. Wiedziałem, że mi zazdrościli, jakby nie patrzeć, mięli czego zazdrościć. Nicole była wspaniałą dziewczyną. Piękna. Mądra. Zadziorna, o czym przekonali się Liam z Zayn'em. Dla mnie była ideałem. Może nie powinienem był jej tak bardzo idealizować, ale nie potrafiłem inaczej. Naprawdę uważałem, że nim jest. Całkowicie uległem urokowi Nicole.
Próbowałem odpiąć zamek od spodni, który się zaciął w połowie. Nie radząc sobie, dziewczyna z łatwością, bez odpinania zsunęła swoje spodnie z ud. Ściągnąłem je do końca i znowu umiejscowiłem się między jej nogami. Leżała pode mną mając na sobie czarną bieliznę i rozpięta koszulę. Wyglądała niesamowicie. Przechyliłem głowę w bok, skupiając całą swoją uwagę na niej. Lustrowałem wzrokiem jej twarz, błękitne oczy Nicole, wpatrywały się w moje, usta miała lekko wydęte do przodu, jakby prosiły mnie o pocałunek. Nachyliłem się nad dziewczyną i złapałem w dwa palce gumkę do włosów, którą były spięte. Pociągnąłem ją delikatnie w górę i już po chwili rozkładały się na poduszce. Zdecydowanie lepiej - wolałem ją w rozpuszczonych.
- Wiesz, że jesteś piękna? - powiedziałem cicho. Zaśmiała się.
- Wiem. - tym razem pokój wypełnił mój śmiech.
- Ach, Ty skromna... - pokręciłem głową i wpiłem się w jej usta.
Dłonią ściskałem jej pierś, a drugą ręką podpierałem się o materac, by nie spaść na Nicole. Czułem podniecenie i coraz większy dyskomfort w bokserkach. Językiem zaznaczałem ścieżkę wzdłuż jej brzucha, zostawiając mokry ślad. Przesunąłem językiem po jej podbrzuszu, czując szybszy oddech, gdy dotknąłem ręką czarnego materiału.
- Stop, stop, stop! - poderwała się nagle i odskoczyła jak oparzona. Spojrzałem na nią pytająco, kiedy usiadła na przeciwko i nerwowo zaczęła przeczesywać swoje włosy. - nie, ja nie mogę.
- Co się stało? - nie rozumiałem nagłej zmiany. Myślałem, że była zadowolona. Nie zaprotestowała ani razu. Pozwalała się dotykać, całować, ściągnąć spodnie. Rozgrzała mnie i narobiła ochoty na coś więcej, po czym wycofała się. - Nicole? - zapytałem ponownie, nie słysząc odpowiedzi. Przysunąłem się i niepewnie dotknąłem jej dłoni, która spoczywała na jej kolanie. - jesteś dziewicą? - wymsknęło mi się.
- CO?! - oburzyła się. - oszalałeś?! Poza tym co to za pytanie? Nie uważasz, że jest nie na miejscu?! - darła się po mnie, jakbym zrobił nie wiadomo co złego. Patrzyłem na nią jak na idiotkę.
- Spoko. Tak tylko pytam. Nie musisz krzyczeć. - odparłem obojętnie, wzruszając ramionami. Odwróciłem się do niej plecami i wychyliłem, by sięgnąć po koszulkę. - bo w sumie tak zareagowałaś kiedy dotknąłem Cię przez majtki. To było dziwne. Normalnie laski się nie zachowują w taki sposób, tzn. wiesz... nie dziewice. - odgryzłem się. Wkurzyło mnie zachowanie Nicole.
- Och, jaki znawca. - powiedziała z ironią. Nie odwróciłem się. Siedziałem plecami do niej, ale w lustrze widziałem nasze odbicie. Nie spuszczałem z niej wzroku, ona ze mnie też. Trwaliśmy przez dłuższy moment w takim stanie. Oboje mieliśmy zdenerwowanie wypisane na twarzy. - nie jestem dziewicą. - zaśmiałem się głośno, gdy ciszę przerwał jej ostry ton. - spieprzaj. - uderzyła mnie w ramię, na co przechyliło mnie nieco w bok. Odwróciłem głowę, a moje wargi automatycznie ułożyły się w cienką linię. Jak ona mogła mnie traktować w taki sposób? Co ja takiego zrobiłem? Nie zasłużyłem sobie niczym. Już drugi raz pokazywała się od strony rozkapryszonej księżniczki, ale mimo wszystko, nie zniechęcała mnie tym do siebie. Ubrałem koszulkę i podniosłem się z miękkiego łóżka. Wziąłem kluczyki od samochodu i płaszcz leżący na fotelu. Nie patrzyłem na nią, jednak czułem wzrok Nicole na sobie.
- Dokąd idziesz?! - poderwała się z miejsca i stanęła przede mną, zagradzając drogę do drzwi. Popatrzyłem na nią z politowaniem, łapiąc za biodra odsunąłem w bok. - pogadajmy... - westchnęła, a ton głosu przybrał zupełnie inną, łagodną barwę. Nie potrafiłem odmówić. Wystarczyło, że spojrzałem na jej słodką buzię, a moje serce miękło. Cofnąłem się do tyłu i usiadłem z powrotem na miękkim materacu. Nicole usiadła obok. - przepraszam. - szepnęła. Podniosła z podłogi swoje dżinsy i włożyła na nogi.
- Powiedz mi co się stało? Zrobiłem coś nie tak?
- Nie. Ja po prostu nie chcę żałować.
- Czego? - nie odpowiadała. Wymieniliśmy spojrzenia w lustrze.
- Boję się, że po wszystkim znikniesz.
- Nie zniknę. - powiedziałem będąc zupełnie zdezorientowany. Zaskoczyła mnie. Patrzyła na mój profil, a jej mała dłoń spoczęła na moim udzie. Nie widziałem jak mam interpretować zachowanie niebieskookiej. Nie mówiłem już nic, tylko opadłem plecami na dużą powierzchnię łóżka.
*
Nie umiałem rozgryźć tej pięknej istoty leżącej obok mnie. Leżeliśmy na wznak - tylko nasze głowy były odwrócone do siebie. Wpatrywałem się w jej twarz, a ona z pełną powagą robiła to samo. Ta dziewczyna wzbudzała we mnie tyle emocji, co nikt. Od pełni szczęścia, do maksymalnego zdenerwowania. Była inna niż dziewczyny, z którymi do tej pory się spotykałem. Nawet nie miałem pojęcia do czego mógłbym ją porównać. Jedyne co przychodziło do mojej głowy to pogoda, wiem trochę banalne, ale naprawdę tak było - potrafiła zmienić się w sekundzie. Ze słodkiego aniołka przeradzała się w ostrą dziewczynę, do której lepiej było nie zbliżać się bez jakiegoś narzędzia, którym można się obronić. Żadna z moich dziewczyn, nie zrobiła mi awantury na początku naszej znajomości, bojąc się, że zostanie skreślona, a ona? Ona jakby miała wyrąbane na to czy będę, czy też nie; wszystko jedno, nie ten to inny. Przeróżne myśli kłębiły się w mojej głowie, nie były one zbyt miłe. Nie chciałem myśleć o Nicole źle. Widziałem w niej obiekt pożądania przez wielu facetów, nie dopuszczałem do siebie myśli, że na przykład jutro mogłaby być z kimś innym. Patrząc na jej twarz, która wyglądała tak niewinnie, zastanawiałem się ile mężczyzn przede mną ją dotykało. Z iloma spała, czy była w związku. Ciekawiło mnie wszystko. Niepewnie dotknąłem delikatnej skóry na wierzchu jej dłoni, nie widząc sprzeciwu splotłem nasze palce ze sobą.
- Nicole... - nie mogłem dusić tego dłużej w sobie, moje myśli nie dawały mi spokoju. - miałaś kogoś? - zapytałem, a ona zrobiła zdziwioną minę. Nie odpowiadała, wciąż patrzyła na mnie. Przytaknęła, a ja poczułem ucisk w żołądku.
- Trzy lata. - powiedziała bez żadnych emocji. - w sierpniu się rozstaliśmy.
- Mhm.
- I nie, nie miałam nikogo po Martinie. - wyprzedziła moje pytanie. Nie wiem czemu, ale poczułem ogromną ulgę. - ale tak, spałam w międzyczasie z innymi. Nie trzeba być w związku żeby uprawiać seks. - kolejna odpowiedź nie wyrażająca żadnych emocji. Była zimna. Nie chciałem tego słuchać. W pewien sposób bolały mnie te słowa. Obraz niewinnej dziewczyny, który stworzyłem sobie w głowie nagle się rozpadł. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. - dlaczego nic nie mówisz? - zapytała, przekręcając się na brzuch, a głowę podparła rękami.
- Będę się zbierał. - usiadłem na brzegu łóżka, a jej ostatnie słowa odbijały się echem w mojej głowie.
- Dlaczego? Jesteś zły?
- Nie. O co? - nie byłem zły, byłem wściekły na nią, na siebie, ale nie przyznawałem się. Nie miałem prawa być zazdrosny, ani zdenerwowany. Jednak męska duma była silniejsza, od racjonalnego myślenia. Mimo, że
teoretycznie nie powinienem czuć się oszukany, czy zdradzony, tak się
czułem. Delikatne ukłucie w sercu. Przecież nie byliśmy dla siebie nikim ważnym. Znajomi, po prostu. Nagle poczułem jak ręce Nicole oplatają mnie w pasie, a ona sama wtulała się w moje plecy. Przymknąłem powieki, starając się spokojnie oddychać. Sparaliżowało mnie. Nie mogłem wykonać żadnego ruchu, czułem do niej pewny dystans po tych słowach. Przecież tak samo mogła postępować z każdym innym facetem. Wzdrygnąłem się czując gorący oddech na swoim karku, składała drobne pocałunki za moim prawym uchem. Obserwowałem ją w odbiciu lustra, jednak nie trwało to długo. Mój mózg zaczynał mnie wkurwiać. Dlaczego nie potrafił odpuścić, tylko pokazywał mi przeróżne sceny z Nicole i jakimiś przypadkowymi mężczyznami? Męczyłem się.
- Przestań. - szepnąłem. - zostaw mnie.
- Harry, co się dzieje? - jej drobne dłonie wciąż spoczywały na moim brzuchu. - dalej się gniewasz o to, że tak na Ciebie naskoczyłam? - nie dawała za wygraną. Zupełnie jak Louis. Nie odpowiadałem. - to nie jest tak, że nie chciałam iść z Tobą do łóżka, bo mi się nie podobasz, czy coś. Ale wydaję mi się, że jeszcze za wcześnie. No przepraszam. - co?! Co za hipokrytka! Jak mogła powiedzieć coś takiego, skoro chwilę temu z jej ust padły zupełnie inne słowa na temat seksu. Pokręciłem głową i odwróciłem się w stronę brunetki. Jej błękitne oczy wpatrzone były w moje.
- Czy Ty siebie słyszysz? - zapytałem z drwiną w głosie.
- Nie rozumiem? - popatrzyła na mnie pytająco, a ja z ironicznym uśmiechem na twarzy, wstałem z łóżka. - Harry, kurwa, powiedz o co Ci chodzi? Czemu się tak zachowujesz?
- O nic. Będzie lepiej jak pójdę. Mógłbym powiedzieć o dwa słowa za dużo, a nie chcę, bo po co? - stałem na wprost niej.
- No zostań. Jutro wracam do domu i nie wiem kiedy się zobaczymy. - całkowicie zignorowała moje słowa. Może to i dobrze, nie miałem ochoty na kłótnie. - prooooszę. - przysunęła się do mnie i pociągnęła w swoją stronę. - zostań. Poleż ze mną.
- Nie. - trzymała mocno mój nadgarstek i patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami. - nie rób takiej miny. Nie zostanę. Nie chcę. - ciągnęła mnie wolno do siebie. - Nicole, no proszę. - poddałem się, znowu. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy moje ciało spoczęło obok jej. Podpierała się na łokciach będąc blisko mojego boku.
- Będziesz tęsknić? - zapytała ot tak. Irytowało mnie jej zachowanie jak gdyby nic się nie stało.
- Nie zadawaj takich pytań.
- Spoko. - wzruszyła ramionami i położyła się na moim torsie. Niepewnie objąłem jej ciało ręką i przycisnąłem do siebie. Głaskałem plecy Nicole, czując nieregularne oddechy dziewczyny. Wpatrywałem się w biały sufit i myślałem o całym dzisiejszym popołudniu. Też byłem hipokrytą. Najpierw byłem na nią wściekły, a później dałem się omamić. - śpisz? - zapytałem cicho. Nie usłyszałem odpowiedzi. Zerknąłem na twarz brunetki. Spała. Jej palce wcześniej mocno trzymające skrawek mojej koszulki, teraz rozluźniły się. Oddech stał się spokojny. Powoli zsunąłem z siebie śpiącą dziewczynę. Ułożyłem ją na materacu - na szczęście udało mi się jej nie obudzić. Podniosłem się z łóżka, ubrałem płaszcz, po czym przykryłem jej wątłe ciało kołdrą. Odgarnąłem jasnobrązowe włosy z twarzy Nicole i nachylając się, pocałowałem ją w czoło. Przejechałem palcami po jej jasnym, ciepłym policzku, a moje serce próbowało się wyrwać z klatki piersiowej. Wypuściłem powietrze z ust, gdy stałem przy drzwiach i trzymałem klamkę. Spojrzałem po raz ostatni na Nicole - śpiąc spokojnie, znowu była moim aniołem. Zacisnąłem powieki, przygryzając dolną wargę. Nacisnąłem na klamkę i wyszedłem. Uciekłem jak tchórz, ale nie miałem innego wyjścia.
~ ze strony Nicole~
Jedna łza spłynęła po policzku, gdy moja dłoń przejechała po prawej stronie łóżka. Miejsce, gdzie wcześniej leżał Harry było już zimne. Zostawił mnie. Pokój już dawno ogarnęła ciemność. Wiktorii wciąż nie było. Wtuliłam się w poduszkę na której leżał chłopak, próbując poczuć chociaż na chwilę jego zapach. Zaciągnęłam się mocno i do moich nozdrzy doszły ledwo wyczuwalne perfumy. Nie byłam głupia i doskonale zdawałam sobie sprawę skąd ta nagła zmiana Harry'ego względem mnie. Nie miałam zamiaru mu się tłumaczyć ze swojego życia. Było moje, więc mogłam robić co chciałam, a on nie mógł się złościć na mnie z powodu tego, że sypiałam z innymi mężczyznami. Nie należałam do niego. Prawie go nie znałam, a nasza relacja nie była jeszcze na takim etapie, że mógłby robić mi jakiekolwiek wyrzuty i mieć pretensje. Sam pewnie nie był lepszy. Był nie fair. Wiedziałam, że swoimi słowami uraziłam jego męskie ego, ale nie chciałam też kłamać i udawać świętej, bo taka nie byłam. Nagle poczułam złość, ale nie zmieniało to faktu, że nadal byłam smutna, a żal wypełniał moje wnętrze.
Zmrużyłam oczy, pod wpływem zapalonego światła. Przeciągnęłam kołdrę na głowę i usłyszałam jak Wiki wchodzi głębiej do pokoju. Po chwili usłyszałam głos przyjaciółki.
- Śpisz?
- Nie. - odezwałam się spod kołdry. - gdzie tak długo byłaś? - Wiktoria pociągnęła kołdrę w dół, ściągając ją ze mnie i usiadła.
- Płakałaś? - zapytała, przyglądając się mojej twarzy.
- Nie, a co?
- Masz takie zaszklone oczy.
- Nie płakałam. - jak najszybciej zmieniłam temat, chcąc uniknąć wszelkich pytań ze strony mojej siostry. - jak było z Liam'em? - wyszczerzyłam się, a w karmelowych oczach blondynki pojawiły się radosne iskierki.
- Ach, zajebiście. Byliśmy na obiedzie, pierwszy raz jadłam sushi, ohyda. - skrzywiła się, na co z moich ust wydobył się śmiech. - ale oczywiście udałam, że mi smakuje.
- Ty jesteś głupia.
- No słuchaaaaaj. - pokiwałam głową robiąc poważną minę. Mogłabym zostać aktorką, bo idealnie udawało mi się ukryć smutek i mimo tego, że miałam Harry'ego w głowie z uwagą słuchałam szczęśliwej przyjaciółki. - Liam wynajął całą salę w kinie i oglądaliśmy Grown Ups 2. Później pojechaliśmy do niego i ogólnie dużo rozmawialiśmy. Ale... - przerwała i zerknęła na mnie. - nie pocałował mnie ani razu, chociaż ja tak bardzo chciałam. - zaśmiałam się ponownie.
- Wariatka! - Wiki spojrzała na mnie rozmarzonymi oczami i opadła obok na łóżku.
- Harry się odzywał? - na dźwięk jego imienia poczułam ucisk w żołądku, a moja twarz posmutniała.
- Nie. - odpowiedziałam szybko, próbując przywrócić swoje zachowanie do tego z przed chwili. - trzeba się pakować. Jutro musimy być wcześnie na lotnisku. Wstawaj. - zerwałam się na równe nogi i chcąc uniknąć konfrontacji z przyjaciółką, udałam się do łazienki.
*
Minęły trzy tygodnie. Harry cały ten czas znowu milczał, ale tym razem nie próbowałam się do niego dodzwonić, nie napisałam też ani jednego sms'a. Nie miałam zamiaru płaszczyć się przed nim. Już raz się starałam. To ja pokazałam mu, że mi zależy przylatując na jego urodziny i teraz kolejny krok należał do niego, ale swoim lekceważącym zachowaniem dokładnie dał mi do zrozumienia, że nic go nie obchodzę, że dla niego byłam tylko jednorazową przygodą. Nawet nie wyjaśniliśmy sobie niczego. Trudno. Musiałam zapomnieć i całkiem dobrze mi szło. Od powrotu z Londynu nie miałam czasu na myślenie o Harry'm. Nie narzekałam na nudę, moje życie wróciło do normy. Ledwo przyjechałam, a już musiałam planować kolejny lot i pod koniec tygodnia na nowo pakować. W domu byłam przez parę dni, nie zdążyłam się dobrze nacieszyć mamą, bratem i przyjaciółmi. Musiałam tak zagospodarować swój czas, by mieć go dla każdego, ale jak zwykle nie udało się wszystkiego pogodzić - zbyt wiele rzeczy do zrobienia a za mało czasu na zrealizowanie ich.
Już dwa tygodnie byłam w Nowym Jorku. Za mną były dwie sesje zdjęciowe dla Gucci'ego, gdzie zostałam twarzą nowych perfum i dla jednej z sieciówek, znanej na całym świecie - Zary. Były to intensywne i pracowite dwa tygodnie. Nieprzespane noce, wstawanie nad ranem i jechanie do studia na sesję. W międzyczasie przygotowania do wielkiego pokazu. Mimo zmęczenia, które nie opuszczało mnie od paru dni, byłam zadowolona z efektów mojej pracy. To był mój świat, który kochałam i przyzwyczaiłam się do takiego życia.
Przede mną dzisiejszy pokaz u Valentino. Musieliśmy się jak najszybciej dostać do hali, w której miał się odbyć. Byliśmy spóźnieni. Oczywiście zostałam obarczona całą winą. Zostały jeszcze ostatnie przymiarki i dwie próby. Szłam ze wściekłym na mnie Alex'em przez Times Square, gdzie na jednym z wysokich wieżowców zobaczyłam swoją twarz. Uśmiechnęłam się pod nosem z satysfakcją, nie zwracając uwagi na mojego menadżera, który ponaglał mnie, stojąc przy tak bardzo charakterystycznej dla Nowego Jorku, żółtej taksówce.
- Nicole, kurwa, wiesz, że Cię kocham, ale ogarnij się! - usłyszałam ostry głos Alex'a. - masz być dzisiaj najlepsza.
- I będę. - odparłam beznamiętnie, patrząc za szybę.
Weszłam za Alex'em do dużej hali, gdzie miał odbyć się pokaz. Było głośno, wszędzie biegali jacyś ludzie, wysokie dziewczyny stały na podestach, a obok nich kręciły się krawcowe, które sprawdzały czy stroje dobrze leżą, lub czy nie trzeba czegoś poprawić. Atmosfera była nerwowa. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego wszyscy się tak stresują, czym? Rozglądałam się dookoła, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam mężczyznę w moim wzroście. Przedstawił się i zabrał mnie do pomieszczenia, gdzie czekał Alex i makijażystki. Usiadłam na stalowym krześle przed lustrem. Rudowłosa dziewczyna od razu zabrała się do swojej pracy. Spięła mi włosy i przygotowała moją twarz do zrobienia odpowiedniego makijażu. Poprosiłam Alex'a o kubek mocnej kawy, bo nie wolno mi było już niczego zjeść przed pokazem. Kiedy moje usta zamoczyły się w prawie czarnym, gorącym płynie, usłyszałam za sobą piskliwy głos. Niska kobieta ponaglała wizażystkę, by kończyła swoje dzieło na mojej twarzy, chcąc zrobić porządek z moimi włosami. Wokół mnie stało troje ludzi, każdy robił coś przy moich włosach i twarzy. Nie denerwowałam się. Od czasu do czasu popijałam swoją kawę, by nabrać sił. Gotowa, podeszłam do grupki dziewczyn stojących za kulisami i czekałam na swoją kolej. Niektóre z nich znałam, a inne dopiero widziałam pierwszy raz na oczy. Były zestresowane, więc domyśliłam się, że są nowe. Porozmawiałam z nimi chwilę, udzieliłam kilku rad, by uspokoić je trochę.
- Dobra, teraz Ty, idziesz! - powiedział wysoki brunet, który koordynował wszystkim co działo się za kulisami i nerwowo wskazał ręką na pustą przestrzeń przede mną. Nie musiał tego robić, bo doskonale wiedziałam kiedy muszę wyjść. Z podniesioną głową stanęłam na środku wybiegu, po czym w trzynastocentymetrowych koturnach zaczęłam twardo iść po białej, wypolerowanej posadzce. Błyski fleszy, oraz twarze wszystkich obecnych na sali skupione były tylko na mnie. Kochałam być w centrum uwagi. Wsłuchując się w głośną muzykę, swobodnie szłam przed siebie.
*
- Hej, Ty jesteś Nicole! TA Nicole! - zagadnęła mnie wysoka brunetka, kiedy ściągałam buty ze stóp. Spojrzałam na nią pytająco, gdy stała przy moim krześle. - uwielbiam Cię! Zawsze chciałam Cię poznać! - mówiła podekscytowana, a wyraz mojej twarzy ani na moment się nie zmienił. - em, jestem Alexis. - wyciągnęła w moim kierunku dłoń.
- Nie mam pojęcia czym sobie zasłużyłam, ale miło mi. - odparłam, czując się osaczona przez dziewczynę.
- No jak to nie wiesz? Jesteś autorytetem wielu modelek! Podziwiam Cię. - nie miałam pojęcia o czym ona mówi. Przyglądałam się dziewczynie z ogromnym zdziwieniem. Była ładna. Wyglądała na młodszą ode mnie, jednak zapewne była wyższa o jakieś cztery centymetry. Jej nogi wydawały się być jeszcze dłuższe przez wysokie obcasy. Ciemne, proste włosy z przedziałkiem na środku sięgające do ramion, okrajały jej twarz po bokach. Pełne, czerwone usta, wygięte były w szczerym uśmiechu, a w piwnych oczach odbijało się jasne światło, idealne, grube brwi odznaczały się od jej lekko pomalowanych oczu, mocno zaznaczona szczęka i kości policzkowe.
- Nie przesadzaj. - wstałam z krzesła, mijając dziewczynę i podeszłam do stojaka z ubraniami, ściągając z niego swoją skórzaną kurtkę.
- Idziesz na imprezę? - usłyszałam za sobą ten sam głos. Co ta dziewczyna się mnie tak uczepiła. - pomyślałam. Stanęłam na przeciwko niej i podniosłam swój wzrok na nią. Ja przy moim wzroście metr 75, wyglądałam teraz na niską, gdy ona w obcasach miała ponad 186 centymetrów wzrostu. Wyjrzałam zza jej ramienia i zobaczyłam idącego w naszą stronę Alex'a.
- To co, spadamy do hotelu, czy idziesz gdzieś? - zapytał, po czym przedstawił się brunetce.
- A która godzina?
- Prawie wpół do dwunastej.
- No chodź na imprezę. - wtrąciła się dziewczyna, której imienia zapomniałam.
- Jedź. Ja pojadę do hotelu, bo padam na pysk. - Alex ucałował mnie w policzek. - tylko nie upij się i wróć rano do hotelu. - trzymając mnie za ramiona, mówił jak mój ojciec. Chociaż nie, mój ojciec nigdy nie powiedziałby w taki sposób. Raczej kazałby mi wrócić przed pierwszą do domu, a za spóźnienie, dostałabym niezły ochrzan.
- Dooobrze. - zaśmiałam się.
- Bawcie się dobrze! - rzucił na odchodne i zniknął za drzwiami zostawiając mnie samą z wysoką brunetką, która przyglądała się każdemu mojemu ruchowi. Czułam na sobie jej wzrok, który sprawiał, że zaczęłam się krępować. Odwróciłam głowę w bok pesząc przy tym dziewczynę.
Potrzebowałam grubej imprezy. Ostatni raz w klubie byłam podczas wizyty w Londynie, później nie miałam na to czasu. Postanowiłam, że dzisiejszej nocy odbiję sobie długi miesiąc przerwy.
- Poczekaj, przebiorę się. - powiedziałam ściągając z siebie sukienkę, którą miałam podczas ostatniego wyjścia na wybieg. Założyłam czarne rurki, które idealnie opinały moje pośladki, obcisłą, białą bluzkę z dużym dekoltem, odsłaniającą mój płaski brzuch i czarną skórę. Na stopy włożyłam czarne koturny i wzięłam torbę z kanapy.
- Palisz? - zapytała.
- Czasem. - odpowiedziałam nie zwracając uwagi na brunetkę i kontynuowałam poszukiwanie iPhone'a w dużej torbie.
- Ale nie chodzi o papierosy... - spojrzała wymownie na mnie i wyciągnęła z małej torebki jointa. Popatrzyłam na nią spod wachlarza moich długich rzęs, a ona kiwnęła głową mając na twarzy zawadiacki uśmiech. Obserwowałam co robi - wsadziła między czerwone wargi biały rulonik i odpalając go, wbijała swój wzrok w moją twarz. Przymknęła powieki zaciągając się mocno. Podeszła do mnie, trzymając dym w ustach. Odległość między nami była znikoma, nasze ciała prawie stykały się ze sobą. Dziewczyna przybliżyła twarz do mojej, rozchylając wargi. Przechyliłam głowę w bok, tym samym pozwalając wpuścić dym do ust. Brunetka wykorzystała moment i delikatnie musnęła swoimi ustami mojej dolnej wargi.
- Możesz powtórzyć swoje imię? - szepnęłam, gdy nasze nosy się dotykały. Wymieniłyśmy spojrzenia, a brunetka ponownie zaciągnęła się jointem, owiewając moją twarz dymem.
- Alexis.
~*~
Hejoszka! Będąc chora przesiedziałam cały dzisiejszy, a raczej wczorajszy, dzień - biorąc pod uwagę godzinę, która wyświetla się na moim laptopie - w łóżku, zamiast uczyć się na kolejne egzaminy napisałam kolejne dwa rozdziały i jednym już postanowiłam się z Wami podzielić. ;-D Mam nadzieję, że się podobał!
+ Misie, dziękuję za WSPANIAŁE komentarze! Nie spodziewałam się tego, że ktokolwiek czytając moje wypociny, mógłby poczuć się jakby czytał książkę. Dla mnie to jest ogromny komplement! Hm... może po skończeniu tego opowiadania, wydam je, haha.
Uwielbiam Was wszystkich. x
Harry tak bardzo ucieszony, bo Wasze miłe komentarze. <3