wtorek, 10 grudnia 2013

Chapter 1. Welcome in London, again.

    Dzisiaj budzik zadzwonił wyjątkowo wcześnie - 6:30. Och, jak ja tego nienawidziłam! Wyłączyłam alarm w telefonie i w myślach powtarzałam sobie "jeszcze chwilę, minutkę".
    - Siostra, wstawaj! - David wyciągnął mi spod głowy poduszkę budząc mnie w ten sposób. Tak więc minutka przerodziła się w godzinę, nawet nie wiedziałam kiedy znowu usnęłam. - za dwie godziny masz samolot, a Ty śpisz! Zbieraj tyłek z łóżka, bo się spóźnimy!
    - Dzięki za pobudkę, Dejv! - leniwie zwlekłam się z wygodnego, ciepłego łóżka i szybko udałam się do łazienki.
Ściągnęłam piżamę, weszłam do kabiny prysznicowej puszczając ciepłą wodę. Niestety nie miałam czasu żeby stać pod prysznicem pół godziny - jak miałam w zwyczaju - więc szybko namydliłam ciało czekoladowym żelem pod prysznic i spłukałam go. Wytarłam się puszystym, białym ręcznikiem, po czym założyłam na siebie bieliznę i wyszłam z łazienki.
    - Ej, ale ubierz się! - z kuchni krzyknął mój starszy braciszek. Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam w jego stronę. Ale fakt, musiałam się ubrać.
Będąc w swoim pokoju, stanęłam dużej przy szafie i wyciągnęłam z niej szare spodnie dresowe i krótki, biały, włochaty sweterek w granatowe gwiazdki. Ubrałam się, włosy przeczesałam palcami, nie musiałam się zbytnio malować, nałożyłam na twarz tylko podkład, korektor i puder, a policzki musnęłam różem. Całe szczęście, że nie miałam problemów z malowaniem rzęs, ani brwi, bo zajęłoby mi to chyba z godzinę! Rzęsy przedłużane i zagęszczane, a na brwiach henna - dzięki temu oszczędzam tak dużo czasu.

    - Nicole, pospiesz się, za piętnaście minut musimy wyjść. David zszedł już z Twoją walizką. - mama gotowa do wyjścia stanęła w drzwiach.
    - Już jestem prawie gotowa. Jeszcze tylko ładowarka, okulary przeciwsłoneczne, paszport i portfel. - mówiłam i wrzucałam te rzeczy do dużej, czarnej torebki. - o, i jeszcze słuchawki!
   - Bilet masz?
   - Racja! Bilet! - na śmierć zapomniałabym o najważniejszej rzeczy.
   - Och, Nicole, musisz być bardziej uważna. Kiedyś stracisz głowę, wiesz? - mama z założonymi rękami stała i kręciła głową.
   - Oj mamuś, przestań. Dopóki mam Ciebie nic mi nie będzie. Kocham Cię! - mówiłam słodkim głosem po czym cmoknęłam swoją rodzicielkę w policzek. - mam wszystko, idziemy!


*


     Na lotnisku czekał już mój menadżer. Z daleka zauważyłam, że był zdenerwowany, bo znowu się spóźniłam. Co ja mogłam za to, że byłam taka niezorganizowana? Tak, mama miała rację, powinnam się ogarnąć i wydorośleć. Nie mogłam być przecież wiecznym dzieckiem.
Podeszłam do Alex'a z wielkim uśmiechem na twarzy dałam mu buziaka w policzek i robiąc przy tym minę, która miała dać do zrozumienia - "przepraszam za spóźnienie i że nigdy więcej się to nie powtórzy" - co wiadomo, było niemożliwe, a on doskonale o tym wiedział.
Oczywiście na lotnisku nie obyło się bez łez mojej mamy. Przecież lecę do Londynu tylko na tydzień, a mama zachowuje się jakbym leciała na rok, na koniec świata. Uściskałam brata i moją kochaną mamuśkę, wzięłam swój bagaż i poszłam z Alex'em w stronę bramek.
Nie lecieliśmy długo. Po dwóch godzinach byłam już w Luton. Z lotniska udaliśmy się do hotelu w centrum Londynu, gdzie miałam tylko zostawić swoje rzeczy i znowu musiałam wyjść. Zadzwoniłam do mamy mówiąc jej, że już doleciałam na miejsce, że jestem cała i zdrowa i że zadzwonię wieczorem.

  
    - No to gdzie idziemy? -  Alex spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, chociaż dobrze wiedział jaka będzie moja odpowiedź. Musieliśmy pójść się posilić, bo przez ten pośpiech nie zdążyłam tknąć ani kawałka czegoś do jedzenia.
Nie wiem jak on to robił, ale znał mnie od podszewki. Może dlatego, że zawsze był ze mną w podróży, że z nim spędzałam prawie każdą wolną chwilę na wyjeździe, że to do niego zazwyczaj przychodziłam i powierzałam mu swoje smutki kiedy nie było w pobliżu mojej najlepszej przyjaciółki - mamy i Wiktorii. Czasami po męczących sesjach, czy pokazach zamiast jechać na jakąś imprezę z innymi modelkami, modelami, całą ekipą, woleliśmy jechać we dwójkę do hotelu, zamykaliśmy się wtedy w moim, albo jego pokoju, obżeraliśmy się i oglądaliśmy filmy, śmiejąc się. Zdarzało się też, że uroniliśmy parę łez! Alex mówi mi o wszystkim, ja jemu też. Cieszyłam się, że to akurat on wziął mnie pod swoje skrzydła i został moim menadżerem, bo naprawdę świetnie się z nim dogadywałam, mimo tego, że dzieliło nas trzynaście lat różnicy. Chyba nikt nie miał takiego cudownego menadżera jak ja.
    - Idziemy do McDonalds'a. - uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam Alex'a pod rękę. Szliśmy ulicami Londynu, o dziwo na pogodę dzisiaj nie mogłam narzekać, świeciło słońce i było ciepło. Mieliśmy jeszcze trochę czasu zanim pojechalibyśmy do studia. Do 15:00 mieliśmy aż pięć godzin! Cieszyłam się, bo wiedziałam, że uda nam się obskoczyć parę sklepów. Na szczęście Alex nie marudził, gdy wyciągałam go na zakupy - uwielbiał je tak samo jak ja! W końcu był gejem, a który gej nie lubił zakupów?! Oni wszyscy uwielbiali je tak jak my. No ok, może były wyjątki, ale ja takich nie znałam.
    - Dziękuj Bogu za taką dobrą przemianę materii, bo przy ilości słodyczy i fast food'ów jakie pochłaniasz powinnaś ważyć co najmniej dwadzieścia kilogramów więcej.
    - Haha, racja! Dziękuję mu za to każdego dnia, oraz za to, że Ciebie mam! - zaśmiałam się wchodząc do McDonalds'a. Uch, kolejka do kas była niesamowita. Spojrzałam na Alex'a, który miał taką samą minę jak ja. Oboje wiedzieliśmy, że dzisiaj nie zjemy w tym miejscu. Bez słowa opuściliśmy restaurację i przeszliśmy na drugą stronę, gdzie była Pizza Hut. Złożyłam zamówienie i nie pozostało nam nic innego jak tylko czekać na naszą pizzę z podwójnym serem, pieczarkami, kukurydzą i innymi, pysznymi dodatkami.
Po godzinie dopijając colę byłam pełna, czułam się jakbym ważyła ze 100kg więcej.
   - Wstawaj mała! Spadamy. - Alex podniósł się z krzesła wyciągając w moją stronę rękę.
   - Nie mam siły, nie wstanę. - powiedziałam zmęczonym głosem kładąc ręce na brzuchu.
   - No wstawaj, wstawaj, maleńka. Idziemy do Westfield London na shopping!
   - Skąd Ty masz tyle siły? - leniwie podniosłam się z krzesła i spojrzałam na swojego menadżera, który był już przy wyjściu. Poszłam za nim i stanęłam obok niego przyglądając się grupce dziewczyn oblegających jakiegoś chłopaka i robiącą sobie z nim zdjęcia. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Alex'a w oczekiwaniu, że uzyskam odpowiedź, ale on wzruszył ramionami i złapał mnie za rękę przeprowadzając przez ulicę jak małą dziewczynkę.
   - Dziwne... - powiedziałam bardziej do siebie niż do Alex'a.
   - Co jest dziwne?
   - No to co było pod pizzerią... ciekawe kto to był. - odpowiedziałam, a mój wzrok utkwił w moich białych Air Max'ach. 


*


     - I jak Ci się podobają te plakaty? Bo nam wszystkim bardzo! - krzyknął podekscytowany fotograf, który pokazywał mi już gotową witrynę butiku Burberry, gdzie zostałam twarzą najnowszej kolekcji wiosennej. - są cudowne, jestem zachwycony Tobą.
   - Dzięki, Joe. - uśmiechnęłam się do mężczyzny stojącego obok mnie przed wielką witryną butiku i przyglądałam się mojej twarzy, która zbyt mocno była wyretuszowana i poprawiona. Miałam wrażenie, że ani trochę nie jestem podobna do siebie. - no jest fajnie, tylko na tych plakatach wcale nie przypominam siebie. - stwierdziłam.
   - Przesadzasz. Jest idealnie. - stwierdziła sucho Megan, główna kierowniczka salonu.
Skoro tak uważali to najwyraźniej tak było. Nie sprzeczałam się, bo to i tak nie uzyskałabym pożądanych efektów. Podpisałam kontrakt, więc od teraz mogli robić z moimi zdjęciami co im się żywnie podobało.
W przeciwieństwie do całej reszty, średnio zadowolona, będąc już przed salonem, łapałam z Alex'em taksówkę.


     I właśnie dzisiaj był taki dzień kiedy to mieliśmy ochotę zamknąć się w pokoju, objadać się i oglądać filmy. Poszliśmy do sklepu, kupiliśmy przeróżne słodycze, napoje i wsiedliśmy do taksówki, która zawiozła nas pod nasz hotel. Wychodząc z samochodu zauważyłam tą samą sytuację, jaka miała miejsce popołudniu pod Pizzą Hut.
     Hotel znajdował się na przeciwko New Bond Street, ulicy z butikami najdroższych marek takich jak Chanel, Dior, Prada, Burberry, Jimmy Choo, itd., więc przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl - to na pewno musi być jakaś gwiazda, pewnie przyszła na zakupy i została zauważona przez fanów. Musiałam tam pójść! Nic nie mówiąc pociągnęłam Alex'a za rękę i przeszliśmy na drugą stronę jezdni. Nie mogłam drugi raz przejść obojętnie obok tego zdarzenia; a jak to jest jakaś mega znana gwiazda?!
Nie umiałam przecisnąć się przez krzyczące fanki, Alex dał sobie spokój, odszedł na bok; stał z założonymi na piersi rękami i z rozbawieniem przyglądał się całej sytuacji, a ja, jak idiotka, z reklamówkami pełnymi słodyczy próbowałam się wepchać między grubą murzynkę i jej mniejszą, białą koleżankę. Kiedy w końcu się udało moim oczom ukazał się Harry... "serio?" - pomyślałam będąc trochę zawiedziona. Pchałam się żeby zobaczyć chłopaka z One Direction. Och, brawo Nicole. No nic, jak już jestem tak blisko to strzelę sobie z nim fotkę, wstawię na Instagram i będę się lansować tym, że mam zdjęcie z Harry'm coś tam, nawet nie wiem jak ma na nazwisko - mówiłam sobie w myślach.
   - Cześć! - z moich rozmyśleń wyrwał mnie męski głos. Spojrzałam nieco w górę i zobaczyłam jego twarz tuż przy mojej. Od razu uśmiech mimowolnie wkradł się na moją twarz. On był nawet przystojny; od razu na co zwróciłam uwagę to uroczy uśmiech.
   - Hej, hej. - odpowiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
Zupełnie nie byłam przygotowana na to, by zrobić sobie z nim zdjęcie. Telefon miałam gdzieś głęboko w torebce, a w ręce trzymałam reklamówki z jedzeniem. Zaczęłam "grzebać" w torbie co chwila patrząc na wszystkie fanki, które się nieco uspokoiły i przestały chodzić w jedną i drugą stronę. Ochroniarz chłopaka kazał stać spokojnie i powiedział, że Harry na pewno z każdą zrobi sobie zdjęcie. Czułam się głupio, nagle nie chciałam tutaj być, ale nie było odwrotu. Nie mogłam przecież tak po prostu odejść, skoro on przede mną stał, śmiał się i to ten przesłodki chłopak czekał aż poszukam w swojej wielkiej torbie telefonu i zrobię sobie z nim zdjęcie. Dziwna akcja, co? - mam! - krzyknęłam wyciągając iPhone'a i tym samym momencie, przez przypadek wypuściłam siatki z ręki. Boże, gorzej być nie mogło. Ochroniarz, Harry jak i fanki obok, wszyscy zaczęli się śmiać. Alex podbiegł do mnie i razem z dziewczynami zbierali z chodnika słodycze, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię - jaki wstyd.
    - Nie przejmuj się. Jeszcze czegoś takiego nie było. Dawaj ten telefon, zrobimy sobie fotkę, a oni szybko pozbierają. - Harry zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
    - Uhm... ja przepraszam za to całe zamieszanie, straszna ze mnie oferma. - powiedziałam z zakłopotaniem rozglądając się dookoła.
    - Spokojnie, przecież nic się nie stało.
    Zrobiliśmy sobie trzy zdjęcia, na odchodne podarowałam Harry'emu pianki Haribo, żeby jakoś zrekompensować całe zamieszanie, a on przytulił mnie i podziękował kręcąc głową. Również podziękowałam.
Chwyciłam Alex'a za rękę i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę hotelu. Odwróciłam się by zobaczyć ostatni raz chłopaka i nie wiem dlaczego, ale miałam cichą nadzieję, że może on popatrzy się w moją stronę i tak też się stało! Spojrzałam za siebie i zobaczyłam jak uśmiecha się. Odwzajemniłam uśmiech i pomachałam mu - odmachał.
     Weszliśmy do hotelu. Alex z uśmiechem od ucha do ucha przyglądał mi się, a ja byłam nieco skrępowana. Rzuciłam tylko krótkie "o co Ci chodzi?", na co on wzruszył ramionami.
    - Spodobał Ci się. - powiedział naciskając przycisk, który miał "przywołać" windę.
    - Nieprawda.
    - Mhm...
    -OK, jest słodki... - w końcu przyznałam mu rację.


     Do pokoju hotelowego weszłam równo o 21:30, ściągnęłam ubrania rzucając je na podłogę, po czym rzuciłam się na wielkie łóżko tylko w samej bieliźnie. Wyciągnęłam z torby iPhone'a i zaczęłam oglądać zdjęcia zrobione paręnaście minut wcześniej. Przyglądałam się uważnie każdemu z nich przyłapując się na tym, że za każdym razem szczerzyłam się do ekranu jak napalona nastolatka. Odłożyłam telefon na poduszkę i leżąc na łóżku wpatrywałam się w sufit - myślałam o tym co stało się pół godziny temu. Szczerze? Myślałam o nim, o jego słodkim uśmiechu, w głowie słyszałam jego zachrypnięty głos i widziałam przed oczami uroczą twarzyczkę Harry'ego. Uch Nicole, zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień!

13 komentarzy:

  1. Ciekawie się zaczyna :) Będę wpadać, pisz dalej!
    Zapraszam ponownie
    http://mystory-imigation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zaprzeczam temu, że opowiadanie jest ciekawe, bo naprawdę dobrze się zaczyna. Ale jeśli chcesz, żeby ktokolwiek to przeczytał, to komentarze z adresem zostawia się w zakładce "Spam", bo od tego ona jest. Jeśli już piszesz pod rozdziałem, miło byłoby zobaczyć chociaż krótką opinię, skoro ty oczekujesz tego samego.
    Pozdrawiam.
    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zaczyna:)
    Jestem ciekawa, jak Harry to wszystko widzi:)
    Coś mi się zdaje, że spodobała mu się Nicole:)
    Dziękuję że weszłaś na mojego bloga. Tylko mogłabyś coś napisać o rozdziale, wyrazić swoje opinią. Bo widzę, że Tobie też na tym zależy.
    Pozdrawiam:)

    storyofmylife-harryfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Spam . bo spam , ale blog świetny :) Będę wpadać <3
    Pozdro i weny życzę :*
    RiDa

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się z Tessą.
    Na spam jest przeznaczona odpowiednia zakładka. Nie mam nic przeciwko niemu, jeśli nie jest pod rozdziałami - stamtąd jest usuwany, bez zapoznania się z treścią reklamowanego bloga. (w moim przypadku)
    Pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Popieram słowa "Tessy".
    Może to będzie nie miłe z mojej strony, ale to już mnie zaczyna denerwować.
    Nie wiem jak jest u innych, ale po to zrobiłam zakładkę, która nazywa się "SPAM", żeby osoby, które chcą zareklamować swojego bloga właśnie tam to robiły. Jak możesz się domyślić, twój komentarz został usunięty.

    Ps.
    Jeśli Cię to bardzo obraziło to przepraszam, ale po lewej stronie mojego opowiadania jest wyjaśnione, że takie "komentarze" będą usuwane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przestań, Twój komentarz mnie nie uraził, bo niby dlaczego miałby mnie urazić? to raz, a dwa - ok, na przyszłość będę pamiętać i bez spiny przecież. : ) Chyba nic się nie stało, a komentarz można usunąć, tak jak to uczyniłaś i jest dobrze; nikt do nikogo o nic nie ma pretensji, tak?

      Usuń
  8. Nie będę ukrywała że bardzo fajnie piszesz ;)) Spodobało mi się te opowiadanie ;) Czekam na nexta i zapraszam do mnie ------> http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Yay, fajnee :D Czekam na nexta i zapraszam na http://www.you-giving-me-a-heart-attack.blogspot.com/ <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie. Bardzo wciągające. Czekam na kolejne rozdziały. A tymczasem zapraszam do siebie http://onedirection-nowezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne opowiadanie, podoba nam się twój styl pisania :) Ach mieć takie wrażenia <3 :D czekamy na następny rozdział :D mamy nadzieję że znów się spotkają :)
    życzymy weny

    http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń