wtorek, 11 marca 2014

Chapter 14. So maybe I'm a masochist, but I don't wanna ever leave.

      Właśnie skończyłam ponad godzinną rozmowę z mamą przez telefon. Jeszcze moment, a moje ucho zupełnie zwiędłoby i odpadło. Nie było mnie w domu dopiero tydzień, a moja rodzicielka zachowywała się w taki sposób jakbym wyjechała co najmniej parę lat temu i nie widziałaby mnie przez ten okres. Musiałam zdawać jej relację z każdego dnia, mówiłam co jadłam, a nawet jaka była pogoda i czy odpowiednio do niej się ubrałam. Miałam dwadzieścia lat, a wciąż czułam się jak trzynastolatka zaszczuta przez matkę. Okej, rozumiałam - martwiła się o swoje dziecko, ale czasami naprawdę miałam ochotę rzucić iPhone'm o ścianę i już więcej nie odbierać telefonu od upierdliwej mamy. Wzięłam głęboki oddech i dłonią potarłam ciepłe, czerwone ucho odkładając białego iPhone'a na karton stojący na środku pokoju, który miał być sypialnią. Przez calutki tydzień nie rozpakowałam prawie żadnego kartonu, jedynym w miarę posprzątanym pomieszczeniem w całym niedużym mieszkaniu była łazienka. Już drugiego dnia doprowadziłam ją do stanu używalności i poukładałam na szafkach swoje kosmetyki. Najważniejsze, że chociaż tam było czysto. Cała reszta to drobny szczegół, który miałam zamiar wkrótce uporządkować, ale najpierw musiałam ogarnąć swoje życie, które ostatnio całkowicie wymknęło się spod kontroli i skomplikowało się przez Harry'ego. Znowu się nie odzywał. Przyzwyczaił mnie do tego, że zawsze, gdy coś nie szło po jego myśli - milczał. Wyznał mi miłość, a później uciekł nie dając szansy na jakiekolwiek wytłumaczenie i zostawił mnie samą w rozsypce, i gdyby tego było mało nie dawał znaku życia. Tak jak za każdym razem próbowałam się z nim skontaktować. Unikał mnie. Dzwoniłam, pisałam sms'y, na próżno. Odpuściłam po paru dniach, bo wiedziałam, że prędzej czy później napisze, albo zadzwoni. Miałam deja vu. Ostatnio było niemalże identycznie. Nie chciałam go w żaden sposób zranić, po prostu nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Cholernie bałam się miłości, że ktoś mógł mnie pokochać, a ja nie byłabym w stanie odwzajemnić uczucia. Konsekwencją było skrzywdzenie drugiej osoby; w tym przypadku ucierpiał cudowny chłopak. Spanikowałam, stąd moja żałosna histeria.
Przez parę dni Harry siedział w mojej głowie non stop. Zastanawiałam się jak to możliwe by mógł zakochać się we mnie w ciągu niespełna trzech miesięcy, kiedy rzadko się widywaliśmy, a raczej prawie wcale. Rozmowy telefoniczne to nie to samo co spędzanie wspólnego czasu. Miałam nadzieję, że byłam jego kaprysem, a uczucie, którym mnie obdarzył na pewno nie była miłość. Może zauroczenie, fascynacja? Bardzo chciałam żeby wszystko wróciło do normy, bo tęskniłam za nim. Przywiązałam się do właściciela emeraldowych tęczówek i nie wyobrażałam sobie dni bez niego.

     Podskoczyłam stojąc w miejscu na dźwięk głośnego domofonu. Podeszłam do urządzenia i nie pytając kto idzie, nacisnęłam szary przycisk otwierający drzwi od klatki, po czym wróciłam do rzekomej sypialni i naciągnęłam przeźroczystą folię na dębowe panele. Dostałam tymczasowe mieszkanie od agencji, które mieściło się w samym centrum Londynu i gdybym miała płacić za wynajem ze swojej kieszeni na pewno nie wybrałabym takiej lokalizacji, gdzie ceny za jeden miesiąc były kosmiczne, ale za to wszędzie miałam blisko. Całe szczęście za wszystko płaciła agencja, która podpisała ze mną kontrakt. Mieszkanie nie było duże - dwa osobne pokoje, w pełni wyposażona łazienka i kuchnia, oraz prostokątny, długi przedpokój, w którym mieściła się ogromna szafa z wielkimi lustrami zamiast drewnianych płyt. Nie bardzo mogłam zrobić generalny remont, ale udało mi się wynegocjować z właścicielem przemalowanie ścian, bo skoro miałam tutaj mieszkać przez pół roku to chciałam mieć jako taki komfort i czuć się dobrze we "własnym" mieszkaniu. Na przykład kiedy wróciłabym zmęczona po całodniowej sesji, chciałabym się położyć w pokoju, gdzie będą jasne ściany, a nie pomalowane na znienawidzony przeze mnie czerwony kolor. Siłowałam się z otwarciem metalowego wieczka od puszki z farbą, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo odkąd tutaj mieszkałam nikt mnie nie odwiedził. Wszystkie sprawy z agentami załatwiałam na mieście. Może jakiś ciekawski sąsiad. - pomyślałam i podniosłam się z podłogi. Zmierzając w stronę drzwi zatrzymałam się w przedpokoju zerkając na swoje odbicie w lustrze. Moje włosy spięte były w niechlujnego koka, a biały t-shirt, jak i dżinsowe, krótkie spodenki ubrudzone farbą. Zresztą ja też byłam cała umazana. Z takim wyglądem zupełnie nie byłam przygotowana na gości i najchętniej pobiegłabym się szybko poprawić, gdyby nie to natarczywe pukanie. Przekręciłam górny zamek dwa razy w prawą stronę, później dolny i w końcu rozsunęłam łańcuszek naciskając na pozłacaną klamkę, a sekundę później żaden przedmiot, żadna przestrzeń, nic nie dzieliło mnie od niespodziewanego gościa. Zamurowało mnie, kiedy ujrzałam wysoką postać.
      - Cześć. - usłyszałam niepewny, zachrypnięty głos. 
      - Co tutaj robisz? - wypaliłam bez namysłu patrząc na przybitą twarz chłopaka. Nagle poczułam mocny ból serca. W jego zielonych tęczówkach nie było już radosnych iskierek, oczy Harry'ego już się nie śmiały, za to łatwo dostrzegłam w nich smutek. 
      - Pomyślałem, że może będziesz głodna i przyniosłem obiad. - wyciągnął przed siebie siatkę, gdzie w papierowych pudełkach zapakowane było domniemane jedzenie. Kiedy do moich uszu dotarło to zdanie niemalże wybuchnęłam Harry'emu śmiechem prosto w twarz. Co on sobie w ogóle myślał? Wiedziałam, że Loczek był najdziwniejszym stworzeniem jakie dotąd poznałam, ale w tamtym momencie przebił samego siebie. Nie bardzo rozumiałam jak odczytać jego "niespodziankę". Chyba najzwyczajniej w świecie robił sobie ze mnie jaja stojąc u progu moich drzwi z chińczykiem.
      - Skąd miałeś mój adres? - zapytałam wciąż zagradzając mu drogę do mieszkania. - poza tym, ja nie jem chińszczyzny. - brunet popatrzył na mnie z rozbawieniem wypisanym na twarzy unosząc lewą brew do góry. - czy Ciebie porąbało, Harry?
      - Ale... ee...
      - Nie mów nic. Teraz ja mówię! - przerwałam widząc zmieszanie na twarzy chłopaka. - nie odzywasz się, znowu, podkreślam ZNOWU. To nie pierwszy raz kiedy zachowujesz się jak szczeniak! Tak się nie robi... - wybuchłam. Straciłam wszystkie pokłady cierpliwości, które gromadziłam na czarną godzinę. - dobra, właź. - nie widząc żadnej reakcji z jego strony przesunęłam się w bok robiąc mu miejsce do przejścia i pociągnęłam go za rękaw od koszuli wpychając do środka. Chciałam wykorzystać to, że się zjawił i porozmawiać szczerze z brunetem o wszystkim co nas łączyło. Zamknęłam za nim drzwi i przekręciłam wszystkie zamki.
      - Uhu, zamierzasz mnie tutaj przetrzymywać? - zaśmiał się ukazując dwa urocze dołeczki w policzkach. Skarciłam go surowym spojrzeniem ignorując głupie pytanie.
      - Pokaż co tam masz. - warknęłam wyrywając Harry'emu siatkę z ręki i zerknęłam do środka. Od rana nie miałam niczego w buzi. Moim śniadaniem była kawa, a później byłam tak pochłonięta malowaniem ścian, że nie zwracałam uwagi na dokuczający mi głód, a zresztą brakowało czasu na pójście do sklepu, czy do knajpy na obiad, więc nie pogardziłam jedzeniem od Harry'ego. - ujdzie. - skomentowałam krótko i poszłam do pokoju.



~ ze strony Harry'ego ~


FLASHBACK.

       Jadąc windą w dół stałem odwrócony w stronę lustra i przyglądałem się pojedynczym łzom płynącym powoli po policzkach. Pieprzona bezsilność. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się płakać przez dziewczynę, jeszcze nigdy nie czułem czegoś tak silnego, czegoś co powodowało, że byłem kurwa cholernie bezradny wobec kogokolwiek. Spalałem się bez Nicole. A myśl, że teraz mogłem ją stracić przez moją miłość przerażała mnie najbardziej. W ogóle co za absurd - stracić kogoś przez to, że się kocha. Śmieszne. Żałowałem swoich słów dochodząc do wniosku, że mogłem dalej kryć się z uczuciami i być przy niej jako przyjaciel. Kochałbym ją po cichu trzymając uczucie w tajemnicy przed całym światem. Tylko ja i moja miłość. Przekrwionymi oczami tępo wpatrywałem się w odbicie żałosnego, naiwnego człowieka, którym byłem. Niewyobrażalny ból przeszywał moje serce.
Kiedy winda zatrzymała się na parterze szybkim krokiem udałem się do baru. Kolejna głupia decyzja, ale jedyne czego było mi trzeba to właśnie był alkohol. Idealny by na chwilę zapomnieć. Nałożyłem kaptur na głowę nie chcąc być rozpoznanym - co było dosyć trudne - ani nie wzbudzać niepotrzebnej sensacji. Zdjęcia i autografy na chwilę obecną nie były wskazane w stanie, w którym się znajdowałem. Przetarłem twarz dłońmi ścierając łzy. Gdy wszedłem do hotelowego baru oczy zebranych wewnątrz zwróciły się w moją stronę. Zerknąłem na kilka nieznajomych postaci idąc przed siebie, a po chwili usiadłem na wysokim, czarnym krześle przy barze.
        - Czystą. - powiedziałem do kelnera, a on postawił przede mną kieliszek wrzucając do niego parę kostek lodu i zalał je przeźroczystą cieczą. Jednym haustem wypiłem pierwszego kielona krzywiąc się, kiedy cierpki płyn przepłynął przez gardło. Kiwnąłem kelnerowi, a on ponownie wypełnił szklane naczynie. Kilkakrotnie powtórzył tą czynność, aż w końcu kazałem zostawić butelkę i zacząłem polewać sobie sam. Lekarstwo nie działało. Piękna dziewczyna i jej zrozpaczona twarz wciąż widniały w moim umyśle. Dlaczego musiało dojść do czegoś takiego? Ona załamana siedziała na górze w moim pokoju, a ja zdołowany piłem. Nie powinno tak być. Powinniśmy być razem, ale nie miałem prawa zmuszać Nicole do odwzajemnienia moich uczuć. Czułem się winny, bo doprowadziłem ją do płaczu; przecież nienawidziłem, gdy płacze. Dzwoniła, ale nie miałem na tyle odwagi, by odebrać. Dupek ze mnie. Jak śmiałem zostawić ją samą? Wiedziałem co robiłem źle, ale nie potrafiłem temu nic zaradzić. Najbardziej czego się bałem to to, że zniszczyłem naszą przyjaźń i będę musiał odejść. Załamałem się i upiłem z rozpaczy.



*


      Co sobie wyobrażałem przemierzając po kolei każdy schodek prowadzący do drzwi Nicole? Nie miałem pojęcia, a kiedy już znalazłem się w jej mieszkaniu, wciąż nie mogłem siebie zrozumieć. Widząc ją po prawie dwutygodniowej przerwie nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała słodko umazana farbą i rozwalonym kokiem na głowie. Zacisnąłem usta w cienką linię powstrzymując się by jej nie dotknąć. Dotyk delikatnej skóry Nicole wywołałby u mnie stado motyli i rozbudził tłumione przeze mnie uczucia. Od razu poznałem, że była na mnie wściekła i miała do tego pełne prawo. Zasłużyłem sobie na porządny opieprz, tym bardziej, że jak kretyn przyszedłem jak gdyby nic się nie stało i najlepsze było to, że zdawałem sobie z tego sprawę. Poszedłem za nią do pokoju i stanąłem w progu opierając się o framugę. Zanim Nicole zdążyła mnie ostrzec zorientowałem się, że właśnie ubrudziłem białą farbą rękaw od mojej granatowej koszuli w kratę.
      - Ściągaj ją. - Nicole stanowczym tonem zwróciła się do mnie. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem na co ona przewróciła oczami. - no koszulę. Zapiorę Ci ją, dopóki farba jest świeża.
      - Nie no, nie trzeba. Nic się nie stało. - odparłem zmieszany. Dziewczyna podeszła do mnie, a mój żołądek momentalnie się skurczył i w końcu wypuścił stado szalejących motyli, które starannie trzymałem w zamknięciu, gdy tylko tu przyszedłem.
      - Bez gadania.
      - Ale jesteś uparta. - westchnąłem rozpinając po kolei każdy guzik. Przyłapałem ją na tym, jak przyglądała się moim tatuażom i szybko odwróciła wzrok. Kiedy zostałem w samych spodniach podałem jej koszulę, a ona speszona zniknęła za drzwiami do łazienki. Usiadłem na materacu podpierając się łokciami na kolanach i rozglądałem się po niedużej sypialni zauważając kilka niedociągnięć w pomalowanych ścianach. Okręcałem głowę w każdą stronę, aż w pewnym momencie moją uwagę przykuł wielki misiek siedzący na fotelu przy oknie. Podniosłem się z miejsca i podszedłem do zabawki biorąc ją w swoje dłonie, przyglądałem się dużemu misiowi.
       - Koszula uratowana. - odwróciłem się gwałtownie na dźwięk głosu Nicole. Przestraszyła mnie.
       - Fajny misiek. - powiedziałem lekko zawstydzony jej przeszywającym wzrokiem.
       - To prezent, ale nie wiem od kogo. - wzruszyła ramionami i zaczęła wyciągać pudełka z jedzeniem. Poczułem się dziwnie na samą myśl, że brunetka miała cichego wielbiciela, który przysyłał jej słodkie prezenciki. Zazdrość. - skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?
       - Wystarczyło zapytać odpowiednią osobę.
       - Ech, Alex... - bąknęła pod nosem rozkładając papierowe opakowania na jednym z kartonów. - sorry, ale nie mam jeszcze stołu.
Uśmiechnąłem się wyrozumiale i zająłem miejsce na podłodze obok dziewczyny. Przyglądałem się jak niezgrabnie posługiwała się pałeczkami i poirytowana nabierała sushi. Chciałem jakoś zagadać, pomóc Nicole, albo chociażby pokazać jej w jaki sposób powinna trzymać te pieprzone pałeczki, ale nie potrafiłem się przemóc. Paraliżowało mnie przy niej. Po paręnastu minutach zrezygnowana podniosła się z ziemi i bez słowa opuściła pokój, by chwilę później wrócić z widelcem, a ja straciłem swoją szansę do zaaranżowania pomocy. Zaśmiałem się pod nosem widząc znacznie bardziej zadowoloną dziewczynę, która rozgrzebywała ryż.
Siedzieliśmy w ciszy zajęci każdy swoim posiłkiem. Nie miałem odwagi odezwać się pierwszy. Wciąż głupio się czułem w jej towarzystwie. Poza tym to była strasznie dziwna sytuacja, której zupełnie nie przemyślałem. Po skończonym sushi posprzątałem po sobie i w milczeniu czekałem aż ona skończy jeść. Unikałem kontaktu wzrokowego, chociaż czułem jej wzrok na sobie. Utkwiłem oczy w oknie znajdującym się przede mną krzyżując ręce na piersi starałem uspokoić nierównomierny oddech.  Po co do cholery tutaj przylazłem? W myślach pytałem sam siebie. W całym pomieszczeniu wyczuć można było wyraźne gęstniejącą atmosferę. Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem głowę w stronę Nicole. Chciałem zachować się jak facet i zacząć jakąkolwiek rozmowę, a nie bawić się w podchody. Nie potrafiłem dłużej znieść tego napięcia między nami.
        - Pogadajmy. - wydusiłem, a nasze oczy spotkały się. - przepraszam za wszystko. - Nicole o mało nie zakrztusiła się kawałkiem ryby.
        - Za co Ty mnie przepraszasz, Harry? Za to, że wparowałeś tutaj bez zapowiedzi, czy za to, że zostawiłeś mnie wtedy samą? - powiedziała spokojnym tonem odkładając widelec na bok. Przez chwilę znowu zapanowała głucha cisza.
       - Za wszystko.
       - Za miłość? Przepraszasz mnie za miłość?! - Nicole podniosła głos, a ja patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami. Byłem zdziwiony jej reakcją. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc postanowiłem się nie odzywać i czekać na dalszy ciąg zdarzeń. Oparłem głowę o ścianę przymykając powieki. Byłem beznadziejnie zakochany w niej. Usłyszałem szelest i poczułem dłoń Nicole na swojej; ściągnęła moje ręce z kolan i usadowiła się między moimi nogami. Nie otworzyłem oczu chcąc napajać się jej kojącym dotykiem. Trzymałem małą dłoń brunetki w swojej, a ona kciukiem pocierała moją skórę na wierzchu dłoni. Słyszałem oddech mojej małej dziewczynki czując go na klatce piersiowej. Trwaliśmy w takim stanie przez moment. Nigdy nie czułem potrzeby trzymania kogoś za rękę tylko po to, by poczuć się choć odrobinę szczęśliwszy. - miś... - och, jak dawno nie słyszałem tego określenia z jej ust. Jedno, małe słowo, wypowiedziane szeptem spowodowało, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Nikomu nie pozwoliłbym siebie tak nazywać. Przecież to było głupie, ale ona... ona mogła wszystko. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią, chwytając ją za oba nadgarstki przyciągnąłem bliżej siebie i schowałem drobne ciało w swoich ramionach. Nie musiała nic mówić żebym wiedział, że była zagubiona.
       - Nie płacz. - wyszeptałem jej do ucha wciąż głaszcząc ciemne włosy Nicole, które wcześniej rozpuściłem.
       - Nie chciałam Cię zranić. Potrzebuję czasu. - oderwała się ode mnie i wytarła mój mokry, od jej łez, tors. - nie wiem co czuję... - posłałem jej delikatny uśmiech, ale w środku krzyczałem z rozpaczy. Odgarnąłem pojedyncze kosmyki jej włosów, które przywarły do mokrych policzków i założyłem je za uszy Nicole. Musnąłem czoło dziewczyny i podniosłem się na równe nogi.
      - Pójdę już. - powiedziałem, a wzrokiem szukałem mojej koszuli.
      - Co?! - popatrzyłem w dół na dziewczynę siedzącą na zimnej posadzce i widziałem jak z niebieskich oczu płyną nowe łzy. - znowu uciekasz! Dlaczego jesteś taki nieodpowiedzialny, Harry?! - podparła się rękami o panele i szybko uniosła się stając na przeciwko mnie.
       - Gdzie jest moja koszula? Muszę się ubrać. - zignorowałem ją.
       - Nie oddam Ci jej. - mówiła błądząc wzrokiem rozpaczliwie po mojej twarzy. - nie zostawiaj mnie, Harry. Nie tym razem, kiedy potrzebuję Cię jak nigdy przedtem. Pomóż mi zrozumieć siebie. - płakała. Znowu. - zostaniesz na noc? Jak przyjaciel... - zerknęła załzawionymi oczami, a samo słowo "przyjaciel" odbiło się echem po mojej głowie. - nie chcę być sama. - nie umiałem odmówić. Przytaknąłem jednym kiwnięciem głowy, a Nicole trochę się uspokoiła.


      *


      Na całym osiedlu wysiadło zasilanie i w mieszkaniu zapanowała zupełna ciemność. Nicole panicznie bała się ciemności, więc kiedy szukałem świeczek w kuchni, stała obok mnie trzymając się mojego ramienia. Chodziła za mną jak cień. Nawet w ubikacji byliśmy razem. Mimo tego, że w łazience było tak ciemno, że ledwo widziałem kontur własnej ręki przed oczami, musiałem je całkowicie zasłonić i odwrócić się tyłem. Kto by pomyślał, że brak prądu zadziała na naszą korzyść i oboje wyluzujemy na jakiś czas zapominając o wcześniejszej rozmowie. Zapaliłem ostatnią świeczkę kładąc ją na kartonie i usiadłem na skraju materaca, gdzie leżała brunetka. Pokój oświetliłem tylko małymi wkładami, ale one dawały wystarczające światło, żeby rozwiać strach Nicole. Wyciągnąłem iPhone'a z kieszeni sprawdzając zegarek - dwie minuty po dwudziestej trzeciej. Siedziałem tyłem do dziewczyny patrząc na mały płomień unoszący się nad świeczką, gdy poczułem jej dłoń na swoich gołych plecach. Sunęła palcem wzdłuż mojego kręgosłupa.
       - Jest Ci zimno. - usłyszałem za sobą, a chwilę później ciepły policzek Nicole przywarł do moich chłodnych pleców. Jej obie ręce obejmowały mnie w pasie. - oddam Ci swoje ciepło. - zachichotała przyciskając swoje ciało do mojego.
       - Wariatka.
       - Ej! Czemu zawsze mnie tak nazywasz? - udała oburzenie, a ja odwróciłem się w jej stronę.
       - Bo jesteś małą wariatką. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy, na co Nicole zrobiła kwaśną minę.
Nachyliła się nade mną i sięgnęła po butelkę z wodą. Odkręciła zieloną nakrętkę i wzięła kilka łyków, po czym końcem języka oblizała dolną wargę. Mój umysł oszalał. Ona była idealna. Wszystko co robiła wywoływało u mnie falę nowych, nieznanych mi do tej pory uczuć. Nie odrywając ze mnie wzroku położyła się na materacu. Krótka bluzka pod którą nie było stanika podwinęła się prawie pod sam biust ukazując w pełnej okazałości jej jasny, płaski brzuch. Spodenki zsuwały się z wystających kości biodrowych, a spod nich wyłaniała się różowa oblamówka od bielizny. Ciemne włosy Nicole rozłożone były na poduszce, a pełne usta dziewczyny były lekko rozchylone. Długie, chude nogi miała lekko zgięte w kolanach. W półmroku, oświetlana przez małe płomienie tlące się ze świeczek, wyglądała jak anioł. Miałem ochotę rzucić się na nią, całować odkryte części jej ciała, smakować jej ust i mówić jaka piękna była. Wyobraźnia podsuwała mi sceny, o których mogłem tylko pomarzyć i które musiały pozostać w moim umyśle. Nicole była jak zakazany owoc - dla własnego dobra wolałem nie robić nic, czego mógłbym żałować.
       - Harry... połóż się koło mnie. - ciszę przerwał jej spokojny głos. Prawie bezszelestnie zrobiła mi miejsce obok. Patrzyła na mnie wyczekująco, kiedy nadal nie zmieniłem swojej pozycji siedzącej. Wyciągnęła w moim kierunku rękę i złapała mnie za nadgarstek przysuwając do siebie. Poddałem się. Ułożyłem się wygodnie na plecach, a Nicole położyła głowę na moim torsie i mocno wtuliła się we mnie. Naciągnąłem na nasze ciała kołdrę i zatopiłem twarz we włosach brunetki zaciągając się truskawkowym zapachem jej włosów. - opowiedz mi bajkę.
        - Nie ma mowy. - zaśmiałem się i patrzyłem na dziewczynę, która podpierała się rękami o moją klatkę piersiową i obserwowała mnie bystrym wzrokiem.
        - Nooo opowiedz. - nalegała.
        - Wstydzę się. - dziewczyna przechyliła głowę w bok unosząc lewą brew do góry i bawiła się moimi palcami, od czasu do czasu zerkając na mnie spod byka.
       - Jakoś wcześniej opowiadałeś mi bajki. - rzuciła tonem rozkapryszonego dziecka, które nie dostawało upragnionej zabawki.
       - Wcześniej dzielił nas telefon. - wystawiłem jej język.
       - Okropny jesteś. - burknęła i położyła się na drugim końcu materaca, odwracając się do mnie bezczelnie tyłkiem.
Przewróciłem oczami i złapałem w dwa palce koniec swojego nosa wypuszczając powietrze z ust. Wiedziałem, że dopóki Nicole nie dostanie tego co chce, będzie obrażona. Zastanowiłem się przez moment jaką pierdołę mógłbym jej wcisnąć, żeby przestała się boczyć. Poprawiłem się zakładając ręce pod głowę i wyraźnie zacząłem mówić.
       - Jeszcze nie tak dawno temu pewien książę spotkał na swojej drodze księżniczkę... - kątem oka popatrzyłem w stronę Nicole, która poruszyła się i wyjrzała zza ramienia mierząc mnie wzrokiem. Zapewne myślała, że znowu postawiła na swoim, ale nie tym razem. Chciałem ją zrobić na złość, więc patrząc prosto w jej turkusowe tęczówki z cwanym uśmieszkiem dodałem - i to było najgorsze co mu się przytrafiło, bo księżniczka okazała się małą, rozkapryszoną i przede wszystkim obrażalską zołzą. - powiedziałem na jednym wydechu i uśmiechnąłem się pod nosem wstrzymując powietrze, by nie zaśmiać się. Nicole jak poparzona poderwała się i usiadła na materacu przede mną, rzucając we mnie poduszką, a ja wybuchnąłem śmiechem.
       - Idiota! Nie jestem zołzą!
       - A skąd wiesz, że to było o Tobie? Już sobie nie dodawaj! - śmiałem się osłaniając się rękami przed kolejnymi ciosami miękką poduszką.
       - O Ty, podły! - powiedziała mocniejszym tonem, a ja wyrwałem jej "broń" z rąk i rzuciłem na bok. Patrzyliśmy na siebie w skupieniu, a pokój wypełniały nasze szybkie oddechy. Złapałem Nicole za biodra kładąc ją na swoim ciele. Przeczesałem palcami jej poczochrane włosy, a dłoń dziewczyny spoczęła na mojej twarzy. Palcem wskazującym wodziła po mojej dolnej wardze. Mój żołądek wywrócił się do góry nogami, a serce omal nie wyrwało się z piersi. Nasze twarze dzieliły od siebie milimetry, a jej oczy wywiercały w mojej twarzy dziurę. Przełknąłem niespokojnie ślinę i położyłem swoją dużą dłoń na dłoni Niki, przytrzymując ją na swoim policzku. Zacząłem składać drobne całusy po wewnętrznej stronie jej dłoni przyglądając się dziewczynie. Przymknęła powieki pozwalając całować się po ręce. Piersi Nicole unosiły się w górę i opadały w dół w nierównomiernym tempie. Chwyciłem za jej udo i podciągnąłem wyżej, żeby mieć lepszy dostęp do pełnych, różowych ust dziewczyny. Byłem masochistą i hipokrytą. Doskonale wiedziałem, że po wszystkim co między nami by zaszło, będę cierpiał, bo dla niej to byłyby kolejne, nic nie znaczące, wspólnie spędzone miło chwile, a dla mnie to coś, na co czekałem od tygodni. Nicole na moment otworzyła swoje prześliczne, niebieskie tęczówki wtapiając się w moje, ale znów je zamknęła, gdy moje wargi spoczęły na jej. Powoli muskałem usta Nicole; nie czekałem długo na reakcję. Dłonie brunetki objęły moją twarz, a usta masowały moje. Pogłębiała pocałunek całując mnie coraz zachłanniej. Nasze języki ocierały się o siebie i przepychały ze sobą. Lubiłem jak Nicole podgryzała moją dolną wargę, a później łagodziła ból delikatnymi całusami. Głaskałem jej nagie plecy, czując pod opuszkami palców aksamitną skórę dziewczyny. Usta Nicole zwalniały, a intensywność pocałunków nie była już taka duża. Całowałem ukochane usta dziewczyny z czułością i tęsknotą. W ruchu jej warg mogłem poczuć takie same uczucia, którymi ja się kierowałem. Trzymała moją twarz w swoich małych dłoniach i kciukami pocierała o moją żuchwę, kiedy oderwała usta i przylgnęła swoim czołem do mojego. Potarłem nosem o jej i musnąłem po raz ostatni wilgotne wargi Niki. Uśmiechnęła się na ten gest owiewając moją twarz ciepłym oddechem. Przymknęła oczy nie przestając masować mojej szczęki. Wsłuchiwałem się w szybkie bicie jej serca i niespokojny oddech. Kochałem ją najmocniej jak tylko mogłem i oddałbym jej całego siebie, gdyby tylko chciała.




 ~*~

Siemanko! PRZEPRASZAM, że czekaliście tak długo, ale kurde, brakuje mi czasu. :/ Słabo, wiem. Pisałam ten rozdział chyba najdłużej ze wszystkich. Nie podoba mi się, średniawka, nie. Proszę o wybaczenie za taki szajs, którym Was dzisiaj uraczyłam.
 Na moim drugim blogu powinien dzisiaj też pojawić się kolejny rozdział, także ten - wpadajcie. 

Btw. jak się dodaje kogoś do obserwowanych? Bo chciałabym zaobserwować blogi, które czytam, byłoby mi łatwiej i przede wszystkim byłabym na bieżąco z Waszymi rozdziałami, ale nie umiem ogarnąć tego, więc napiszcie mi jak to się robi XD haha. dzieenyyy.

LOVE. xoxo


12 komentarzy:

  1. Co ty gadasz, rozdział bardzo fajny ;) Czekam na next i mam nadzieję, że wkrótce nadejdzie "przełom" w miłości tych dwóch "dzieciaków" ;P

    Zapraszam w wolnym czasie:

    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://nig-d-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
      nowy rozdział ;P
      http://nig-d-y.blogspot.com/
      tutaj teeż ;*
      ZAPRASZAM <3

      Usuń
  2. Właściwie nie wiem od czego powinnam zacząć...Mam ochotę wstawić na początek jakieś duże 'ja pierdolę' ale nie chcę rozpoczynać od jakiś przekleństw (pomińmy fakt, że już to zrobiłam...)
    Kurde...ja ich już nie ogarniam. Pogubiłam się w tych relacjach. Powinnaś zrobić jakąś taką 'mapkę uczuć' Nicole i Harrego. To by ułatwiło sprawę. Zdecydowanie.
    No ale kurwa się cieszę, że coś tam się szykuje. Może Nicole nie jest tego świadoma, ale ja tak...A JA WIEM NAJLEPIEJ. TAK, NICOLE POSŁUCHAJ CIOCI CAT. ONA WIE CO DOBRE ;D
    Boże, a Harry zapatrzony w nią jak w obrazek. Jest tak zakochany, że pewnie zapomina jak ma na imię.
    Aha, no i ten miś jest pewnie od Alexis. Tak, to zapewne jej sprawka. Tak btw to ciekawe jak ona się miewa. Coś czuję, że to nie koniec....Alexis wróci...

    AHA, żeby zaobserwować jakiegoś bloga to musisz wejśc na bloggera i tam pod listą Twoich blogów masz listę czytelniczą, a jeszcze pod nią masz taki przycisk 'dodaj' na to na niego klikasz i wklejasz link do bloga, którego chcesz zaobserwować. No i GOTOWE!
    A tak jeszcze btw to u mnie na tears jest kolejny rozdział.
    Także tego...
    Chyba w tym komentarzu jest jak zwykle tryliard literówek ale emocje mnie ponoszą...także nie spieprz sprawy i daj się Harremu nacieszyć Nicole bo jak znam życie nie obędzie się bez następnej dramy.
    KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOCHAM XX

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział ! :** Harry tak bardzo tęsknił za Niki słodkie <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Marudzisz jak zawsze - rozdział jest CUDOWNY! ♥ Przepięknie opisujesz perspektywę Harrego. Od pierwszego rozdziału jestem zakochana w jego sposobie patrzenia na Nicole, a w tym rozdziale to już wgl moje odczucia przekroczyły zenitu! <3 Najbardziej podobał mi się Flashback :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział kochanie <3

    http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uch nawet nie wiem co mogłabym napisać. Tak bardzo chcę się rozpisać ale tak bardzo nie mam siły więc dzisiaj tak w skrócie po prostu napiszę, że rozdział cudowny jak zwykle i nie mogę doczekać się co będzie dalej. Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Wciągające!

    Co do obserwowania, można stworzyć sobie listę blogów, które się czyta (tak jak mam ja po prawej stronie).
    Układ --> Dodaj gadżet --> tam musisz znaleźć taki dodatek jak "Lista blogów"
    Bieżesz "dodaj blog" i dodajesz linki do bloga, który chcesz mieć. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział na: http://all-our-life.blogspot.com/

      Usuń
  6. Cholera, kompletnie nie mam teraz głowy do komentowania, ale wpadłam, przeczytałam i wypadałoby chociaż poinformować, że tutaj jestem i czytam.
    No więc, jestem i czytam! Rozdziałów jest 14, więc jeszcze kilka zostało mi do nadrobienia, gdyż ostatnio mam naprawdę sporo zaległości, jeśli chodzi o blogosferę, więc trochę zajmuje mi czasu czytanie. Opowiadanie jest bardzo wciągające, a Twój styl pisania jest lekki i przyjemny dla oka.
    Od razu spodobała mi się postać Harry'ego, co ani trochę nie powinno być dziwne, bo to w końcu Harry, heloł! Podoba mi się ta dwójka: Harry i Nicole. Naprawdę, wyczuwam między nimi chemię, i chyba naprawdę zacznie się dziać, a przynajmniej ja mam taką nadzieję, bo byłoby miło.
    Harry jest taki zadurzony w ten Nicole, że aż mi się ciepło zrobiło, kiedy czytałam jego perspektywę. To naprawdę urocze, on jest uroczy, oni są uroczy!
    Wspaniale wszystko opisałaś. Jestem pod ogromnym wrażeniem i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciutko, bo moja ciekawość wzrosła!
    Pozdrawiam gorąco!
    xx
    [ostatnie-spojrzenie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. O jeju... Cudowyny rozdział <33 Nie wiem, co napisać, bo trochę jestem zmęczona i nie mam pomysłów, ale wiedz, że jesteś świetna w tym, co robisz; Twoje opowiadanie jest takie spójne, logiczne, ciekawie napisane, genialne. Bardzo lubię czytać Twoje dzieła; są fantastyczne!!<33 ;-*

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG !
    to jest genialne !
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    pisz szybko.

    U MNIE NOWY ROZDZIAŁ.
    ZAPRASZAM.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    . ~ Misiaczek

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem co napisac!!!
    Harry jest tak zakochany w Nicole że aż się ciepło na serduszku robi <3
    Przestań marudzic że nic ci nie wychodzi MASZ TALENT!!!!
    Kocham twoje opowiadania!
    Jak zwykle nie mogę doczekac się następnego rozdziału.
    Zapraszam do mnie
    http://dreamfanfictiononedirection.blogspot.com/
    TT>>>>> @DarSul2000

    OdpowiedzUsuń
  10. hej kochana <3 pojawił się 19 rozdział na youjustmustbelieve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń